Site icon jedź, BAW SIĘ!

Jak (i po co) wyrobić międzynarodowe prawo jazdy?

Międzynarodowe prawo jazdy (PL)

For the record: to nie moje

No dobra. Tyle piszę o samochodzie i tym, jak zajebiście rozbijać się po Tajlandii kutym na cztery nogi pickupem, a do tej pory zupełnie pominąłem jedną kwestię. Konkretnie – uprawnienia.

Aby w ogóle móc wynająć samochód w Tajlandii (czy – szerzej – w wielu miejscach na świecie) trzeba zaopatrzyć się w międzynarodowe prawo jazdy (w skrócie: MPJ). Nie oznacza to, że będziecie musieli zdawać egzamin teoretyczny z ogólnoazjatyckiego kodeksu drogowego (co w sumie nie byłoby takie trudne, jako że prawdopodobnie składa się z jednego przepisu: nie daj się zabić); a jedynie to, że trzeba będzie udać się do odpowiedniego urzędu i rzucić w problem niewielką garścią hajsu. A konkretniej?

Proszę bardzo – oto…

Instrukcja załatwiania międzynarodowego prawa jazdy:

Udało się? No to gratuluję – uzyskaliście właśnie najbardziej bezużyteczny dokument w Waszym życiu, dodatkowo ważny aż przez 3 lata. Będzie dobrze, jeśli w Azji w ogóle ktoś będzie chciał na niego spojrzeć. Warto jednak zaznaczyć, że wygląd MPJ jest powiązany z jego użytecznością – pomiędzy gustowne okładki ze sprasowanych rolek po papierze toaletowym wciśnięte jest kilka równie estetycznych stron, na których Wasze uprawnienia potwierdzone są w trzech (czy iluś tam) językach.

To wszystko faktycznie warto przeprowadzić, jeśli planujecie wynająć samochód. Jeśli chodzi o jednoślad, to półautomatyczną (czy nawet manualną) maszynę o pojemności do 125 cm3 dostaniecie z pocałowaniem ręki, choćbyście pierwszy raz w życiu widzieli motor na oczy. Nigdy nie testowałem tego z mocniejszymi jednośladami, ale niewykluczone, że i w tym przypadku nie będzie problemu. Problemem może być natomiast samo znalezienie wypożyczalni, która dysponuje takim motocyklem. Mocne maszyny nie są w południowo-wschodniej Azji jakoś specjalnie popularne, chyba że mówimy o dużych miastach. I tu zaznaczę jednak, że wsiadanie na motor po raz pierwszy właśnie w Azji może dla Was oznaczać, że będzie to równocześnie wsiadanie po raz ostatni. Na cokolwiek i kiedykolwiek. Pisałem już trochę na ten temat w relacji z wyprawy z 2007 roku i nie tylko.

Podobał Ci się ten wpis? Możesz polubić mój blog na Facebooku – często wrzucam tam dodatkowe treści.

Exit mobile version