Site icon jedź, BAW SIĘ!

5 azjatyckich kierunków dla nowicjuszy

Gdzie na początek do Azji

Gdzie na początek do Azji

Początek nowego roku to dobry okres, żeby wreszcie zrealizować od dawna odkładane marzenia podróżnicze – wystarczy spiąć się w sobie, wybrać termin i kupić bilet do… No właśnie.

Gdzie na początek do Azji? To pytanie często pada z ust moich znajomych, którzy – zainspirowani zdjęciami, wpisami na blogach czy moimi powtarzanymi do znudzenia opowieściami, z roku na rok ubarwianymi coraz to bardziej zmyślonymi szczegółami – pragną wreszcie sami wsiąść w samolot i zobaczyć te wszystkie wspaniałości, które oferuje kontynent azjatycki. Kontynent, dodajmy to, ogromny i oferujący pełen przekrój kultur, religii, ogólnego klimatu oraz – nie ukrywajmy tego – śmieci wszelkiego typu. Każdy z tych elementów może w jakiś sposób odpowiadać bądź nie odpowiadać naszym preferencjom. Z tego względu postanowiłem – wraz z firmą Itaka – ułożyć krótką, zawężoną do 5 pozycji listę krajów, które proponuję na początek przygody z Azją, w zależności od indywidualnych gustów i guścików. Oto i ona:

1. Tajlandia, czyli wszystkiego po trochu

Mogłoby się wydawać, że w Tajlandii byli już wszyscy, włączając w to Waszych dziadków, ale to nie znaczy, że nie warto tam jechać. Kraj ten jest Azją południowo-wschodnią w pigułce, w którym znajdziecie wszystko, co najlepsze (i najgorsze) na kontynencie. Wspaniałe świątynie i pałace, przepiękne krajobrazy i piaszczyste plaże nie wykluczają obecności tętniących życiem miast, zatłoczonych bazarów i doskonałych okazji na zakup garnituru. Do tego dochodzi wyśmienite (choć często podejrzane) jedzenie, łatwość poruszania się po kraju i dość duży wskaźnik bezpieczeństwa – turystyka to ważna dziedzina gospodarki Tajlandii i rząd po prostu dba o odwiedzających. Trzeba też jednak pamiętać o tym, że to właśnie Bangkok jest najbardziej znany z pomysłowości swoich obywateli, co roku obmyślających nowe sposoby na wyciągnięcie kasy z turystów. Tajlandia jest jednak idealnym krajem na pierwszy raz w „prawdziwej” Azji, a po satysfakcjonującej wycieczce po jej północnej części zawsze można wyciągnąć zmęczone nogi na jednej z południowych wysepek.

Więcej o Tajlandii możecie poczytać tutaj.

Pocztówkowe. W tle – Phi Phi Leh

2. Wietnam, czyli szczypta historii współczesnej

Jeśli poza egzotyczną kulturą i echami dalekiej przeszłości lubicie szczypnąć sobie trochę historii współczesnej, to idealnym wyborem będzie Wietnam. Wiele atrakcji (jakkolwiek by to nie brzmiało) tego kraju to pozostałości po jednym z najsłynniejszych i najbrutalniejszych konfliktów zbrojnych w historii ludzkości. Muzea, tunele, stanowiska ogniowe czy nawet całe podziemne miasta opowiadają fascynujące historie, które można wspominać na białych jak śnieg plażach czy na dziedzińcach kilkusetletnich buddyjskich świątyń. Fani adrenaliny będą mogli dodatkowo postrzelać z kałasznikowa czy nawet pociągnąć po piasku serią z M60 (a podobno nawet także wywalić do krowy z bazooki). Ponadto Wietnam znany jest także z najniższych cen w Azji, a jego zwiedzanie jest bajecznie proste, bo kraj jest „wąski”, a większość ważnych punktów znajduje się mniej-więcej w jednej linii, obsługiwanej przez liczne połączenia autokarowe.

Na blogu więcej o Wietnamie przeczytacie za jakiś czas.

