Podróżnicze archetypy osobowości

Bardzo często zdarza się tak, że w daną podróż nie wyruszamy sami. Ba, najczęściej – zwłaszcza na początku naszej podróżniczej kariery – nie chcemy ruszać w drogę tylko z własnym plecakiem i ewentualną Drugą połówką (w tej właśnie kolejności – wiadomo, co bardziej się przydaje), ale szukamy chętnych wśród znajomych. A znajomi, jak wiadomo, bywają różni. Ta „różność” często bywa problematyczna, zwłaszcza jeśli z konkretnymi osobami mieliśmy w zwyczaju do tej pory tylko rozbijać się po barach w rodzinnym mieście, palić zakazane substancje na domówkach, okazjonalnie migdalić czy wreszcie – poznać ich przelotem przez innych znajomych i niekoniecznie na trzeźwo. Zwłaszcza ten ostatni przypadek jest niebezpieczny, bo często kurz entuzjazmu związanego z natknięciem się na kogoś ciekawego jeszcze nie zdąży opaść, by odsłonić rażące różnice charakterologiczne. Te różnice mają niestety w zwyczaju objawiać się niespodziewanie na przystanku autobusowym gdzieś w środkowym Laosie, kiedy musimy zdecydować, czy śpimy na gołej ziemi, czy po prostu umieramy z zimna tu i teraz.

Z tego względu – na podstawie własnych doświadczeń – postanowiłem spisać poniżej podstawowe rysy osobowościowe typów ludzi, z którymi może przyjść Wam się zetknąć podczas poszukiwań kompanów do podróży. Jak powiedział mi kiedyś pewien lekarz chorób egzotycznych – pewnych symptomów warto szukać jeszcze przed ryzykiem rozwinięcia się choroby. Choćby po to, by podczas ataku ostrej biegunki nie znaleźć się w śmigłowcu.

ZAPALONY CASUAL

„Teneryfa to najpiękniejsze miejsce na Ziemi!”

Zapalony casual

Ten typ ma też tendencję do kupowania ton najnowszego sprzętu, którego nigdy nie użyje

To podstawowy typ, którego spotkacie wszędzie, zwłaszcza na suto zakrapianych imprezach, kiedy o 3:00 nad ranem wszyscy już dobrze się znają i zaczynają planować wspólną przyszłość. Nie trzeba tu nawet wprowadzać żadnych rozróżnień ze względu na płeć.

Zapalony casual to ktoś, kto trzy razy w życiu pojechał na all-inclusive (w tym raz z rodzicami do Egiptu) i każdą opowieść zaczyna słowami: Kiedy w zeszłym roku byłem na La Gomerze…, czym doprowadza wszystkich do szewskiej pasji. Pragnąc dobrze wykorzystać dwa tygodnie urlopu, o które pół roku błagał swojego szefa, doszedł do wniosku, że chce spróbować czegoś nowego. Od znajomych słyszał, że do Azji da się pojechać za grosze, a jak dobrze pójdzie, to może nawet mu dopłacą. Spotykając Was na imprezie i dowiadując się o Waszych planach, momentalnie staje w ogniu zachwytu i niepochamowanego entuzjazmu, często zapominając o tym, że niekoniecznie chcecie przebywać w jego/jej towarzystwie przez resztę eventu, nie mówiąc już o kilkutygodniowej wyprawie przez bezdroża Birmy.

W takim wypadku dobrze jest dać opaść emocjom i sprawdzić – poprzez zachowanie bierności – czy Zapalony casual nadal będzie podnosił temat. Jeśli tak, a jego osoba nie wydaje się wam nad wyraz odstręczająca – można dać mu szansę, przedtem jednak uświadamiając go, że Wasz wyjazd to nie wakacje z drinkiem w dłoni, przeplatane od czasu do czasu 15-minutowym „trekkingiem” do i z basenu; a wyprawa wymagająca zakupu podstawowego sprzętu, odpowiednich szczepień i typu kondycji, której nie nabywa się tylko poprzez wchodzenie po schodach do mieszkania raz w ciągu dnia – nawet, jeśli jest to wchodzenie z zakupami.

DZIEWICA

„Kambodża? Pierwsze słyszę…”

Żeby nie było seksistowsko – to określenie nadaje się dla przedstawicieli obu płci.

