Czeski Liberec – coś dla każdego tuż pod granicą
Kiedy planowaliśmy nasz wyjazd do Czech, przystanek w Liberecu nie był naszym pierwszym ani nawet drugim pomysłem. To piąte pod względem wielkości miasto w tym kraju jest na tyle duże, by pozornie straszyć etykietką „kolejnego dużego miasta” i jednocześnie na tyle małe, by nie spodziewać się po nim za dużo. Przygraniczne położenie i polecenia kilku naszych blogowych znajomych sprawiły jednak, że – zamiast wykonywać długi skok od razu do Czeskiego Raju – postanowiliśmy dać Liberecowi szansę i spędzić w nim jedną noc. Czy było warto?
Liberec, czyli co i gdzie?
Jak wspomnieliśmy, Liberec to piąte pod względem wielkości miasto w Czechach oraz – jak wiele podobnych, przygranicznych miejscowości – ośrodek sportów zimowych. Po I Wojnie Światowej miasto było zamieszkiwane przede wszystkim przez Niemców, co mocno się na nim odbiło. Liberec jest czysty, całkiem nieźle zagospodarowany, a jego niektóre partie przywodzą na myśl bardziej to, co zazwyczaj spotykamy za zachodnią granicą Polski.
Liberec – pomijając lokalne atrakcje, do których zaraz przejdziemy – jest dobrą bazą wypadową do eksploracji najbliższego rejonu Czech. Pomimo dość okrojonej bazy noclegowej (jak na miasto tego kalibru), warto się nim zainteresować ze względu na bliskość Czeskiego Raju czy regionu Kokorinsko. Z tego względu do Liberecu najlepiej dojechać własnym samochodem. To zagwarantuje nam możliwość szybkiego przemieszczania się po bliższej i dalszej okolicy, co jest niemal niezbędne podczas krótszej – powiedzmy, że weekendowej – wizyty.
Jeśli nie dysponujecie własnymi czterema kółkami, do Liberecu najłatwiej dostać się z Wrocławia, bowiem z tego miasta kursuje FlixBus, dojeżdżający na miejsce w ciągu 3 godzin. Przejazd pociągiem również jest możliwy, ale wyższy komfort podróży okupicie tu znacznie wydłużonym czasem, bowiem taka przejażdżka będzie trwała aż 6 godzin. Zupełnie serio, Liberec nie jest AŻ TAK fajny, żeby odciskać sobie tyłek przez 12 godzin w jedną i drugą stronę…
… Tym bardziej, że potem jeszcze trzeba gdzieś przenocować. Ku naszemu zaskoczeniu, Liberec nie dysponuje szczególnie bogatą ofertą noclegową, a większość tańszych miejscówek zlokalizowana jest od 2 do 5 km od centrum miasta, co trudno nazwać idealną sytuacją. My sami nocowaliśmy w Terasy Cafe – przybytku nader przystojnym i wybłyszczonym jakby sprzątali go wyłącznie Niemcy, ale za to dość drogim. Plusem było obfite, nadal jeszcze bufetowe śniadanie oraz podziemny, darmowy parking z magicznie otwierającą się bramą. Koniec końców, był to jeden z najlepszych noclegów na naszej czeskiej trasie, choć dał nam nieco po kieszeni.
Aha. Pod Liberecem jest też lotnisko, ale na ten moment chyba nie lata na nie nic, co miałoby jakiekolwiek praktyczne znaczenie dla ruchu turystycznego.
Liberec – najważniejsze atrakcje
Jak na często pomijane miasto, Liberec może za to pochwalić się naprawdę solidnym portfolio atrakcji turystycznych, a do tego dostosowanych niemal do wszystkich zainteresowań. Coś dla siebie znajdą tam wielbiciele muzeów, architektury, parków rozrywki, zamków czy dłuższych spacerów pod górkę. Jeśli mielibyśmy pokusić się o jakiś ogólny ranking najważniejszych libereckich must-sees, to wyglądałby on następująco:
5. Zoo w Liberecu
Tutejsze zoo promowane jest jakoś pełen wypasik, chociaż prawda jest taka, że satysfakcję z wizyty odczują tu głownie dzieciaki. Park zoologiczny jest stosunkowo niewielki (co niestety przekłada się na wielkość wybiegów), ale dość bogaty w gatunki zwierząt – znajdziecie ich tutaj circa 160. Wśród nich znajdują się między innymi: takin chiński (cokolwiek to jest), panda mała, bardzo zmęczone słonie indyjskie oraz w cholerę ptaków, którym totalnie odwala. My w Liberecu po raz pierwszy widzieliśmy mrówkojada, który zrobił nam tę wizytę, bo dodatkowo miał na sobie młodego.
Zoo to generalnie śliska sprawa, bo wiadomo – zwierzęta lepiej czułyby się na wolności. Niemniej, jest to najstarsza tego typu miejscówka na terenie byłej Czechosłowacji (funkcjonuje od 1904 roku), a do tego bilet kosztuje niecałe 25 zeta (dla osoby dorosłej, dzieciaki płacą 2 dyszki), więc można zainwestować. Więcej informacji znajdziecie na stronie internetowej parku.
4. Ratusz w Liberecu
Liberecki ratusz to kawał wykurwistego budynku, przypominającego nieco swojego starszego, wiedeńskiego brata. Nic zresztą dziwnego – budynek został zaprojektowany przez Franza von Neumanna, mającego już wówczas na koncie projekt domów podcieniowych, otaczających ratusz w stolicy Austrii. Do imponującej radnicy można wejść (za 30-70 koron, w zależności od trasy), choćby po to, żeby spojrzeć na niezgorsze witraże czy wejść na wieżę, z której – co za niespodzianka – roztacza się widok na cały Liberec.
