Muzeum ognia w Żorach – długo odwlekana wizyta

Nie pamiętam, ile razy zdarzało mi się mijać żorskie Muzeum ognia. Przy okazji samochodowych powrotów z Cieszyna, w którym praktycznie corocznie goszczę na Ogólnopolskich Spotkaniach Blogerów Podróżniczych, ten charakterystyczny budynek zawsze przyciągał mój wzrok, ale jakoś nigdy nie skusił na tyle, by wreszcie się przy nim zatrzymać. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności, ten stan rzeczy udało mi się wreszcie zmienić w tym roku, a to głównie dzięki entuzjastycznie nastawionej ekipie młodych dziołch, z którymi wcześniej wyrzygiwaliśmy płuca na rollercoasterach Energylandii. Pomimo przechujowej pogody i ogólnego zmęczenia organizmów, spowodowanego brakiem snu oraz odwrotnie proporcjonalną ilością spożytego alkoholu, postanowiliśmy dać szansę najbardziej znanej atrakcji turystycznej miasta Żory.

Muzeum ognia? A na cholerę?

Dlaczego Muzeum OGNIA i dlaczego właśnie w Żorach? 11 maja 1702 roku, około godziny 23:30, w mieście wybuchł ogromny pożar, który w szybkim tempie dokumentnie rozpiździł miejski rynek i wiele pobliskich ulic. Wielu mieszkańców Żor straciło życie, a jeszcze większa ich ilość – dach nad głową. Zrozpaczeni Żorzanie postanowili błagać niebiosa o to, by podobna tragedia nie dotknęła ich nigdy więcej. Tak narodziła się trwająca do dziś tradycja Święta Ogniowego, które do 1939 roku było w miasteczku dniem wolnym od pracy. Podczas jego trwania miała miejsce procesja, w której brała udział znaczna część mieszkańców Żor, a po wszystkim do gry wchodziły nieuniknione w takich chwilach festyny i jarmarki. Święto ogniowe tak mocno weszło w żorską świadomość, że w 2014 zainspirowało powstanie związanego z nim muzeum, które stanęło w pobliżu jednej z miejskich wylotówek.

Muzeum ognia to nowoczesny budynek, kształtem i kolorem nawiązujący do płomienia. Widać go z daleka, bo cała jego fasada pokryta jest oczojebnym, odbijającym światło materiałem w kolorze miedzi. Nie sądzę, by była to prawdziwa miedź, bo miejscowa meneliada na pewno już dawno by się nią odpowiednio zaopiekowała. W ostatni wakacyjny weekend, koło godziny 13:00, na miejscu nie było zbyt wielu zwiedzających. Prawdę mówiąc, poza nami w Muzeum była chyba tylko jedna rodzina, która rozpoczęła zwiedzanie jakieś 15 minut przed nami.

Muzeum Ognia - budynek

Fasada niczego sobie

Zwiedzanie żorskiej dumy kultury rozpoczęło się dla nas niezbyt fortunnie. Będący wstępem, 10-minutowy film nie zrobił na nas – posługując się eufemizmem – zbyt dobrego wrażenia. Pomimo sprawnego montażu i epickiej muzyki, to „dziełko” skierowane jest raczej do młodszej części widowni. Sucharski humor aż trzaska między zębami, a lekko skołowany widz nie ma nawet jak opuścić wcześniej sali projekcyjnej, bo drzwi zamykane są automatycznie. Na szczęście później jest już tylko lepiej.

Całość muzealnej ekspozycji podzielona jest na 5 części:

  • Okiełznanie żywiołu to ognista „notka historyczna”, ukazująca cały proces tego, jak człowiek powoli radził sobie z niesfornym ogniem – od czasów prehistorycznych aż po współczesne. Poza długą tablicą historyczną, zwiedzający może zmierzyć się z kilkoma pytaniami oraz samodzielnie skrzesać ogień, o ile tylko uda mu się opanować tę pieprzoną fotokomórkę.
Muzeum ognia - Okiełznanie żywiołu