Dziewica to ktoś, kto najdalej w swoim życiu był w Koluszkach i to tylko dlatego, że go zmuszono. Tak naprawdę nie chce nigdzie wyjeżdżać, ale słyszał, że to bardzo modne i kształcące – zwłaszcza, jeśli wyjazd organizuje ktoś, kto już bywał tu i tam. Nie ma pojęcia choćby o podstawach podróżowania, a na wyjazd najchętniej spakowałby swoją ulubioną pościel wraz z najwygodniejszą poduszką. Jedynego karalucha w swoim życiu widział na Discovery i natychmiast przełączył, bo to obrzydliwe. Jeśli zaproponujecie mu, żeby usiadł na podłodze w hostelu, najprawdopodobniej podłoży pod tyłek torebkę foliową, a następnie zużyje połowę Waszego Cleenexa, żeby zdezynfekować swoje zadbane dłonie.

W ogólnym obejściu Dziewica tak naprawdę nie różni się od Zapalonego casuala, bo odpowiednia tresura może sprawić, że ewoluuje w kogoś, kto naprawdę pokocha podróżowanie. Tresura ta będzie jednak wyzwaniem dla wszystkich zaangażowanych i należy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy najpierw nie wysłać Dziewicy na krócej w jakieś bliższe, dzikie miejsce – na przykład do Radomia.

KSIĘŻNICZKA

„Gdzie mój amarantowy lakier?!”

Księżniczka

Typowa Księżniczka – niezadowolona pomimo drinka w dłoni

Księżniczka to bardziej egzotyczna odmiana Dziewicy, występująca zazwyczaj w odmianie żeńskiej, bardzo często parami (tzw. Psiapsióły). Prócz ulubionej pościeli do walizki (bo przecież nie do plecaka) spakuje cztery pary szpilek, których łączna długość obcasów przekracza 3 metry. Zazwyczaj jest ładna i zadbana, a do podręcznego zabierze tyle podkładu, że mogłaby wybielić całą populację Kongo. Będąc w Tajlandii będzie chichrać się za każdym razem, kiedy zobaczy ladyboya, a jednocześnie nie zmarnuje okazji na awanturę, kiedy w menu jakiegoś lokalu nie znajdzie Mai Thai (bo przecież to Tajlandia).

Generalnie Księżniczek lepiej unikać, chyba że jedziecie na wyjazd typowo wypoczynkowy. Opieka nad nimi i znoszenie fochów bardzo szybko wytrąci Was z równowagi, zwłaszcza że ten typ najczęściej dysponuje budżetem dwa razy większym od Waszego. W związku z tym Księżniczki bardzo często optują za tym, by „tym razem” wybrać „troszkę bardziej komfortowy” nocleg, w wyniku czego wszyscy kończycie w pięciogwiazdkowym hotelu, do którego obsługa dowozi Was na osiołkach mówiących po duńsku. Szansa, że Księżniczka przekształci się w Podróżniczkę jest stosunkowo niewielka i ostatecznie wszyscy wracają z wyjazdu zmęczeni sobą nawzajem. Ponadto, jeśli jedzie z Wami Księżniczka, to automatycznie zwiększa się szansa, że przez przypadek zabierzecie ze sobą Poruchacza, liczącego na coś więcej niż tylko na zabawne opowieści przy świetle księżyca.

CIEPŁA KLUCHA

„Hej! Czekajcie na mnie!”

Ciepła klucha to ktoś, kogo zabierzecie na wyjazd przez przypadek i zorientujecie się do dopiero, jak wypadnie z Waszego plecaka. Przez cały lot na miejsce nie powie ani jednego słowa, a w hostelu będzie spał na podłodze, bo zapomnicie uwzględnić go w rezerwacji. Nie będzie miał zdania na jakikolwiek temat, ale przyda się, bo dorzuci się do taksówki – no chyba, że będzie piąty. Wtedy prawdopodobnie będzie biegł za samochodem, z czego zdacie sobie sprawę dopiero po dojechaniu na miejsce. Ciepła klucha nie pojawi się także w żadnej ciekawej historii z wyjazdu (bo akurat biegł za taksówką). Co ciekawe, w zamian za to Wasza Ciepła klucha będzie dobrze widoczna na każdym udanym zdjęciu z Wyprawy, najczęściej zasłaniając Was lub innych uczestników, samemu wyglądając jak milion dolarów. Połowa z Was zapewne nie będzie wiedzieć, kto to do cholery jest.

