W 2019 roku święta Wielkanocne wypadły tak korzystnie, że połączenie tego okresu z majówką w jeden, dłuższy urlop, wymagało od nas wzięcia zaledwie 7 dni wolnego z roboty. Inne wydatki po drodze sprawiły, że na ten okres szukaliśmy jakiegoś w miarę ekonomicznego celu podróży, który nie wydrylowałby portfela drogim biletem lotniczym. Jako, że od dawna zasadzałem się na naszą północną granicę, doszedłem do wniosku, że oto nadszedł idealny moment na to, by wcielić plan w życie. Po 2 miesiącach siedzenia z nosem w mapie, w Wielką Niedzielę załadowaliśmy graty do samochodu i ruszyliśmy na dwutygodniowy objazd po Litwie, Łotwie i Estonii.
Profil wyjazdu
Udając się na Pribaltikę, nastawialiśmy się głównie na zwiedzanie miejsc z szeroko rozumianej listy top of the tops, a także na jak największą ilość atrakcji mniej standardowych. Bardzo duży nacisk położyliśmy na pozostałości po Zimnej Wojnie, obiekty opuszczone lub zrujnowane, a także na perełki oddalone od głównych szlaków turystycznych. Ciepłym moczem zlaliśmy natomiast większość inflanckich atrakcji „naturalnych”, takich jak parki narodowe czy ścieżki przyrodnicze.
Były trzy powody takiej decyzji:
- Po pierwsze – ani mnie, ani Agaty tego typu miejsca nie jarają na tyle, by wybór pomiędzy nimi a jakąś opuszczoną bazą wojskową był wyborem trudnym;
- Po drugie – na trekkingi i dłuższe spacery w dzicz po prostu nie mieliśmy czasu;
- Po trzecie wreszcie – każdy z trzech odwiedzonych przez nas krajów jest tak „naturalny” sam w sobie, że zwierzyny czy krajobrazów i tak naoglądaliśmy się do porzygu przez okna samochodu. Zwłaszcza z dala od udeptanych ścieżek można było z łatwością dostać taką dawką natury, że łoś nakryłby się kopytami.
Transport i logistyka
O kwestiach dotyczących transportu, spania czy jedzenia przeczytacie we wpisach dotyczących konkretnych miejsc i atrakcji, dlatego tu spiszę tylko kilka ogólniejszych kwestii.
O transport zadbaliśmy samodzielnie, pożyczając Dacię Duster moich rodziców. Mój bus jeszcze nie był zdatny do jazdy, a wysoko zawieszony, wyposażony w instalację gazową SUV wydawał się idealnym rozwiązaniem na pribaltyckie szlaki. Wytrzymałość dusterowego zawieszenia doceniliśmy zwłaszcza na Łotwie, gdzie drogi daleko odbiegają od europejskich standardów, a także w co bardziej odosobnionych rejonach pozostałych krajów. Samochód przez cały urlop jeździł na gazie, co – w połączeniu ze średnią prędkością 85 km/h – znacznie przyczyniło się do obniżenia kosztów całej wycieczki.
Noclegi ogarnialiśmy na bieżąco, korzystając z promocji na Bookingu. Zależało nam na łatwo dostępnych (bez zbędnego umawiania się na odbiór klucza) pokojach z prywatną łazienką (wymóg Agatki), najlepiej w przybytkach dysponujących bezpłatnym parkingiem. Pomijając kilka niechlubnych wyjątków, wśród których dominowały przede wszystkim noclegownie w stolicach, za żaden z noclegów nie płaciliśmy więcej niż 35 Euro za dwie osoby, co oznaczało – w przeliczeniu – maksymalnie 75 zł za noc od osoby. Standard był różny, a im dalej na północ, tym lepszy. W prywatnej dwójce zazwyczaj mieliśmy do dyspozycji przynajmniej lodówkę, ale zdarzały się także aneksy kuchenne, ogrzewanie podłogowe czy łóżka tak wygodne, że nie chciało się z nich wstawać.
