Jaskinie Batu – Top of the tops Malezji
Nie ma chyba drugiego tak imponującego miejsca w Kuala Lumpur (czy nawet w całej Malezji) jak Jaskinie Batu – kompleks trzech pieczar, z których największa (Jaskinia świątynna) mieści w sobie jedno z najświętszych miejsc kultu w regionie. Kiedy byłem po raz pierwszy w stolicy Malezji, z jakiegoś powodu (prawdopodobnie z czystej niewiedzy) ominąłem to niesamowite miejsce, więc kiedy w 2018 roku nadarzyła się okazja, by do tego kraju na moment wrócić, skorzystałem z niej skwapliwie, niczym licealista mijający seks-shop.
Jaskinie Batu są totalnym, hinduistycznym mustem pielgrzymkowym już od ponad 120 lat. Miejsce, leżące zaledwie 13 km od Kuala Lumpur, odkrył w 1878 roku niejaki William Hornaday, chociaż wiadomo, że tutejsi chińscy osadnicy już wiele lat wcześniej zapuszczali się do nich, żeby pozyskiwać jakże cenny surowiec, jakim jest nietoperzowe guano. Wspomniany surowiec nadal ściele się gęsto w jaskiniach, zwłaszcza w Ciemnej (Mrocznej?) jaskini, będącej swoistym rezerwatem naturalnym. Nazwa jaskiń wzięła się od rzeki Sungai Batu (Kamienna rzeka), płynącej nieopodal formacji skalnej, w której uformowały się pieczary.
Cały kompleks podzielony jest na cztery części – jedną zewnętrzną i trzy wewnętrzne, będące kolejnymi jaskiniami. Wejście do świątyń znajdujących się poza jaskiniami jest bezpłatne, podobnie jak wizyta w głównej Jaskini świątynnej. Do pozostałych pieczar – Ciemniej jaskini oraz jaskini Ramajany – wejdziemy po uiszczeniu niezbyt wygórowanych opłat. Zanim jednak zabrnę głębiej w szczegóły, zapraszam do obejrzenia krótkiego filmu, w którym poglądowo przedstawię Wam to miejsce:
Część zewnętrzna jaskiń Batu
Najbardziej rzucającym się w oczy elementem zewnętrznej części kompleksu jest ogromny posąg Lorda Murugana – jednego z hinduskich bogów, którego dziedziną jest wojna. Mierząc 42,7 metra wysokości, rzeźba jest największym w Malezji odwzorowaniem hinduistycznego bóstwa i trzecią na świecie tego typu konstrukcją, jeśli chodzi o wysokość.
U stóp powstałego w 2006 roku posągu zaczynają się schody, prowadzące do Jaskini świątynnej (lub katedralnej). Ich pierwsza, drewniana wersja powstała w 1920 roku, ale jakiś czas później zostały one zastąpione konstrukcją cementową, złożoną z 272 stopni. W sierpniu 2018 roku, czyli całkiem niedawno, schody zostały pomalowane na (na oko) wszystkie możliwe kolory w skali RGB, co spotkało się z natychmiastowym potępieniem przez miejscowego konserwatora zabytków. Jako, że farbę łatwiej nałożyć niż zedrzeć, tęczowe schody prawdopodobnie już takimi pozostaną, co mnie osobiście – jako fana jaskrawych kolorów – szczególnie nie smuci.
Na zachód od schodów, u stóp wapiennej skały, w której mieszczą się jaskinie, mieszczą się także inne świątynie hinduistyczne, w tym na przykład Ganeszy (brata Murugana). Na zachodni koniec kompleksu udamy się również, jeśli chcemy zajrzeć do Jaskini Ramajany, ale o tym będzie zaraz. Dodatkowo, przed głównym placem znajdziemy sporo kawiarenek, sklepów z pamiątkami i tego typu spraw. Jak wiadomo, nic tak nie rozkręca biznesu jak dobrze ulokowane miejsce kultu.
Jaskinia świątynna (katedralna)
Jaskinia świątynna Batu to tak naprawdę dwie połączone pieczary, z których każda jest oddzielnym miejscem kultu. Po wspięciu się na kolorowe stopnie, trafimy do pierwszej z nich, w której – w 1890 roku – gość zwany K Thambusamy Pillai ustawił pierwszy posąg Lorda Murugana. Druga jaskinia, połączona z pierwszą kolejną partią schodów, poświęcona jest żonie Murugana – Valli Devanai.
Te dwie pieczary robią zdecydowanie największe wrażenie z całego kompleksu – głównie dlatego, że są wykurwiście wysokie. Dodatkowo, sprytnie zainstalowane oświetlenie wydobywa z wybudowanych tu konstrukcji wszystkie, żywe kolory, co dopełnia dość surrealistycznego wrażenia. Spacer po jaskiniach skończymy na naturalnie oświetlonym patio, z którego niestety musimy wrócić tą samą drogą.
