Site icon jedź, BAW SIĘ!

Haapsalu – Top 5 atrakcji błotnej stolicy Estonii

Haapsalu - błotna stolica Estonii

Haapsalu - błotna stolica Estonii

Stosunkowo niewielkie (nieco ponad 10 tys. mieszkańców), estońskie miasteczko Haapsalu jest doskonałym punktem transferowym, jeśli wybieramy się na Saaremę lub z niej wracamy. My sami trafiliśmy do niego już po zwiedzeniu największej wyspy Estonii i byliśmy bardzo zaskoczeni mnogością oferowanych przez nie atrakcji. Poniższy spis pięciu najfajniejszych miejscówek, jakkolwiek subiektywny by nie był, uzupełniamy również o podstawowe informacje logistyczne – znajdziecie je na samym dole tekstu.

Haapsalu – krótka historia błota

Historia Haapsalu, podobnie jak wielu innych miast estońskiego wybrzeża, obfituje we wrogie przejęcia, których pośrednim skutkiem jest obecna różnorodność atrakcji oferowanych turyście. W XIII wieku terytorium miejscowości znajdowało się pod zarządem Kawalerów mieczowych, którzy pobudowali na miejscu imponujący zamek, będący wówczas siedzibą jednego z biskupów. W XVI wieku miasto na krótko przeszło pod kontrolę Danii, by już w XVII wieku doświadczyć transferu do Szwecji, a następnie – kolejne 100 lat później – do carskiej Rosji.

To właśnie za czasów „rosyjskich” Haapsalu rozkwitło najbardziej, bowiem wtedy odkryto, że miejscowe błota to jedno wielkie wow dla skóry. Na wybrzeżu jak grzyby po deszczu wykwitały ośrodki spa, kusząc takie osobistości jak Czajkowski czy rosyjska rodzina królewska. Okres prosperity skończył się dla miejscowości podczas rządów Sowietów, którzy zamknęli miasto dla turystów zza granicy, ale obecnie zdecydowanie nie można powiedzieć, że miejscówka ugina się pod ciężarem biedy.

Haapsalu: Top 5 najciekawszych atrakcji

1. Zamek biskupi

Powstały za czasów zakonu Kawalerów mieczowych zamek to niewątpliwie najważniejsza atrakcja Haapsalu. Stareńka budowla miała do niedawna formę trwałej ruiny, ale w maju 2019 roku na miejscu trwały prace remontowe, mające nieco bardziej przystosować konstrukcję do zwiedzania.

Na teren zamku można wejść przez cały rok i jest to przyjemność darmowa. Jeśli chcielibyśmy dodatkowo odwiedzić muzeum oraz znajdujący się na wewnętrznym dziedzińcu kościół, musimy już jednak wyłożyć 4 euro. Niestety, nam nie dane było przekonać się o tym, czy jest to suma odpowiednia, bowiem wspomniany wcześniej remont uniemożliwił nam wejście do środka.

Zamek w Haapsalu od strony ogrodu

Niemniej, już sam spacer po zamku i jego najbliższej okolicy wart jest przynajmniej krótkiego przystanku w Haapsalu, a dzieciaki mogą dodatkowo spędzić trochę czasu na obszernym placu zabaw, odwzorowującym zamek stojący tuż obok.

2. Plaża afrykańska i okolice

Nazwa najważniejszej plaży w Haapsalu może wydawać się myląca, co – jak to często bywa w tym rejonie świata – zawdzięczamy Sowietom. Kiedyś stały tutaj drewniane rzeźby afrykańskich zwierząt, które Czerwoni podczas II Wojny Światowej swego czasu przerobili na paliwo kominkowe.

Platforma obserwacyjna niedaleko plaży

Sama plaża nie jest szczególnie imponująca, a woda nie należy do najczystszych (ze względu na wodorosty). Niemniej, w jej najbliższej okolicy znajdziecie kilka interesujących punktów „spacerowych”:

Tutejszy kuursal jest jednym z najładniejszych w regionie

3. Estońskie muzeum kolei

Długa, oldschoolowa stacja kolejowa, w której mieści się obecnie muzeum kolei, została otwarta za czasów carskich (dokładnie w 1907 roku), aby rosysjka klasa wyższa mogła wygodnie dojeżdżać do popularnego miasta wypoczynkowego, którym Haapsalu ówcześnie było. Aby burżuje nie narażali się na deszcz, powstała 214-metrowa kolumnada, będąca podobno najdłuższą tego typu konstrukcją w całym Imperium rosyjskim. Do malutkiego muzeum wejdziecie za 3 euro, ale wystawione na zewnątrz lokomotywy (i inne pojazdy torowe) można oglądać za darmola i będzie to nie lada atrakcja dla fanów tego typu zabytków. My mieliśmy skoczyć przejazdem, a spędziliśmy na miejscu niemal godzinę.