Z jedzeniem było… najdziwniej. Państwa nadbałtyckie najwyraźniej nie doceniają jeszcze oczekiwań turystów, którzy chcieliby spróbować czegoś lokalnego. Z jednej strony, wynika to zapewne z raczkującego tu jeszcze konsumpcjonizmu i generalnej niechęci mieszkańców byłych Inflantów do jedzenia w knajpach (a jeśli już, to na pewno nie tego, co mogą zjeść w domu). Z drugiej – jedzenie na Litwie, Łotwie i Estonii okazało się stosunkowo najdroższą częścią całej imprezy, bo zapłaciliśmy za nie prawie tyle samo, co za noclegi. Summa summarum, od połowy wyjazdu, ze względów finansowych, na śniadania wybieraliśmy się do… supermarketów, w których kupowaliśmy gotowe kanapki i tym podobne produkty. Piwka w knajpach raczej sobie nie odmawialiśmy, ale tu również od razu zaznaczę, że tego typu rozrywka znacząco (i negatywnie) wpływa na budżet podobnego wyjazdu – zwłaszcza jeśli chodzi o lokale w stolicach.
Jeśli jesteście zainteresowani konkretnymi liczbami, poniżej przedstawiam infografikę z podstawowymi danymi liczbowymi, dotyczącymi naszego wyjazdu. Rzuci ona trochę dodatkowego światła na to, jakich kosztów i innych warunków możecie spodziewać się na miejscu:
Trasa w skrócie
Trasę wyjazdu, wraz z konkretnymi atrakcjami, opisuję w notkach blogowych, a tu zarysowuję tylko jej ogólny kształt, wraz z najważniejszymi punktami:
Etap 1 (Litwa vol. 1) obejmował trasę z Warszawy do Kowna, w którym spędziliśmy pierwszą noc. Po wizycie w tym mieście ruszyliśmy w stronę Kłajpedy, wybierając mniej uczęszczaną, ale bogatszą w poboczne atrakcje drogę, biegnącą równolegle do autostrady. Na miejscu przeznaczyliśmy jeden dzień na to, by przejechać całą Mierzeję Kurońską, a następnie – po krótkiej wizycie w Połądze – udaliśmy się do Płoteli, w których zmuszeni byliśmy rozbić nieplanowany obóz, jako że znajdujące się w ich okolicach Muzeum Zimnej Wojny okazało się być już zamknięte. Dzięki temu odkryliśmy jedną z najdziwniejszych atrakcji naszego wyjazdu (Ogród Orvidusa), ale jednocześnie byliśmy zmuszeni ściąć całą zachodnią część Łotwy i udać się od razu do Rygi. Szczęście w nieszczęściu, mijane przez nas po drodze, opuszczone miasto Skrunda-1, jest od pewnego czasu zamknięte dla zwiedzających, więc wizyta na miejscu nie opóźniła nas znacznie.
Drugi etap (Łotwa vol. 1) zaczęliśmy od spędzenia niecałych dwóch dni w Rydze i znajdującej się tuż pod nią Jurmali – głównie po to, żeby trochę odsapnąć. Następnie, pomimo kiepskich warunków drogowych, przedostaliśmy się do bogatej w atrakcji Siguldy, gdzie naoglądaliśmy się zamków, a ja nalatałem się dronem do porzygu. Aby nie marnować czasu, z Siguldy długim skokiem udaliśmy się od razu do estońskiej Parnawy, gdzie trafiliśmy na najlepszy nocleg podczas całego wyjazdu.
Etap 3 (Estonia) był o tyle krytyczny, że w jego połowie musieliśmy rozpocząć powrót do Polski. Z Parnawy od razu udaliśmy się na Saaremę – największą krajową wyspę, będącą czymś w rodzaju Estonii w miniaturze. Dzień pełen wrażeń zakończyliśmy w Haapsalu, które – dla mnie – okazało się jednym z największych, pozytywnych zaskoczeń wyjazdu. Pomimo złego samopoczucia Agatki, w Haapsalu spędziliśmy znacznie więcej czasu, niż na początku planowaliśmy, w wyniku czego do Tallina wpadliśmy dopiero wieczorem, po drodze zahaczając jeszcze o mega-klimatyczną miejscówkę, jaką jest zalane więzienie w Rummu. Ilość atrakcji oferowanych przez Tallin (a także panująca tam drożyzna) przytłoczyła mnie na tyle, że odczuwałem autentyczną ulgę, opuszczając stolicę Estonii dzień później. Znacznie lepiej czułem się odwiedzając opuszczoną bazę sowieckich łodzi podwodnych w Haarze, a następnie cmentarzysko pojazdów w Jarvie-Jaani. Estoński etap zakończyliśmy kawałkiem dnia spędzonym w Tartu.