Ciepła klucha zazwyczaj do niczego się nie przydaje, ale również nikomu nie wadzi – chyba, że samemu sobie. Podczas Waszego wyjazdu zapewne zgubi się kilkukrotnie, co wyjdzie mu na dobre, bo pozna trochę świata. Przy odrobinie szczęścia da się go lub ją przemodelować w jakąś wyższą formę – o ile ktoś będzie o tym pamiętał.

PODRÓŻNIK

„Kaukaz? Fajnie, zawsze chciałam tam jechać.”

Człowiek taki jak Wy, na którego szczęściem natknęliście się i bogowie brońcie, żebyście stracili z nim kontakt. Jeśli jakimś cudem chce jechać tam, gdzie Wy, to pomoże w planowaniu oraz zasili bazę wiedzy niezbędnymi informacjami i ciekawostkami. Nie narobi siary gadając głupoty, ale i nie da plamy, kiedy trzeba będzie wziąć się w garść i wypić 0,7 litra w mniej niż 60 sekund, żeby wygrać zakład ze szczerbatym Gruzinem. Jednym słowem – idealny kompan… o ile nie pożrecie się o dominację nad stadem.

Niestety, Podróżnicy mają tendencję do opuszczania grupy rodzinnej i wyprawiania się w świat na własną rękę. Kiedy nadejdzie chwila, w której Wasz Pomocnik zamieni się w Podróżnika, puśćcie go wolno, otrzyjcie łzy i życzcie mu powodzenia w walce z Księżniczkami i Poruchaczami. Być może kiedyś zmądrzeje i wróci na łono rodziny.

NIESPODZIEWANY EKSPERT

„Pewnie nie wiecie, ale to naturalne środowisko fretki płaskonosej.”

Niespodziewany ekspert przez cały etap planowania wyjazdu będzie siedział cicho jak gówno pod miotłą i sprawiał wrażenie, że jest Pozytywnym olewaczem albo co najwyżej Ciepłą kluchą. Jednak w momencie, w którym tylko postawi stopę na obcej ziemi, natychmiast wyjdzie na jaw, że w międzyczasie przeczytał wszystkie książki dotyczące kraju, w którym właśnie się znaleźliście. Ponadto naniósł „drobne uwagi” na Wasz plan podróży, całkowicie zmieniając jego trasę w taki sposób, by zaliczyć mało znaną świątynię gdzieś w środku niczego, charakteryzującą się jedynymi w swoim rodzaju zdobieniami, która nie obchodzą nikogo poza naprawdę zapalonymi studentami architektury. Przez cały wyjazd będzie mędził, że w okolicy jest coś ciekawszego niż to, co aktualnie oglądacie, a ponadto każdą wyplutą przez Was informację na temat zwiedzanego kraju opatrzy uwagą, rozpoczynającą się od „Tak, ale czytałem że…”.

Niespodziewanego eksperta trzeba szybko i bezwzględnie namierzyć (na przykład pytając wprost, czy się czasem bezczelnie nie dokształca), a następnie na jak najwcześniejszym etapie przekształcić w Pomocnika, tak by nie narobił szkód i przy okazji nie zarobił w ryj od każdego po kolei, na czele z organizatorem wyjazdu.

HARDKOR

„Jezioro Nyos? Nuda, jeździłem tam na nartach wodnych.”

Hardkor

„Nie ma promu? Dajemy wpław!”

Hardkor to personifikacja popularnego porzekadła „Co za dużo, to niezdrowo”. Typowy Hardkor to ktoś, kto ma za sobą nagie wejście na Mount Everest (tyłem), a Wasz pomysł konnego przemierzania bezdroży Iranu to dla niego jak spacer z wyjątkowo spokojnymi przedszkolakami. Każdy Wasz „ekstremalny” plan zostanie przez niego skwitowany drwiącym uśmieszkiem, jeśli tylko nie będzie zawierał tradycyjnego tańca na rozżarzonych węglach i żonglerki granatami na głównej ulicy Kabulu.

