Pomimo bezpośredniej bliskości szalenie popularnej Gruzji, Azerbejdżan do tej pory pozostaje krajem mało popularnym i niezbyt turystycznym. Jest tak nie tylko dlatego, że FAKTYCZNIE nie dysponuje aż taką mocą atrakcji, jak graniczące z nim Gruzja czy Armenia, ale także z powodu słabej infrastruktury turystycznej, rodzącej się na miejscu w prawdziwych bólach. Azerbejdżan jest atrakcyjny przede wszystkim dla fanów niepoznanego, niepozornego i nieco niedostępnego. Nawet pomimo tego, że po kraju podróżuje się stosunkowo prosto, to problemem wciąż pozostaje bariera językowa – po angielsku poza Baku raczej nie idzie się dogadać. W kraju tym spędziłem jak na razie zaledwie kilka dni (i było to dość dawno temu), dlatego poniżej prezentuję tylko najbardziej podstawowe informacje praktyczne.

Kliknij tutaj, aby od razu przenieść się do spisu i mapy moich wpisów o Azerbejdżanie. Jeśli preferujesz prostszy spis, możesz też po prostu przenieść się na stronę tagu „Azerbejdżan”.

Azerbejdżan w skrócie:

Wjazd/wiza do Azerbejdżanu

W odróżnieniu od sytuacji, z którą musiałem sam ścierać się kilka lat temu, obecnie najprostszym sposobem uzyskania wizy do Azerbejdżanu jest skorzystanie ze specjalnego, internetowego formularza, dostępnego tutaj. Procedura jest bardzo prosta i nie różni się specjalnie od dowolnych zakupów w sklepie internetowym, poza tym, że musicie podać znacznie więcej danych. Koszt standardowej e-wizy do Azerbejdżanu to 20 dolców (+3 za wystawienie online), a opłatę uiścicie za pomocą karty płatniczej. Wydrukowaną e-wizę zabieracie ze sobą na wyjazd i nosicie przy sobie przez cały pobyt.

Warto pamiętać, że Azerbejdżan ma stałego beefa z Armenią, w związku z tym, jeśli przyszło Wam wcześniej odwiedzić rejon Górskiego Karabachu (który Azerowie uważają za swój) lub inne „zajęte” regiony, to wiza może (ale nie musi) nie zostać Wam wydana. Dobrym pomysłem jest więc odwiedzenia Azerbejdżanu ZANIM skoczycie w podobne miejsca. W drugą stronę wielkiej scysji nie ma, co przetestowałem na sobie samym.

Wiza do Azerbejdżanu obejmuje również Nachiczewańską Republikę Autonomiczną, formalnie należącą do Azerbejdżanu, ale odseparowaną od niego właśnie przez Armenię i Górski Karabach. W chwili obecnej, do tej bardzo mało popularnej eksklawy dostaniecie się praktycznie tylko samolotem z Baku. Mi nie udało się jeszcze jej odwiedzić.

Bezpieczeństwo i pieniądze w Azerbejdżanie

Azerbejdżan - przydrożna herbaciarnia (4)

Aż chce się usiąść…*

Pomimo tego, iż Azerbejdżan jest formalnie krajem islamskim, to daleko mu do przedstawicieli tego samego nurtu religijnego z Bliskiego Wschodu. Jeśli kiedykolwiek byliście w którymś z północnych „sowietstanów” (jak Kirgistan czy Kazachstan), to złapiecie, o co mi chodzi. Azerowie są generalnie przerażająco wręcz gościnni, a obcokrajowców traktują z uprzejmością i dużą dozą tolerancji. Nie dziwcie się jednak, jeśli poza Baku „nieślubna” para będzie wypytywana o to, czy na pewno łączy ją sakrament małżeństwa – w razie odpowiedzi odmownej możecie zapomnieć o wspólnym noclegu czy przebywaniu w małym pomieszczeniu. Normalną sprawą jest, że niezamężne kobiety są w Azerbejdżanie odseparowywane od mężczyzn, a ponadto dotyczy ich cała gama dość surowych norm obyczajowych (przykład: samotna, paląca kobieta może zostać uznana za „lekko prowadzącą się”). Ta sprawa to chyba najbardziej uprzykrzająca życie sytuacja, z którą zetkniecie się w Azerbejdżanie. Poza tym kraj jest raczej bezpieczny i przyjazny turyście, choć oczywiście w stolicy warto mieć oczy dookoła głowy i uważać na typowe, miejskie zagrożenia.

Obowiązującą w Azerbejdżanie walutą jest manat azerbejdżański i nie łudźcie się, że na miejscu nadal będzie można płacić w rublach – te zostały wycofane z obrotu w 1994 roku. Bankomaty są dostępne przede wszystkim w Baku i kilku większych miejscowościach – lepiej mieć ze sobą gotówkę.