Czwarty etap (Łotwa vol. 2) obejmował tak naprawdę jeden dzień, podczas którego zrobiliśmy samochodem najwięcej kilometrów. Po odwiedzinach w położonej w totalnej dupie bazie rakietowej Zeltini, zaliczyliśmy jeszcze dwie uprzednio opuszczone miejscówki w okolicach Siguldy, po czym ponownie przebiliśmy się przez cholerną Rygę wprost do litewskich Szawli, gdzie spędziliśmy noc.
Ostatni, piąty etap (Litwa vol. 2) rozpoczął się wizytą pod imponującą Górą Krzyży, spod której z kopyta ruszyliśmy do Wilna, po drodze odwiedzając jeszcze jedną z najbardziej oczekiwanych przez nas atrakcji – opuszczony park rozrywki w Elektrenach. Zaledwie pół dnia spędzonego w litewskiej stolicy usprawiedliwiam tym, że kiedyś już w niej byłem, a ponadto jest do niej blisko z Polski. To samo mógłbym zresztą powiedzieć o Trokach, tym bardziej, że pod słynnym zamkiem pokręciliśmy się zaledwie przez pół godziny, zniechęceni przez złe samopoczucie Agatki oraz hordy kręcących się na miejscu turystów. W drogę powrotną do Warszawy ruszyliśmy późnym popołudniem, kończąc wyjazd tego samego dnia, niemal punkt o 22:00.
Wielcy pominięci
Smażenie osobnego wpisu o atrakcjach, których NIE udało nam się zobaczyć wydaje mi się mijać z celem, dlatego wspomnę o nich tutaj, aby zasygnalizować Wam ich istnienie.
- Litwę udało nam się ogarnąć całkiem zgrabnie, chociaż Wilno zostało przez nas potraktowane BARDZO po macoszemu, podobnie jak Troki. Do stolicy naszego północnego sąsiada zapewne jeszcze kiedyś wrócimy, żeby pospacerować po niej na spokojnie, a po drodze najprawdopodobniej zahaczymy o uzdrowiskową miejscowość Druskienniki, wraz z położonym nieopodal parkiem Grutas, zastawionym reliktami komunizmu. Na północ od stolicy znajduje się również geograficzne centrum Europy, które także z chęcią bym „odhaczył”, bo i czemu by nie.
- Na Łotwie pominęliśmy praktycznie całą wschodnią część kraju, na czele z fortowymi zabudowaniami w Lipawie czy moim największym żalem – radioteleskopową bazą w Irbene. Podczas dłuższego weekendu na miejscu z chęcią nadrobię także kilka części Rygi (w tym Muzeum Awiacji), położone na zachód od niej miasteczko filmowe Cinevilla, a także całkiem przyzwoity zamek w Bowsku, który podczas tego wyjazdu minęliśmy o przysłowiowy włos.
- W Estonii z kolei zostawiliśmy sobie na później spory kawałek Tallina (wraz z opuszczoną dzielnicą robotniczą) oraz dużą część wschodniego wybrzeża. Tutaj najbardziej chciałbym dotrzeć do leżącej na samej granicy z Rosją Narwy, znanej z wielu opuszczonych reliktów komunizmu oraz imponującego zamku; a także do muzeum górnictwa oraz post-radzieckich miasteczek Sillamae oraz Viivikonna.
Na szczęście, ceny lotów do Rygi i Tallina stale utrzymują się w granicach 200-300 zł w obie strony, a do Wilna z Warszawy jest rzut (dużym i mokrym, ale jednak) beretem. Być może więc uda nam się nadrobić te zaległości wcześniej niż później.