Ciemna jaskinia
Ciemna (czy też Mroczna) jaskinia nazywa się tak głównie dlatego… no… że jest w niej ciemno. Jest tak przede wszystkim dlatego, że to konkretne miejsce zamieszkane jest przez liczną grupę (przeważnie dość paskudnych) gatunków endemicznych, bardzo lubiących mrok.
Aby obejrzeć sobie z bliska tutejsze nietoperze, pająki, trochę owadów i węży, musimy zapłacić 35 ringitów i poczekać, aż uzbiera się grupa. Zwiedzanie mrocznej jaskini odbywa się wyłącznie z przewodnikiem, a grupki ruszają w głąb jaskini co 20 minut, docierając do 800-nego metra pieczary. Cała wycieczka trwa około 45 minut, a jedyne, co podczas jej trwania zobaczycie NA PEWNO, to formacje skalne – reszta atrakcji uzależniona jest od humorów mieszkańców jaskini.
Zarządzające jaskinią stowarzyszenie organizuje również dłuższe, 3-4-godzinne wyprawy w głąb Ciemniej jaskini, ale do tego musicie zebrać co najmniej 10-osobową grupę i dać znać minimalnie tydzień wcześniej. Najprostszym sposobem na wzięcie udziału w takim spacerze będzie prawdopodobnie skrzyknięcie się z ludźmi z jakiegoś większego hostelu.
Aha – w Ciemnej jaskini nie można robić zdjęć. Formalnie nie można robić zdjęć Z LAMPĄ błyskową, ale umówmy się, że ta pieczara nie jest nazwana „ciemną” z uwagi na niezbyt lotny umysł. Aby trafić do Mrocznej jaskini, skręćcie w lewo na schodach prowadzących do Jaskini świątynnej – ścieżka zaczyna się po wysokości schodka nr 204. Nie to, żebyście byli zmuszeni liczyć, bo będzie dobrze oznaczona.
Jaskinia Ramajany
Ramajana to sanskrycki epos, opisujący dzieje Ramy (siódmego wcielenia hinduistycznego boga Wisznu), a także jego licznych towarzyszy. Najprościej mówiąc, to taki przydługi mit, będący czymś w rodzaju Nowego Testamentu dla wyznawców hinduizmu. Ramajana ma jednak do siebie to, że przez niektórych może być uznana za nieco ciekawszą, bowiem na jej kartach trup ściele się gęsto, pojawiają się dziwne bestie, a jeśli ktoś nie odda przynajmniej jednego strzału z łuku na stronicę, to będzie tak tylko dlatego, że aktualnie płodzi potomka.
Anyways, Jaskinia Ramajany, będąca niewątpliwie najbardziej kiczowatą z trzech Jaskiń Batu (efekt ten osiągnięty został głównie przez zastosowanie kilometrów węży świetlnych), jest niczym innym, jak zgrupowanym na dość dużym obszarze pasmem dioram, ilustrujących najważniejsze momenty wspomnianego eposu.
Co by jednak nie mówić, być w jaskiniach Batu i nie obejrzeć gipsowej Ramajany byłoby grzechem. Nawet jeśli nie znacie tego utworu (a zapewne tak właśnie jest), to spacer po pieczarze poświęconej Ramie da Wam jako-taki wgląd w jego fabułę, a także pozwoli obejrzeć niezliczoną ilość wyciągniętych języków, odciętych głów i bóstw drugoplanowych, z których część świeci gołymi cyckami. Bonusem jest kapliczka zbudowana dookoła lingi – stalagmitu o fallicznym kształcie, będącym symbolem Sziwy.
Spacer i oglądanie dioram związanych z Ramą są dodatkowo płatne. Za przyjemność tę zapłacicie 5 ringitów i jest to suma, którą możecie poświęcić z czystym sumieniem. Ta pieczara położona jest w niewielkim oddaleniu od głównej części kompleksu Batu. Przy schodach musicie skręcić za zachód i minąć dwie inne świątynie. Jaskinia będzie jednak dobrze oznaczona i nie powinniście mieć problemów z trafieniem do niej.
Do Jaskiń Batu bez trudu dostaniecie się z Kuala Lumpur. Najprostszą metodą dojazdu jest załadowanie tyłka do pociągu i dojazd na stację Batu Caves – peron położony jest przy zachodniej części kompleksu, nieopodal Jaskini Ramajany. Z KL Sentral dojedziecie na miejsce w pół godzinki. Jeśli postanowicie skoczyć do Jaskiń taksówką (tu polecam aplikację Grab), to za kurs zapłacicie około 20-25 ringitów.
jestem bardzo zaskoczona, że aż tak wiele się tam zmieniło. też byłam w Batu Caves w 2018 roku (w styczniu), ale wtedy nie było ani kolorowych schodów, ani tej kolorowej swiątyni przy posągu, a tą w górnej jaskini dopiero budowano.