Ważną kwestią jest język. O ile w Baku – zwłaszcza po Igrzyskach europejskich – powinniście bez problemu dogadać się po angielsku, to już na szeroko pojętej „prowincji” raczej nie ma na to szans. Po wyjeździe ze stolicy warto uzbroić się w cierpliwość i rozmówki językowe, ewentualnie szybko nauczyć się rosyjskiego, który nadal jest powszechnie używany. Znajomość narzecza Czerwonego brata bardzo ułatwi Wam w Azerbejdżanie życie. Turysta mówiący po rosyjsku może spodziewać się ZNACZNIE lepszych cen niż ten anglojęzyczny – zwłaszcza w przypadku negocjacji ze starszymi Azerami.

Atrakcje Azerbejdżanu

Baku 2010 - budowa Ognistych Wież

Poznajecie? Ogniste wieże in progress

Jak wspomniałem na początku, kraj nie dysponuje aż tak szerokim wachlarzem atrakcji jak pobliskie Gruzja czy Armenia, ale jednak nadal ma trochę do zaoferowania.

Baku to prężnie rozwijająca się, kosmopolityczna stolica, która od mojego pobytu w 2010 roku bardzo się zmieniła. Na miejscu, poza kilkoma ważnymi zabytkami, dobrze zjecie, wypijecie kawę w kilku modnych miejscach oraz… dobrze się pobawicie – zwłaszcza jak na kraj muzułmański. Stolica Azerbejdżanu, co znamienne dla wielu stolic krajów islamskich, bardzo zyskała również na przedstawicielach nowoczesnej architektury. Igrzyska europejskie z 2015 roku dały miastu sporego kopa (w sensie jak najbardziej pozytywnym).

W Baku nie widziałem zbyt wiele, a poza tym byłem tam jeszcze przed Igrzyskami, ale co widziałem, to spisałem tutaj.

Kiedy już opuścicie Baku, warto zwrócić baczniejszą uwagę na okolice tego miasta. Błotnisty Qobustan czy wybrzeże znajdują się niedaleko stolicy, a – poza wulkanami błotnymi – można tam zobaczyć między innymi kilka miejsc, od których kraj wziął swoją nazwę. „Kraj wiecznego ognia” słynie bowiem z naturalnych ujść gazu ziemnego, z których kilka płonie do dziś.

O Qobustanie na blogu możecie poczytać trochę w tym miejscu.

Północna część kraju to przepiękne, niemal dziewicze góry, do tej pory jeszcze niezadeptane przez turystów. Tu warto zwrócić baczną uwagę na przepiękną trasę trekkingową Laza – Xinaliq.

Wspomniają trasą co prawda sam nie szedłem, ale udało mi się zobaczyć trochę gór, a także samą wioskę Xinaliq. Wrażenia z tej wizyty znajdziecie w tym miejscu.

Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze pojedyncze interesujące miejsca, takie jak choćby miasteczko Quba, Seki czy Lahic. Polecam jednak nie nastawiać się na zbyt wiele – Azerbejdżan to kraj przede wszystkim dla wielbicieli spokojnej podróży samej w sobie, podczas której cieszymy się nią jako całością, a nie czekamy na coś, co powali nas na kolana.

Seki jest dobrym przykładem tego typu miejsca. Sam również tam byłem i napisałem o tym tutaj.

Ceny w Azerbejdżanie

Po wizycie w Baku możecie odnieść mylne wrażenie, że Azerbejdżan jest drogi. W rzeczywistości drogo jest przede wszystkim w samej stolicy, podczas kiedy poza nią ceny spadają raczej do poziomu „Gruzja+” – jest nieco drożej niż w Gruzji, ale wciąż taniej niż w Polsce.

Bardzo niskie ceny benzyny w Azerbejdżanie przekładają się na to, że transport kołowy jest tu bardzo tani. Typowy bilet autobusowy nie wyniesie Was więcej niż (w przeliczeniu) kilkanaście złotych, a taksówek możecie używać bez strachu o to, że kierowca zażąda dzikiej kwoty.

Nieco gorzej jest z jedzeniem i noclegami, ale poza Baku też nie będzie tragedii, chyba że będziecie stołować się w typowo turystycznych miejscówkach. W takim wypadku za posiłek dla dwóch osób zapłacicie mniej więcej tyle, co w Polsce. Jeśli wystarczy wam street-food, to jesteście nie tylko w domu, ale także do przodu o parę(naście) PLN-ów.

Bilety do atrakcji turystycznych to najczęściej wydatek rzędu 10-20 złotych za osobę. Jednakże część najciekawszych i najpiękniejszych miejsc to obszary otwarte, za dostęp do których nie zapłacicie ani grosza. Jest tak choćby w przypadku wulkanów błotnych Qobustanu czy wioski Xinaliq.

Dobry, zwarty tekst dotyczący azerskich cen znajdziecie w tym miejscu.