Filmy:
- Film: Majówka 2019 - Zobacz najnowszy film na moim kanale, obrazujący wypasioną majówkę, jaką… ... Czytaj dalej ->
- jeBS! TOPS – Nadbałtyckie alkohole - Chcecie dowiedzieć się, jakie nadbałtyckie alkohole z Litwy, Łotwy i… ... Czytaj dalej ->
- jeBS! TOPS – Dziwne atrakcje Estonii - Szukacie dziwnych/interesujących i niestandardowych atrakcji w Estonii? Sprawdźcie nasz film,… ... Czytaj dalej ->
- jeBS! TOPS – Dziwne atrakcje Litwy - Zobacz 5 najdziwniejszych atrakcji turystycznych Litwy w naszym krótkim, subiektywnym… ... Czytaj dalej ->
Wpisy ogólne:
- Pribaltika samochodem od A do Z - Kompletny mega-poradnik dotyczący przemierzania samochodem Litwy, Łotwy oraz Estonii. ... Czytaj dalej ->
Litwa:
- Czy w Kownie jest cudownie? - Czy Kowno to... gowno? Zdecydowanie nie! Sprawdź moją relację z… ... Czytaj dalej ->
- Czy Kłajpeda (i litewskie wybrzeże) to bieda? - Przeczytajcie, co mam do powiedzenia o stolicy Małej Litwy oraz… ... Czytaj dalej ->
- Litewska Mierzeja Kurońska - Mierzeja Kurońska to jedna z najważniejszych atrakcji turystycznych litewskiego wybrzeża.… ... Czytaj dalej ->
- Płotele, czyli największe odkrycie na Litwie - Litewski okręg jeziora Płotele ma do zaoferowania wiele atrakcji, w… ... Czytaj dalej ->
- Nie po drodze: Góra Krzyży w Szawłach (Litwa) - Góra Krzyży w Szawłach to jedna z najbardziej znanych, ale… ... Czytaj dalej ->
- 4 pomysły na jednodniówki z Wilna - Sprawdź 4 pomysły na szybkie, jednodniowe wypady z Wilna, szczególnie… ... Czytaj dalej ->
Łotwa:
- Pominięta Kurlandia i Skrunda-1 - Słyszeliście kiedyś o opuszczonym miasteczku Skrunda-1 na Łotwie? Sprawdźcie, co… ... Czytaj dalej ->
- Ryga w 24 godziny – jak to ugryźć? - Czy da się zobaczyć Rygę w 24 godziny? Tak, chociaż… ... Czytaj dalej ->
- 4 pomysły na jednodniówki z Rygi - Szukacie pomysłu na jednodniową wycieczkę z Rygi? W tym wpisie… ... Czytaj dalej ->
- Sigulda and beyond – turystyczny raj na Łotwie - Rejon Siguldy na Łotwie to najlepsze miejsce na klasyczną "jedniodniówkę"… ... Czytaj dalej ->
- Nie po drodze: Baza rakietowa w Zeltini (Łotwa) - Poznajcie opuszczoną bazę wojskową w Zeltini, położoną głęboko w łotewskich… ... Czytaj dalej ->
Estonia:
- Saaremaa i Muhu – Estonia w miniaturze w jeden dzień - Poznaj Saremę i Muhu, piękne, gościnne wyspy nazywane często "Estonią… ... Czytaj dalej ->
- Haapsalu – Top 5 atrakcji błotnej stolicy Estonii - Przedstawiamy 5 najciekawszych atrakcji Haapsalu - miasta nazywanego czasem błotną… ... Czytaj dalej ->
- 4 pomysły na jednodniówki z Tallina - 4 pomysły na szybkie, jednodniowe wycieczki z Tallina - stolicy… ... Czytaj dalej ->
- Muzeum morskie w Tallinie, czyli pół dnia z głowy - Zapraszamy Was na krótką wizytę w Muzeum Morskim w Tallinie… ... Czytaj dalej ->
- Nie po drodze: złomowisko w Jarva-Jaani (Estonia) - Zobaczcie niesamowitą, estońską atrakcję, jaką jest... złomowisko (sic!) w miejscowości… ... Czytaj dalej ->