Internet w Birmie? To możliwe!

Fama zresztą głosi dobrze. Internet w Birmie jest i to nawet w formie Wi-Fi. Tak – dla nas również był to szok, zwłaszcza po tym, co wcześniej czytaliśmy w przewodniku i internetach.

Nieprawdą jest, że w Birmie jest trudno o sieć. We wszystkich hotelach, w których zdarzyło nam się nocować, internet był. Mało tego – w 100% przypadków było to Wi-Fi o stosunkowo silnym sygnale. Z drugiej strony – szybkość tamtejszego transferu sugeruje, że sieć w Krainie Złota dostarczana jest prawdopodobnie w wiadrach, przy czym nie są to wiadra ani specjalnie duże, ani specjalnie szczelne. Najprościej mówiąc: jeden komputer potrafi doszczętnie zapchać łącze, zwłaszcza jeśli przyjdzie nam do głowy wrzucać zdjęcia na Fejsa. Zapomnijcie więc o „szybkim sprawdzeniu maila” – taki proces zajmuje około 30 minut i polega głównie na morderczym klikaniu w „odśwież”.

Z tym internetem w Birmie to w ogóle ciekawa historia. Jesten z naszych przewodników opowiedział nam, że w większości przypadków sieć dostarczana jest za pośrednictwem telefonów służących za modem (to tłumaczy szerokość pasma) i podpiętych do routera Wi-Fi. Tak jest między innymi na plaży w Ngapali. Ta niezbyt kolorowa sytuacja jest i tak o niebo lepsza od tego, co w kraju działo się jeszcze kilka lat wcześniej, kiedy jego połowa (albo więcej) borykała się ze stałymi (planowanymi bądź nie) przerwami w dostawach prądu. W styczniu 2014 roku wyglądało to zdecydowanie lepiej: w Ngapali prąd jest dostępny 24 godziny na dobę, podobnie jak we wszystkich innych miejscach, gdzie kręcą się turyści. Zapomnijcie jednak o podładowaniu telefonu na trakkingu w okolicach Hsipaw, chyba że zależy Wam na teście, jak do tego celu posłuży akumulator samochodowy.

A jeśli już przy łączności jesteśmy, to omówię tu na szybko kolejny mit, to jest dostępność telefonii komórkowej.

Przede wszystkim – w Birmie MOŻNA kupić kartę SIM, jednocześnie nie dając w zastaw własnej siostry. Karty pre-paid są już powszechnie dostępne, choć raczej nie uda Wam się za ich pomocą wykonać połączenia międzynarodowego. Niemniej, jest to idelane rozwiązanie jeśli chcecie zarezerwować sobie na miejscu hotel albo przedzwonić do organizatora wymarzonej wycieczki. Ponadto, zaraz po tym jak wysiedliśmy z samolotu okazało się, że jedna z polskich sieci telefonii komórowej ma podpisaną umowę roamingową z którymś ze swoich odpowiedników w Birmie. Mowa konkretnie o Orange – Mo. złapała sygnał w Rangunie i zdołała nawet zadzwonić do mamy, co zapewne będzie wkrótce kosztować ją połowę pensji. Później bywało z tym różnie, niemniej w samej byłej stolicy abonenci Orange mają okazję wydać fortunę na SMS-y do Polski.

Wreszcie – coś dla właścicieli urządzeń z darmową siecią 3G, takich jak choćby Amazon Kindle. Dla tej grupy nie mam dobrej wiadomości: kraj, jak łatwo się domyślić, nie posiada infrastruktury wspierającej 3G, a co za tym idzie, darmowy internet można sobie wsadzić w tyłek. Będziecie musieli korzystać z Wi-Fi.

Mimo powyższych ograniczeń, w Birmie bez większych trudności wejdziecie na Fejsa, sprawdzicie Gmaila czy stan konta w banku. Pamiętajcie tylko, żeby zrobić to w hotelu, najlepiej przy użyciu własnego sprzętu. Komputery kawiarenkowe to zazwyczaj przestarzały, ciężki z obsłudze sprzęt, który dodatkowo pozostawia wiele do życzenia jeśli mówimy o szybkości transmisji. Jest to o tyle denerwujące, że przez ostatnie 15 minut użytkowania człowiek modli się o to, by proces wylogowywania się z konta zakończył się przed upłynięciem opłaconego czasu. W końcu nikt nie chce, żeby jakiś Ang wysyłał potem maile do jego starych.

Dodaj komentarz:

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error

Podobało się? Może zostaniemy w taczu?