Transport i zwiedzanie Azerbejdżanu

Qobustan - nasz transport

Nasz kierowca z (chyba) synem

Nie znam osobiście nikogo, kto po Azerbejdżanie poruszałby się własnymi (lub wynajętymi) czterema kółkami, ale chyba nie poleciłbym tej opcji – zwłaszcza ze względu na stan techniczny pojazdów jeżdżących po azerskich drogach. Nie to, żeby autobusy publiczne były w lepszym stanie, ale przynajmniej jest tanio.

Na dłuższe dystanse polecam autobusy oraz marszrutki (ceny przejazdów, jak wspomniałem, są śmiesznie niskie), a na krótsze – wynajęte taksówki. Kierowcy tych ostatnich za 20-30 zł spędzą z Wami pół dnia, poczekają, a pod koniec podrzucą pod wskazany adres.

Do samego Azerbejdżanu osobiście dostałem się pociągiem z Tbilisi i polecam ten sposób, bo loty do Baku nie należą do najtańszych. Ich uśrednione ceny oscylują w okolicy 1700-2000 zł za lot w obie strony.

Noclegi i jedzenie w Azerbejdżanie

Karavansaray Hotel – widok na dziedziniec

Wspomniałem o tym już przy okazji sekcji o bezpieczeństwie, ale tu jeszcze powtórzę: największym problemem przy wynajmowaniu pokojów jest segregacja płci. Jeśli jesteście parą, ale nie macie ślubu, to przygotujcie się na ostrą walkę o wspólny pokój, która czasem może zostać przegrana.

Druga rzecz: meldunek. Jeśli w jakimś pojedynczym miejscu w Azerbejdżanie planujecie spędzić więcej niż 10 dni (nie wiem po co, ale to Wasza brocha), to powinniście zgłosić to przez tę stronę. Lepsze noclegownie zrobią to zapewne za Was, ale warto się upewnić, zwłaszcza jeśli gościcie u jakiejś rodziny. Konsekwencją niedopełnienia obowiązku meldunkowego może być wysoka kara (nawet do 350 AZN), którą będziecie musieli zapłacić przy wyjeździe z kraju.

W Baku noclegi – nawet w zapyziałych hotelach – są drogie. Poza stolicą pokój w normalnym hotelu wyjmiecie już za parędziesiąt złotych, ale przygotujcie się na to, że „normalny hotel” może oznaczać moloch zbudowany jeszcze za piszczącej komuny, który nie widział wiadra świeżej farby od kilkudziesięciu lat. Ratunkiem są homestay’e, w których po prostu będziecie mieszkać razem z rodziną właściciela. Droższe hotele, jak choćby Karavansaray Hotel w Seki, prezentują lepszy standard, ale zapłacicie za nie tyle, co za standardowy nocleg w Polsce (od 100 zł wzwyż).

O moich hotelowych wrażeniach z Baku możecie poczytać tu, a tutaj z kolei zapoznacie się bliżej ze wspomnianym wyżej Karavansaray Hotelem w Seki.

Jeśli chodzi o jedzenie, to… nie sprzedam Wam tutaj za wiele informacji. Pomijając szeroko dostępne (i całkiem niezłe) szaszłyki i kebaby, kuchnia azerska to miks wpływów tureckich, Azji centralnej, Rosji i bliskiego wschodu. Popularne są potrawy ze słodkimi, owocowymi sosami, świeże warzywa i baranina. Podczas krótkiego pobytu na miejscu nie zdążyłem jednak spróbować niczego, co nie byłoby dość prostą wariacją na temat tego ostatniego mięsa, najczęściej nadzianego na drut albo włożonego w jakiś rodzaj placka czy pieczywa. Jeśli bardzo Wam zależy, możecie poszukać dolmy (warzyw nadziewanych mięsem i ryżem) czy kilku lokalnych, często zalatujących miętą zup. Niestety, te bardziej wyszukane rzeczy są po prostu droższe i gorzej dostępne niż stary, poczciwy kebs.

Dobry  wywód o azerskim jedzeniu znajdziecie w tym wpisie Marcina, na zaprzyjaźnionym blogu Wojażer. Marcin zdecydowanie wie, o czym pisze, także odsyłam z czystym sumieniem.


Więcej informacji praktycznych na temat Azerbejdżanu, włączając w to trochę cen i informacji z pobytu, który miał miejsce niedawno, znajdziecie w tym wpisie Ewy z zaprzyjaźnionego bloga Szpilki w plecaki.


Moje wpisy o Azerbejdżanie:

Poniżej znajdziesz wszystkie wpisy o Azerbejdżanie, które umieściłem na swoim blogu.

Azerbejdżan – galerie zdjęć:

Azerbejdżan – mapa wpisów:

Na poniższej mapie znajdziesz wszystkie moje wpisy, które dotyczą konkretnych rejonów i miejsc w Azerbejdżanie. Kliknij na znacznik, aby przenieść się do odpowiedniego wpisu.

Jak na razie wszystkie moje wpisy o Azerbejdżanie powstały po pojedynczej wyprawie na Kaukaz w 2010 roku. Jeśli chcesz poczytać więcej o tym wyjeździe, kliknij tutaj.