Site icon jedź, BAW SIĘ!

Nie po drodze: Dana (Jordania)

Jordania - wioska Dana

Jordania - wioska Dana

Skalna wioska Dana zazwyczaj nie gości na pierwszych stronach biuletynów turystycznych dotyczących Jordanii. Nic dziwnego. Położona w 2/3 trasy pomiędzy zamkami Al-Karak i Shobak, Dana i jej okolice to miejsca, które tak naprawdę wymagają od turysty poświęcenia kilku dni, by w pełni docenić ten przepiękny region. My do Dany trafiliśmy praktycznie przypadkiem i co najwyżej rzuciliśmy na nią okiem. Wspominamy o niej jednak, bo – jeśli macie w Jordanii trochę więcej czasu – zdecydowanie warto poświęcić jej więcej uwagi.

Aby dostać się do Dany powinniście – jak to w przypadku większości obszaru Jordanii – dysponować własnym transportem. Rzecz jasna, da się skorzystać z ofert lokalnych kierowców, ale na pewno nie będzie to tanie. Zjazd do wioski znajdziecie w miasteczku Al-Qadisaya, jakieś 22 km przed Shobak, jadąc (jakby była inna opcja) Autostradą Królewską. Stąd trzeba przejechać jeszcze jakieś 7 km ładną, zjeżdżającą z gór trasą i już będziecie na miejscu.

A Waszym oczom powinien ukazać się taki widok

Pierwsze zabudowania w Danie powstały już 6000 lat temu. Na terenie wioski i pobliskiego rezerwatu (Dana Biosphere Reserve) znajdziecie niemal 100 stanowisk archeologicznych, a przy dużej części z nich nadal trwają prace wykopaliskowe. W dawnych czasów były tu kopalnie miedzi, będące największym tego typu przedsięwzięciem na Bliskim Wschodzie, później eksploatowanym zresztą także przez Rzymian (za pomocą chrześcijańskich niewolników). Obecnie jednak Dana to przede wszystkim piękna dolina, na którą można sobie rzucić okiem z wioski, a jeśli macie czas – także z bliska.

Sama Dana nie imponuje rozmiarem. To niewielka wioska, której przemierzenie od końca do końca zajmie Wam dosłownie 10-15 minut (dłużej, jeśli będziecie iść pod górę). Co ciekawe, znajdziecie tu chyba największe zagęszczenie miejsc noclegowych na 100 m kwadratowych w całej Jordanii, nie licząc może Wadi Musa pod Petrą. To był zresztą powód, dla którego my znaleźliśmy się w Danie. Tylko tam namierzyliśmy wolny nocleg w naszym zasięgu budżetowym, który nie wymagałby od nas zbytniego zbaczania z obranej trasy.

Dana Moon Hotel

Skoro już przy tym jesteśmy, to warto wspomnieć o naszym noclegu w Danie. Dana Moon Hotel – podobnie jak 100% innych „noclegowni” w wiosce, zlokalizowany jest w parterowym budynku, będącym kiedyś – przynajmniej częściowo – jakimś typem zajazdu. Żałuję, że nie zrobiliśmy zdjęcia pokoju, ale możecie nam wierzyć, że za cenę 35 JOD warunki były naprawdę przyzwoite – zwłaszcza jeśli chodzi o powierzony nam metraż. Jako że na miejscu dotarliśmy późnym wieczorem (i w strugach deszczu), to rzutem na taśmę zdecydowaliśmy się jeszcze na dodatkowo płatną kolację (za 8 JOD od osoby). Nie była to mała kwota, ale posiłek był w formie obfitego bufetu, więc nażarliśmy się jak mopsy, korzystając z dużego wyboru różnorodnych past, świeżych warzyw i owoców.

Dana Moon Hotel z zewnątrz

W samej wiosce, poza hotelami i niewielkim muzeum, jest właściwie niewiele. Dana dysponuje jednak dość niepowtarzalnym, lekko sennym klimatem, nie burzonym nawet przez fakt tego, że na jej uliczkach spotkamy głównie białych turystów. Jeśli, podobnie jak my, będziecie tam tylko przejazdem, koniecznie przejdźcie się na zachodni skraj miejscowości, do Dana Visitor Center. Stąd, nie niepokojeni właściwie przez nikogo, będziecie mogli nacieszyć oczy wyśmienitym widokiem na rozciągający się poniżej rezerwat przyrody.

Jeden z tutejszych, zrujnowanych domów

W dolinę, którą zobaczycie wtedy przed sobą, jak najbardziej można zejść. Tutejszy rezerwat przyrodniczy dysponuje setkami ścieżek trekkingowych, na których natkniecie się na 600 gatunków roślin, 180 gatunków ptaków (w tym na ibisa) oraz 45 gatunków ssaków. Najbardziej popularna trasa to Wadi Dana trail, zabierająca turystę na 16-kilometrowy spacer, rozpoczynający się od dość męczącego, godzinnego zejścia na dno doliny (ale potem jest już łatwiej). Hardcore’y z plecakami mogą połasić się na znacznie trudniejszą inicjatywę: przejście z Dany do Petry. Taka przebieżka ma, bagatela, 73 kilometry, a na jej „zrobienie” będziecie potrzebować około 4 dni. Jest to jednak podobno najpiękniejsza trasa trekkingowa w Jordanii, biegnąca przez kilka rezerwatów przyrodniczych i umożliwiająca bliskie przyjrzenie się Jordanii „od kuchni”. Większość miejsc, które miniecie po drodze, przeciętny turysta (w tym także niestety my) zobaczy wyłącznie z bardzo daleka, o ile Autostrada Królewska przebiega obok. Jest tak choćby w przypadku dwóch kolejnych dolin na trasie: Wadi Finan i Wadi Ghuweir. Jeśli nie macie 4 dni, możecie skrócić trekking do dwóch i po noclegu w Feynan Ecolodge (miejscówce leżącej w okolicy wzmiankowanych wcześniej kopali miedzi) skręcić w kierunku Shobak i zakończyć spacer pod imponującym zamkiem. Tu raczej nie będziecie mieli problemu, żeby złapać transport gdzieś dalej.

No to siup i biegusiem!

My, jako leniwe buły, zakończyliśmy przygodę z Daną wyłącznie na krótkim spacerze. Nie powiemy jednak, że bardzo żałowaliśmy, bowiem kolejną noc mieliśmy już spędzić na Wadi Rum.

Zainteresował Cię ten wpis? Sprawdź też inne nasze teksty na temat Jordanii albo po prostu zajrzyj do strony zbiorczej Wyprawy z 2019 roku. Zachęcamy Cię również do polubienia naszego bloga na Facebooku – na fanpage‘u często pojawiają się dodatkowe treści.

Exit mobile version