Zaczynamy od okiełznania żywiołu

  • Przez antyk i wieki średnie to kolejny rozdział historyczny, tym razem poświęcony walce z żywiołem. Poznamy tu historię rozwoju techniki gaśniczej, poczytamy o największych pożarach w historii, a na koniec samodzielnie ugasimy jego niewielką, elektroniczną odmianę. Tu miałem niewielki zarzut do instalacji multimedialnej, bowiem wkomponowana w nią pompa była dla mnie pewnym wyzwaniem siłowym. Nie sądzę, by kilkuletnie dziecko mogłoby sobie z nią poradzić, a przystawiona do atrakcji drabina sugerowała, że została ona stworzona także z myślą o młodszych odwiedzających.
  • Pali się to… err… podobno największa atrakcja placówki. Dobrze, że wiedziałem o tym wcześniej, bo inaczej prawdopodobnie zwróciłbym na nią tylko szczątkową uwagę. Wspomniana ściana ognia jest bowiem generatorem dymu z rzuconą na ów dym projekcją pełgających płomieni. Wygląda to fajnie, ale powalającą instalacją bym tego nie nazwał. Zaraz za nią znajduje się natomiast…
Muzem Ognia - Pali się

Pali się? No nie do końca…

  • Obszar duchowości. Obszar duchowości faktycznie pozwala wejrzeć mocno w swoją duchowość – głównie w poszukiwaniu cierpliwości. Sporo tej ostatniej trzeba, żeby ponownie zmierzyć się z kapryśną fotokomórką, ale jak już ogarniecie co i jak, to poczytacie trochę o znaczeniu ognia w religii, kulturze i sztuce. Forma prezentowanych ciekawostek jest bardzo ciekawa – docenią ją nawet starsi odwiedzający.
  • Mędrca szkiełka i oko to chyba najciekawsza część ekspozycji. Przy kilku stanowiskach samodzielnie wykonamy pewnie doświadczenia związane z ogniem i wysoką temperaturą, a to wszystko pod okiem nieco krypnego manekina z koszmarnie animowaną twarzą, który co jakiś czas zmotywuje nas werbalnie do dalszej pracy. Tutaj zdecydowanie pobawią się i starsi, i młodsi.
Muzeum Ognia - Mędrca szkiełko i oko

Najciekawsza sala muzeum

Poza wymienionymi instalacjami, w całym muzeum znajduje się jeszcze kilka gier i ekranów multimedialnych, nad którymi można spędzić trochę czasu. Samych „eksponatów” sensu stricto nie ma tu (poza częścią „historyczną”) za wiele i jest do zdecydowana zaleta Muzeum ognia. Bardzo wiele rzeczy można pomiąchać, dotknąć czy wcisnąć – pod tym względem wśród moich współpasażerek zdecydowanie wygrała Ognista Szafa Grająca, zapewniająca pełen repertuar muzyki o ogniu mówiącej. Wady? Muzeum jest stosunkowo niewielkie i jeśli grupa nie będzie odpowiednio zainteresowana (moja na szczęście była), to oblecimy je w 30 minut. W innym przypadku możemy sobie zapewnić około 1-1,5 godziny – no cóż – zabawy z ogniem. Tylko się nie posikajcie w nocy.

Muzeum Ognia - Przez antyk i wieki średnie

W lewym-dolnym rogu widać pożar do ugaszenia

Po ile to (i kiedy)?

Muzeum ognia w Żorach zlokalizowane jest przy ul. Katowickiej 3. Jest otwarte codziennie – poza poniedziałkami – w godzinach 9:00-16:00, a w soboty i niedzielę – od 10:00 do 17:00 (wpadamy najpóźniej na godzinę przed zamknięciem). Bilet normalny kosztuje powalającą sumę 16 zł, a ulgowy to koszt 12 zł. Dostępne są przeróżne warianty biletów rodzinnych i grupowych, które możecie sprawdzić na stronie internetowej Muzeum ognia. Ciekawostką jest bilet, na którego drugiej stronie znajdziecie quiz do samodzielnego wypełnienia. Odpowiedzi można sprawdzić pod koniec zwiedzania, co będzie niewątpliwą atrakcją dla młodszych. Ołówek dostaniecie gratis i nie – nie trzeba go potem oddawać.

Podobał Ci się ten wpis? Możesz poczytać inne moje posty o Polsce i polubić mój blog na Facebooku – często wrzucam tam dodatkowe treści.

Comment 1

  1. SevenSeas 5 września 2018

Dodaj komentarz:

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error

Podobało się? Może zostaniemy w taczu?