Niestety, do pojazdów nie można wchodzić…

4. Opuszczone lotnisko wojskowe

Kawałek za miejscowością Paralepa (znajduje się tu leśny park z kolejną plażą), na wysokości wioski Kiltsi, znajdziecie wjazd na teren, który był kiedyś radzieckim lotniskiem wojskowym. Na teren obowiązuje zakaz wjazdu, ale liczne ślady po hołkach wyraźnie wskazują, że miejscowa młodzież niewiele sobie z niego robi.

Lotnisko było całkiem wielkie i jeśli jesteście fanami w miarę bezpiecznego urbexu, to będziecie bardzo zadowoleni z wizyty na nim. W odnogach pasu dojazdowego znajdziecie liczne, poukrywane bunkry, po których można buszować bez skrępowania. Warto się spieszyć, bo w maju 2019 roku na miejscu pojawiały się już pierwsze buldożery, zapewne mające za zadanie nadać lotnisku jakiś bardziej przystosowany do współczesnych czasów kształt.

Po zmroku zapewne roi się tu od fanów wyścigów na 1/4 mili

5. Posiadłość Ungru

Zrujnowana posiadłość Ungru, znajdująca się tuż obok opisanego wyżej lotniska (z Kiltsi jedźcie dalej główną drogą na zachód – posiadłość szybko zobaczycie po Waszej lewej stronie), to jedna z największych lokalnych ciekawostek, których próżno szukać w standardowych przewodnikach.

Historia budynku jest dość niestandardowa. Wiąże się z postacią zakochanego do szaleństwa estońskiego szlachcica, który w XIX wieku poznał merseburską księżniczkę. Duperka stwierdziła, że z Merseburga nie chce się ruszać, bo zamek jej tatusia jest sztos i w ogóle. Przedsiębiorczy młodzieniec wrócił do Estonii i rozpoczął budowę posiadłości, będącą niemal doskonałą kopią niemieckiej budowli. Niestety, inwestycja nie zwróciła się w pokładzinach, bowiem księżniczka zmarła, zanim konstrukcja została ukończona, a szlachcic z rozpaczy położył na wszystkim laskę. Do opłakanego stanu budowli przyczynili się również Ruscy, rozbierając ją częściowo podczas budowy znanego nam już lotniska.

Posiadłość prezentuje się imponująco

Posiadłość Ungru, podobnie jak kilka innych, naprawdę dziwnych atrakcji Estonii, możecie obejrzeć sobie dokładniej na jednym z naszych filmów. Znajdziecie go tutaj.

Na teren posiadłości wejdziecie za darmo i możecie kręcić się po nim do woli i bezpiecznie. Budynek został zakonserwowany w stanie trwałej ruiny, a grożące zawaleniem fragmenty zostały wzmocnione. Warto, bo swego czasu był to najwspanialszy przykład neo-barkowej budowli w regionie nadbałtyckim.

Bonus: Haapsalu logistycznie

Do Haapsalu dostaniecie się autobusem z Tallina (ok. 2 godzin), Tartu (4 godziny z kawałkiem) czy Parnawy (2,5 godzinki); pomimo istnienia stacji kolejowej, pociągiem tu nie dojedziecie. Najłatwiej jednak dostać się na miejsce własnym transportem, zwłaszcza jeśli chcecie odwiedzić opuszczone lotnisko i posiadłość Ungru, do których z miasta jest kawałek. Własny transport polecamy również tym, którzy z Haapsalu uderzają na Hiuumę czy Saaremę. Lokalne połączenie autobusowe funkcjonują raczej rzadko, a w weekendy mają dodatkowo tendencję do bycia dokumentnie zapchanymi.

Kwestią zwiedzania państw nadbałtyckich własnym transportem omówiliśmy dla Was w oddzielnym tekście, dostępnym w tym miejscu.

Noclegowo Haapsalu ma się czym wykazać. My sami spędziliśmy jedną noc na miejscu u przemiłych właścicieli miejscowego sklepu rowerowego, którzy dorabiają sobie wynajmem nieco surowych i rustykalnych, ale bardzo przytulnych pokoi. W lato na miejscu można było korzystać z równie rustykalnego ogródka, co zawsze jest dodatkowym plusem. W mieście znajdziecie jeszcze sporo innych opcji noclegowych, z których dużą część możecie namierzyć dzięki poniższej mapce:

Booking.com

Jeśli chodzi o jedzenie, to my stołowaliśmy się śniadaniowo we własnym zakresie, a na obiad nie zostaliśmy. Niemniej, pod kątem gastronomicznym dobre opinie zbierają lokale: Muuriaare Kohvik (znajdziecie go tuż przy zamku – jego nazwa znaczy Pod murami) oraz funkcjonujący po sąsiedzku Hapsal Dietrich. Zresztą, większość lokalnej gastronomii znajdziecie właśnie w okolicach zamku biskupiego, stojącego w centralnej części miejscowości.

My spaliśmy na tyłach tego domu

Zainteresował Cię ten wpis? Sprawdź też inne nasze teksty na temat Estonii albo po prostu zajrzyj do strony zbiorczej Wyprawy z 2019 roku. Zachęcamy Cię również do polubienia naszego bloga na Facebooku – na fanpage’u często pojawiają się dodatkowe treści.

Exit mobile version