Vardzia – kamień (dosłownie) w koronie Gruzji
Jakkolwiek górskie krajobrazy północy Gruzji, przytulne uliczki Tbilisi czy lekko mistyczny klimat David Gareja zdecydowanie trafiły w mój gust, tak kraj wina i zielonych wzgórz ostatecznie skradł mi serce jednym miejscem. Była nim Vardzia.
Skalne miasto Vardzia
Jedno z najsłynniejszych i najbardziej spektakularnych jaskiniowych miast świata położone jest w istnej dupie tegoż, jakieś 65 km na południowy wschód od Akhaltsikhe – najpopularniejszego miasta w tym regionie Gruzji. Pierwsze fortyfikacje w tym miejscu powstały już w XII wieku, za króla Giorgiego III, który najwyraźniej musiał wyleczyć kompleksy płynące z kretyńskiego imienia. Córka władcy poszła za ciosem i machnęła na miejscu klasztor, który wkrótce stał się jednym z religijnych centrów kraju, zamieszkiwanym przez circa 2000 mnichów.
W swoich najlepszych czasach miasto składało się z 13 poziomów (i kilku „pół-poziomów”), dzielących się na 120 grup jaskich, które z kolei podzielone były na ponad 400 pomieszczeń (w tym na 25 piwnic na wino). Poza głównym, centralnie położonym Kościołem Wniebowzięcia, w Vardzii funkcjonowało jeszcze kilkanaście dodatkowych świątyń. Pomimo, iż najważniejsza świątynia swoje najlepsze lata ma już za sobą, to w jej wnętrzu nadal można podziwiać kilkusetletnie freski, a jeśli to Wam się znudzi, to wystarczy skorzystać z długiego na około 150 metrów korytarza, który wyprowadzi Was nad budowlę.
Miasto miało też swoje gorsze dni. W 1283 zostało dość mocno zniszczone przez trzęsienie ziemi, a w 1551 roku w jego korytarzach odbyła się regularna bitwa, którą – niestety – wygrali Persowie. Pomimo tego, BARDZO wiele pomieszczeń i korytarzy nadal jest otwartych dla zwiedzających, choć należy pamiętać, że na miejscu cały czas funkcjonuje klasztor.
Zwiedzanie Vardzii
Kiedy byłem na miejscu (a było to spory kawałek czasu temu), bilet wstępu do kompleksu kosztował 3 dolce. Pomimo tego, że budowla wydaje się nieco przytłaczająca, to zwiedza się ją stosunkowo łatwo, o ile nie chcecie zobaczyć KAŻDEGO jednego pomieszczenia. Idąc niespiesznym spacerem przez kolejne korytarze, tarasy i pomieszczenia, traficie wreszcie do schodów, które sprowadzą Was na dół, skąd będziecie mogli wrócić w okolice wejścia.
Jeśli macie mało czasu, to z tym wszystkim OD BIEDY wyrobicie się w godzinę. Zdecydowanie radzę jednak dostać się do Vardzii nieco wcześniej i – po pierwsze – uniknąć tłumów; oraz – po drugie – dać sobie ze 2-3 godziny na spokojne obejrzenie wszystkiego i zapuszczenie się w głąb kompleksu. My daliśmy ciała o tyle, że dojechaliśmy do skalnego miasta dość późno i musieliśmy naprawdę mocno spinać tyłki, żeby zdążyć na ostatnią marszrutkę powrotną (patrz niżej).
Z perspektywy czasu mogę śmiało powiedzieć, że – z powyższego względu – do Vardzii na pewno będę chciał kiedyś wrócić. Do dziś pamiętam, jakie wrażenie wywarł na mnie kompleks i jak zbierałem szczękę ziemi, powalony rozległością skalnego miasta. Być może było tak dlatego, że była to pierwsza tego typu konstrukcja, jaką w życiu widziałem, ale jestem niemal pewien, że i dziś byłbym pod wrażeniem – zwłaszcza, gdybym miał czas zapuścić się dalej w głąb.
Jak dojechać do Vardzii?
Najpopularniejsza trasa do Vardii wiedzie z Akhaltsikhe – miasta samego w sobie będącego dość atrakcyjną lokalizacją. Marszrutki (kosztujące ok. 100 GEL) z tego miasta odchodziły koło 10:30 i dojeżdżały do pieczar w dwie godziny. Ważne jest to, że w drogę powrotną busiki ruszają już około 15:00, więc tak naprawdę dają Wam tylko 3,5 godziny na obejście okolicy. Z tego względu najsensowniejszym wyborem będzie udanie się do skalnego miasta taksówką. Wyjdzie drożej (zapewne co najmniej trzykrotnie), ale raz, że możecie ruszyć i wrócić o której chcecie, a dwa, że możecie stanąć kilka razy po drodze… a jest gdzie.
Do Vardzii dostaniecie się również z Bordżomi – uzdrowiskowego kurortu, leżącego sporo dalej na północny wschód niż Akhaltsikhe. Transport stamtąd będzie dwukrotnie droższy (w obu wariantach), a i tak będziecie musieli przejechać po drodze przez miasto z upierdliwą nazwą. My z kolei jechaliśmy do skalnego miasta z Achalkalaki. Mimo tego, że miasteczko leży bliżej kompleksu, to dojazd z niego (łączonym transportem) i tak zajął nam 2 godziny.
*zdjęcia autorstwa Zosi K.