Wietnam to także jedna z ikon współczesnego komunizmu

3. Indonezja, czyli coś innego

Największy pod względem ludności islamski kraj na naszej planecie to istny – nomen-omen – wulkan atrakcji, który jeszcze nie stał się tak popularnym celem turystycznym jak Tajlandia. Niemal dziewicza pod tym względem Sumatra oferuje nieprzebyte dżungle, podczas kiedy na Jawie możecie odwiedzić imponujące, starożytne świątynie oraz wspiąć się na kratery najsłynniejszych (i niejednokrotnie wciąż aktywnych) wulkanów w regionie. To jednak nie wszystko! Island hopping po okolicach Komodo lub Borneo czy kilka dni spędzonych na Bali to idealny sposób na zamknięcie wyjazdu do Indonezji tak, by nie kojarzyła nam się ona wyłącznie z intensywnym zwiedzaniem. Trzeba jednak pamiętać, że w tym kraju warunki noclegowe mogą być trochę gorsze niż choćby w Tajlandii, a tutejsze jedzenie nie ma na świecie najlepszej opinii. Indonezja nadrabia to jednak egzotyką, przesympatycznymi mieszkańcami oraz… cenami – zwłaszcza papierosów, których konsumpcja w tym kraju bije wszelkie zdroworozsądkowe rekordy.

O Indonezji na blogu poczytacie już w tym roku.

Wulkan Bromo i pobliski klasztor to jedna z największych atrakcji Jawy

4. Malediwy, czyli piasek i morze

Malediwy nie są kierunkiem najtańszym, ale idealnym jeśli przez odpoczynek rozumiemy przede wszystkim wywalenie bebzuna na plaży. Ten położony na niemal 1200 wyspach kraj to istny, zupełnie niemetaforyczny raj dla wielbicieli białego piasku i szmaragdowego morza, którzy od czasu do czasu lubią przejść się po stosunkowo niewielkim mieście, przepłynąć łodzią albo spróbować przygody z nurkowaniem czy snorklingiem. Jeśli leżenie na piasku albo korzystanie z licznych hotelowych udogodnień nam się sprzykrzy, zawsze możemy za naprawdę niewielkie pieniądze udać się na kilka dni na pobliską Sri Lankę, gdzie liźniemy trochę kolorowej, prawdziwie azjatyckiej kultury.

Na Malediwy (zapewne w połączeniu ze Sri Lanką) jeszcze planuję się wybrać, także stay tuned.

5. Zjednoczone Emiraty Arabskie, czyli pełen luksus

Azja to nie tylko daleki wschód, choć to właśnie jej południowo-wschodnia część oferuje kierunki najlepsze dla kogoś, kto jeszcze nie miał z nią do czynienia. Wyjątkiem są Zjednoczone Emiraty Arabskie, a w szczególności Dubaj i Abu Dhabi – dwa „państwa-miasta” będące zurbanizowanym synonimem luksusu. Oba kierunki oferują możliwość zetknięcia się z najbogatszymi miastami świata, pełnymi niestandardowych budowli i nowoczesnych atrakcji, o których w Europie możemy tylko pomarzyć (że wspomnę tylko o zabudowanym stoku narciarskim). Jednocześnie tuż obok w powietrze strzelają minarety imponujących meczetów i kwitnie kultura arabska, której bardzo daleko do ekstremizmu znanego z nagłówków prasowych. Emiraty to świetny pomysł na krótki wypad pełen wizyt w parkach rozrywki, centrach handlowych i na plażach. Warto jednak pamiętać, że ceny na miejscu potrafią zbić z nóg, a każdą z nich będziemy musieli przyjmować na trzeźwo, z powodu niemal kompletnej prohibicji.

O Dubaju więcej możecie przeczytać tutaj.

Zatoka Dubajska o zachodzie słońca

Te pięć kierunków to moja propozycja dla każdego, kto w 2017 roku wreszcie chce po raz pierwszy pojechać do Azji. Co ważne, taka wyprawa niekoniecznie musi być organizowana samodzielnie. Jeśli kompletnie nie wiecie, jak się za to zabrać, to możecie skorzystać choćby z doświadczenia firmy Itaka, która ma w swojej ofercie wyjazdy do każdego z wymienionych wyżej krajów.

Exit mobile version