Zabranie ze sobą Hardkora to dobry pomysł, jeśli chcecie przenieść swoje wyprawy na inny poziom, niejednokrotnie zagrażający życiu lub przynajmniej integralności cielesnej. Musicie tylko pamiętać, że najprawdopodobniej to Wy zostaniecie zdegradowani do roli co najwyżej Pomocników, a nawet ewentualne zostanie Ciepłą kluchą nie zagwarantuje Wam tradycyjnej w tym przypadku dobrej ekspozycji na zdjęciach – Hardkor i ujeżdżany przez niego rekin (w jeziorze kwasu, rzecz jasna) będą mieli priorytet.

POMOCNIK

„Spoko, zajmę się tym.”

Dla mnie to najbardziej pożądany typ. Jest to osoba, która nie wpieprzy Wam się w skrupulatnie zaplanowaną trasę, nie będzie marudziła, a w momentach kryzysowych weźmie dupę w troki i pomoże ogarnąć sytuację. Kiedy Twojej grupie przebywającej na Filipinach przyjdzie do głowy nagle przetransportować się do Singapuru, dobry Pomocnik jak z rękawa wyciągnie propozycję lotu, którego cena nie zmusi Was do sprzedania najgłupszego z Was na czarnym rynku.

Niestety, dobry Pomocnik to ktoś, kto prędzej czy później przekształci się w Podróżnika – to jedynie kwestia ilości wyjazdów i doświadczenia. Korzystajcie z niego ile możecie, dopóki nie przyjdzie mu do głowy, że może czas samemu planować własny wyjazd – wtedy stracicie go na zawsze.

POZYTYWNY OLEWACZ

„Mi tam wszystko jedno.”

Pozytywny olewacz to ktoś, komu co do zasady jest wszystko jedno, co właściwie ma same plusy. Czy spędzacie leniwy dzień przy hotelowym basenie, czy właśnie pod ostrzałem przedzieracie się przez granicę z Afganistanem, Pozytywny olewacz będzie zadowolony, a ilekroć na niego spojrzycie, uśmiechnie się i pokaże Wam wyciągnięty kciuk (pamiętajcie, że w niektórych krajach obcinają za to lewe jajo).

Z drugiej strony jednak, nie kiwnie nawet palcem, żeby zapytać o cenę noclegu czy skoczyć po piwo – nawet jeśli tej nocy miałby spać na ziemi i pić własne siki. Nic go to nie obchodzi, bo jest dobrze tak, jak jest. Bierzecie go ze sobą na własną odpowiedzialność i jemu to odpowiada, chociaż Wam niekoniecznie musi.

(PO)RUCHACZ

„A w tej Korei to ładne dupy?”

Poruchacz

(Po)ruchacz w swoim naturalnym środowisku

Poruchacza łatwo rozpoznać, bo na wieść o planowanym wyjeździe spyta od razu: A można tam poruchać?

Poruchacz to wyjazdowicz z ambicjami seksualnymi, przy czym najczęściej na ambicjach się kończy. W takim przypadku Poruchacz będzie bardzo krytycznym recenzentem Waszej wyprawy: Nie podobało mi się, bo nie poruchałem. Jeśli natomiast wyjazd zakończy się dla Poruchacza przynajmniej jednym sukcesem, to będzie Waszym największym fanem (przynajmniej do momentu, w którym znów gdzieś z Wami pojedzie i tym razem nie uda mu się zakisić), a przy okazji stanie się Ruchaczem incydentalnym (bo udało się raz) lub Notorycznym. W tym ostatnim przypadku osobniki te mają tendencję do stawania się specyficznymi typami Podróżników, nastawionymi na jeden, konkretny cel i – zazwyczaj – będącymi ekspertami jeśli chodzi o Tajlandię oraz choroby weneryczne.

Wbrew temu, co można by sądzić, Poruchacze mogą się jednak przydać. Przede wszystkim, napędzani niezaspokojoną chucią zapewnią Wam rozrywkę każdego wieczora, choćby spod ziemi wyciągając miejsce, w którym jest alkohol i przynajmniej jedna miejscowa kobieta, która nie mogłaby być Waszą matką. Nie muszę chyba wspominać, że ten typ występuje przede wszystkim wśród płci męskiej, choć bylibyście zaskoczeni mnogością wyjątków. Poruchacze potrafią być również szalenie wybredni, jeśli chodzi o kierunek wyjazdu, chociaż nie mają sobie równych w wyszukiwaniu najbardziej imprezowych lokali czy jednoczesnym piciu na umór i śledzeniu zaczepek na Tinderze.

