Jak załatwić wizę do Birmy

Ostatnia aktualizacja tekstu: czerwiec 2019.

Wizę do Birmy, czy też Myanmaru, samodzielnie można załatwić na jeden z dwóch sposobów, z których oba są stosunkowo szybkie i tanie, ale drugi obarczony jest pewnym ryzykiem. Drugi z tych sposobów przerobiłem samodzielnie dłuższy czas temu, pierwszy natomiast jest możliwy od pewnego czasu i opisuję go, że tak powiem, „z drugiej ręki”.

Sposób pierwszy: e-visa przez internet

Załatwienie birmańskiej e-visy jest stosunkowo proste. Wchodzimy na stronę, wypełniamy formularz (możemy to zrobić na raty), wgrywamy zdjęcie, płacimy 50 dolców (56 za wersję przyspieszoną, wystawianą do 2 godzin), a następnie czekamy do 3 dni. Dokument, który przyjdzie na naszą skrzynkę mailową, zabieramy ze sobą w podróż, a następnie przedstawiamy na odpowiednim przejściu granicznym. Warto wyraźnie wskazać, że owo przejście graniczne (do wyboru mamy 8 z nich, w tym trzy główne lotniska w kraju) musi być określone we wniosku wizowym. Strona wizowa statuuje, że dokument wjazdowy wyrabiany tym sposobem otrzymamy na dowolnym przejściu granicznym, ale zameldowanie się na tym wskazanym we wniosku znacznie przyspieszy całą procedurę.

Papier uprawniający do otrzymania wizy musimy „wykorzystać” w ciągu 90 dni od jego uzyskania, a na podstawie wystawionej na jego podstawie wizy na terytorium Birmy możemy przebywać przez maksymalnie 28 dni. Nie zapomnijcie też o tym, by Wasz paszport był ważny przynajmniej przez kolejne 6 miesięcy od daty wklejenia weń dokumentu.

Sposób drugi: wiza z Berlina

W Polsce nie ma ambasady Myanmaru, więc wizę trzeba ściągać z Berlina. Początkowo nasza pięcioosobowa grupa wyjazdowa snuła śmiałe plany weekendowej wycieczki do stolicy Niemiec celem załatwienia sprawy, ale brak czasu i – nie oszukujmy się – zbędnego hajsu ostatecznie je przekreślił.

A może pośrednik?

Wolicie skorzystać z pośrednictwa? Taka impreza to zazwyczaj koszt samej wizy (25 Euro), koszt wysyłki (199 zł za paczkę do iluś tam paszportów), a do tego – wynagrodzenie za samo pośrednictwo, wahające się w granicach 80-100 zł. Ergo – przy grupie pięcioosobowej wiza wyniosłaby nas ok. 200-220 zł. Nie jest to cena bardzo wygórowana jak na niemal stuprocentową gwarancję wstępu do kraju, ale jednak mocno klepie po kieszeni.

Na stronie ambasady Myanmaru w Berlinie bez trudności znajdziecie informację o procedurze wydawania wiz, razem z wnioskiem w formacie PDF. To, co ważne, to informacje zawarte właśnie na tym ostatnim, bowiem każdy z podstawową znajomością angielskiego znajdzie na nim WSZYSTKIE informacje niezbędne do tego, by samodzielnie załatwić sobie upragniony dokument. Co trzeba zrobić?

Po pierwsze – przelewamy 25 Euro na konto ambasady (numer konta znajdziemy na wniosku). Tu może wyniknąć pewien zonk, bowiem nie wszystkie banki obsługują podmioty birmańskie lub z Birmą powiązane. Na ten przykład – mBank puszcza przelew bez problemu (przyjemność kosztuje 5 zł), natomiast ING Bank Śląski już ni chu chu.

Po wykonaniu przelewu drukujemy potwierdzenie i wsadzamy do koperty. W kopercie muszą jeszcze wylądować:

  • dwa wnioski wizowe na osobę, razem z naklejonymi (nie doczepionym w inny sposób) zdjęciami
  • paszport (to najbardziej śliska sprawa)
  • zaadresowana koperta zwrotna
  • oraz, cytując, „minimum 10 Euro na opłaty pocztowe”.

Tu drobna rada: wysyłając pięć paszportów postanowiliśmy się zabezpieczyć i wrzucić do koperty 20 Euro. Jak się jednak okazało, przesyłka zwrotna kosztowała ambasadę całe 5,5 jednostek europejskiej waluty. Rzecz jasna, reszty nie należy się spodziewać, a więc poniekąd zrobiliśmy w ciula sami w siebie. Także – dorzucacie 10 Euro i już.

Tak przygotowaną, dość sporą paczkę nadałem w naszym urzędzie pocztowym we wtorek wieczorem – listem poleconym, priorytetowym, z międzynarodowym potwierdzeniem odbioru. Koszt – circa 20 zł.

Pozostało czekać.

Potwierdzenie odbioru winno było przyjść wcześniej, jednak równo 10 dni (sic!) po nadaniu przesyłki, moja luba zadzwoniła do mnie z wiadomością, że właśnie znalazła w skrzynce paczkę z Niemiec. W środku znalazła 5 paszportów, a w każdym z nich – elegancką birmańską wizę, ważną przez 3 miesiące.

Tu kolejna rada – wizę warto załatwiać na jakiś miesiąc do półtora przed wyjazdem, bowiem jest ona ważna dokładnie trzy miesiące od daty wystawienia. Frajersko byłoby się nie wstrzelić.

Podsumowując – cała procedura trwała 10 dni (7 dni roboczych, co jest swoistym rekordem, nawet jeśli chodzi o wizy wydawane w Warszawie) i wzorcowo powinna każdą z osób kosztować ok. 120. Spora różnica, nie?

Także ostatnia, główna rada dla wszystkich, którzy planują podróż do Birmy/Myanmaru – wizę załatwiajcie samodzielnie, bo naprawdę nie warto dopłacać za przyjemność bujania się z paszportami do biura pośrednictwa.

Aha – co najśmieszniejsze, potwierdzenie odbioru doszło do nas dopiero dwa tygodnie po otrzymaniu paszportów.

Podobał Ci się ten wpis? Możesz poczytać inne moje posty o pierwszej Wyprawie z 2014 roku lub o Birmie oraz polubić mój blog na Facebooku – często wrzucam tam dodatkowe treści.

komentarzy 17

  1. Łukasz 24 czerwca 2014
    • Piotr Brewczyński 25 czerwca 2014
  2. Tomek 31 sierpnia 2015
    • Brewa 31 sierpnia 2015
  3. Tomek 31 sierpnia 2015
  4. Tomek 8 września 2015
    • Brewa 8 września 2015
  5. Magda 16 września 2016
    • Brewa 17 września 2016
  6. Magda 19 września 2016
  7. Tomek 26 września 2016
    • Magda 8 października 2016
      • Brewa 8 października 2016
  8. Mag 10 października 2016
    • Brewa 10 października 2016
  9. Grzegorz 10 kwietnia 2019

Dodaj komentarz:

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error

Podobało się? Może zostaniemy w taczu?