Ratusz znajduje się, rzecz jasna, na głównym miejskim placu, na którym znajdziecie sporo restauracji i kawiarni, podczas naszej wizyty otwartych jednak tylko do wczesnego wieczora. Na miejsce warto jednak wpaść także po zmroku, bo dominująca budowla jest bardzo ładnie oświetlona.
3. Galeria Regionalna Liberec – Łaźnia
Piękny, neorenesansowy pałac z XIX wieku początkowo pełnił rolę miejskich łaźni, po czym – w 1953 roku został przekształcony w galerię sztuki. Nas ten temat raczej nie kręci, więc obczailiśmy budynek tylko z zewnątrz, ale wielbiciele malarstwa (także holenderskiego) powinni być zachwyceni, zwłaszcza że na miejscu jest również ekspozycja interaktywna. Bilet wstępu kosztuje 100 koron, a za 2 stówki do wnętrza można wbić też rodziną z dwójką dzieci, o ile Wasze małe pokraki wiedzą już, kim był Rembrandt. Więcej szczegółów znajdziecie tutaj.
2. Ulica Masarykova w Liberecu
Wspomniana Galeria, podobnie jak kilka innych wartych uwagi budynków – w tym na przykład lokalne Muzeum Techniki – mieści się na ulicy Masarykovej, będącej dużą atrakcją samą w sobie. Szeroka, zielona aleja prowadzi z centrum miasta do zoo, ale przynajmniej w jedną stronę warto się nią przejść, a nie korzystać z jadącego nią tramwaju. Większość budynków na Masarykovej to przepiękne, zabytkowe posiadłości i pałacyki, chociaż część z nich miała najwidoczniej więcej szczęścia niż inne. Przy dobrej pogodzie spacer Masarykovą może przekształcić się w najciekawszą aktywność w Liberecu, bijącą na głowę gapienie się na witraże w ratuszu czy wygłupy pandy małej w zoo.
Więcej informacji o samej ulicy (i nie tylko) można zdobyć w stojącym przy niej Muzeum Północnoczeskim, które jednak w tym momencie jest zamknięte ze względu na pandemię. Po ponownym otwarciu bilet wstępu nadal powinien kosztować około 50 koron, a sytuację w placówce możecie sprawdzać na jego stronie internetowej.
1. Szczyt Jested
Wznosząca się nad Liberecem góra Jested to duma i beniaminek miasta. Już w 1876 roku na jej szczycie stanęła pierwsza platforma widokowa, do której trzeba było się telepać na piechotę. Potem powstawały kolejne wieże, hotel górski (spłonął w 1963 roku) i wreszcie obecny nadajnik telewizyjny, ponownie połączony z funkcją hotelowo-restauracyjną.
Budowla przypomina statek kosmiczny i najlepiej ogląda się ją ze średniej odległości, w drodze z parkingu (płatnego – 200 koron za samochód), oddalonego od niej o jakieś 20 minut szybkiego marszu pod górkę. Leniwce mogą skorzystać z kolejki linowej (150 koron w obie strony), która wysadza pasażerów pod samą budowlą. Z bliska widać wyraźnie, że hotel lata świetności ma już za sobą i człowiek nie chciałby stać pod nim podczas wichury – niektóre płyty wyglądają tak, jakby tylko czekały na pretekst, żeby odpaść i przeciąć kogoś na pół. Wnętrze robi odrobinę lepsze wrażenie, zwłaszcza jeśli ktoś lubi luksus w wydaniu późnokomunistycznym. W Czechosłowacji ewidentnie lubiano ciężkie, szklane kule i dowód na to widać tutaj na każdym kroku. Stronę internetową miejsca jako takiego znajdziecie tutaj.
Noclegu na miejscu raczej nie polecamy – jest pieruńsko drogi, a do tego trudno wyskoczyć do marketu po piwko, chyba że połowę pobytu chcecie spędzić w wagonie kolejki linowej. Widoki jednak są kozackie, zwłaszcza pod koniec dnia, o ile oczywiście lubicie robić zdjęcia targani przez wietrzysko. Droniarzy zawczasu ostrzegę nie tylko przed nim, ale też przed bliskością lotniska. Jested leży na pasie bezwzględnego zakazu lotów, a do tego jest tu tyle anten, że poderwanie drona byłoby cudem wartym tylko odrobinę mniej niż suma na mandacie, który można tu zarobić za taką aktywność.
Agatka ma z Jestedem relację typu mieszanego. Aby lepiej ją zrozumieć, polecamy obejrzenie poniższego filmu, przedstawiającego nasze starcie z najważniejszą górą Liberecu:
Liberec ogólnie nie próżnuje, jeśli chodzi o promocję turystyczną. Miasto dysponuje obszerną stroną internetową (także w języku polskim), na której prezentuje wszystkie „swoje” atrakcje, włączając w to te z bliższej i dalszej okolicy. Warto na nią zajrzeć, bowiem znajdziecie na niej mało znane, ale warte uwagi perełki, które z powodzeniem zapełnią Wam czas podczas pobytu w Liberecu.
Cześć,
Powiem Wam, że dawno nie ubawił mnie tak żaden wpis blogerski o podróżach jak Wasz. 🙂
Pozdrawiam
Gosia
No i bardzo dobrze, też o to chodziło :).