Lżejszy (czytaj: brzydszy) przypadek Poruchacza to po prostu Pijak, który pojedzie z Wami głównie po to, żeby nachlać się jak szop w egzotycznej lokalizacji, a przy okazji popatrzeć na ładne tyłki. Z mojego doświadczenia wynika, że wyjazdy z Pijakami bywają bardzo przyjemnym zaskoczeniem, o ile którekolwiek z Was pamięta w ogóle, co się na nich działo.

POŁÓWECZKA

„Nie podoba nam się ten pomysł, prawda, Misiu?”

Połóweczki to – najprościej mówiąc – podróżujące związki. Każda z Połóweczek ma własny typ osobowości, który znacząco wpływa na drugą Połóweczkę, często powodując taki miszmasz, że ja pierdolę.

Należy zawsze pamiętać, że obie Połóweczki zazwyczaj wypowiadają się jednogłośnie, przy czym jeden głos to najczęściej ten, który dobywa się z ust Połóweczki dominującej. Z żalem należy wskazać, że w przypadku, w którym Połóweczki nie reprezentują tego samego typu charakterologicznego, zazwyczaj dominuje typ bardziej negatywny, w najlepszym wypadku owocując pewnego rodzaju uśrednieniem, a w najgorszym – całkowitym zanikiem typu pozytywnego. Tym samym Podróżnika za rękę z Księżniczką najczęściej należy spisać na straty, chociaż już połączenie choćby Dziewicy z Hardkorem (jakkolwiek mało prawdopodobne) może sprawić, że wszyscy przeżyjecie wyjazd, a niektórzy z Was może nawet wydobrzeją na tyle, żeby o nim opowiedzieć.

W żadnym wypadku nie wolno jednak brać na wyjazd Połóweczki Poruchacza. Konsekwencje mogą być nieprzewidywalne, a ponadto wydacie fortunę na popcorn.

UNDERCOVER

„Nigdy Wam o tym nie mówiłem, ale…”

Undercover to właściwie pewien podtyp, charakteryzujący się tym, że początkowo wydaje się być kimś innym. I tak pozorny Podróżnik może okazać się Poruchaczem Undercover, a pozorna i niesprawdzona PomocnicaKsiężniczką Undercover. To najgorsza z możliwych opcji, dotycząca przede wszystkim ludzi, których nie znacie zbyt dobrze i na których temat zebraliście za mało informacji. Uważajcie także na Undercover Hardkorów. Nie każdy lubi, kiedy pozorny Zapalony casual nagle objawia swoją prawdziwą naturę, zmuszając wszystkich do wykopania latryny za pomocą łyżek, a następnie dusi w jej oparach samodzielnie upolowanego królika, bo ktoś nieopatrznie napomknął, że nieco zgłodniał.

Rzadko, ale jednak, zdarzają się sytuacje odwrotne, kiedy na przykład Pozorna Księżniczka okazuje się Undercover Podróżniczką, która lubi obnosić się ze swoją torebką od Prady, ale akurat nie wtedy, kiedy jedzie na wielbłądzie do swoich znajomych w Uzbekistanie. Te przypadki wychodzą jednak na jaw dość szybko, kiedy zauważacie, że zamiast jaśminowego mydła panna zapakowała do plecaka ulubioną saperkę, a na lotnisku stawiła się w traperach, których pozazdrościłby jej Bear Grylls.

Powyższe rysy charakterologiczne to oczywiście pewnego rodzaju archetypy, często przenikające się, a jeszcze cześciej – nie opisujące w pełni różnorodności osobowości ludzi, z którymi przyjdzie Wam poznawać to, czego jeszcze nie poznaliście. Jeśli jeszcze się nie domyśliliście, należy traktować je z przymrużeniem oka, niemniej jednak owo przymrużenie jest czasem mniejsze, niż można by sobie życzyć.

Wam z kolei życzę, abyście na swoje szlaki wyruszali przede wszystkim ze sprawdzonymi Pomocnikami i układnymi Podróżnikami, których plany pokrywają się z Waszymi…

Nie sądzę jednak, żeby ktokolwiek zawsze miał to szczęście.

komentarze 2

  1. Hrabia Potocki 26 sierpnia 2015
    • Brewa 27 sierpnia 2015

Dodaj komentarz:

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error

Podobało się? Może zostaniemy w taczu?