Z dronem za granicę – poradnik

Trzeba to powiedzieć wprost – drony stają się coraz popularniejsze. Ich malejące ceny i rozmiary sprawiają, że coraz więcej osób zaczyna traktować je nie jako drogi, ekscentryczny gadżet dla wybrańców, a jak normalny dodatek do standardowo zabieranego w podróż sprzętu fotograficznego. Nie należy jednak zapominać, że posługiwanie się dronem wymaga głowy na karku. Nawet niewielka maszyna spadająca z 30-40 metrów może wyrządzić duże szkody – zwłaszcza jeśli na jej drodze stanie niespodziewający się niczego człowiek.

Szukasz konkretnych przepisów dotyczących użytkowania drona w różnych krajach? Sprawdź tekst dotyczący ogólnych regulacji w Unii Europejskiej oraz drugi, „światowy” wpis, który staram się regularnie aktualizować: Regulacje dronowe na świecie.

Podstawowe wymogi bezpieczeństwa

Niezależnie od tego, czy latasz dronem w Polsce czy za granicą, zawsze pamiętaj o najważniejszych zasadach związanych z pilotażem takiej maszyny:

  • Lataj tylko na otwartej przestrzeni i w zasięgu wzroku (chyba, że masz odpowiednie uprawnienia);
  • Bezwzględnie nie lataj nad lotniskami lub w ich bezpośredniej okolicy;
  • Nie lataj nad dużymi zgrupowaniami czy zbyt blisko budynków, pojazdów i innych przeszkód;
  • Nie lataj w pobliżu linii wysokiego napięcia i innych budynków czy urządzeń, które mogą zakłócić komunikację na linii kontroler-dron;
  • Nie lataj podczas pogody, która się do tego nie nadaje;
  • I najważniejsze: MYŚL, do kurwy-nędzy, bo komuś może stać się kuku.
Z dronem za granicę - Mołdawia

Mołdawia – idealne warunki do lotu

Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy zabieramy drona za granicę. Tu nie tylko musimy zadbać o spełnienie podstawowych wymogów bezpieczeństwa przed każdym lotem, ale również przygotować się merytorycznie. Ustawodawstwa wielu krajów mocno różnią się od wciąż dość lajtowego podejścia naszych rodzimych władz, a wiele osób zdaje się o tym nie pamiętać. W konsekwencji już na granicy może okazać się, że wzięcie ze sobą drona było naprawdę złym pomysłem.

Zanim jednak dostaniemy się z naszym sprzętem gdziekolwiek, warto zadbać o jego właściwy transport.

Transport drona za granicę

Przewóz drona drogą lądową/morską

Pomijając na razie kwestię niemożliwości wwiezienia drona do niektórych krajów, przywiezienie maszyny drogą lądową lub morską nie stanowi żadnego problemu. Tu najważniejszą kwestią jest odpowiednie zabezpieczenie sprzętu, tak żeby nie uszkodził się podczas transportu. Biorąc pod uwagę ciągły rozwój branży i to, że drony stają się coraz wytrzymalsze, wystarczy tu po prostu odpowiednio przystosowana torba fotograficzna albo wręcz dedykowany case, w którym zmieści się sama maszyna i większość akcesoriów (jak dodatkowe baterie, kable, zapasowe śmigła itd.). Pakując drona pamiętajmy o odpowiednim zabezpieczeniu śmigieł i innych, najbardziej narażonych na uszkodzenie elementów (w przypadku DJI Mavic Pro jest to na przykład, paradoksalnie, plastikowa osłona gimbala – ja musiałem kupić już dwie). Do tego celu przydają się różne customowe akcesoria, które za grosze można kupić choćby na Allegro czy – jeśli jesteśmy bardziej cierpliwi i bardziej oszczędni – na AliExpress. W niedalekiej przyszłości w oddzielnym wpisie pokażę Wam, z jakich sam korzystam.

Dron na statku? Sprawdź!

Jeśli chcecie przewieźć drona promem, to trzeba pamiętać, że niektóre przeprawy promowe – nawet krótkie – odbywają się na podobnych zasadach co loty. Przykładowo, przeprawa na Wyspę Man wiąże się z wymogiem nadania dużego bagażu do ładowni. Zawsze sprawdźcie wcześniej, jak ta kwestia wygląda w przypadku Waszego wyjazdu, bo zasady (w tym te dotyczące baterii – patrz niżej) mogą być podobne jak w przypadku lotu.

Z dronem za granicę - transport statkiem

Niby statek, a prawie jak samolot

Przewóz drona samolotem

Schody zaczynają się, jeśli chcemy zabrać naszego drona do samolotu. Na przeróżnych internetowych grupach pytania o przewóz drona drogą lotniczą pojawiają się praktycznie codziennie, dobitnie sugerując, że niektórzy użytkownicy maszyn latających mają poważne zaległości na polu obsługi wyszukiwarek internetowych.

Tak naprawdę najważniejszą kwestią są baterie. Nikogo (zazwyczaj) nie interesuje, jaką kamerę ma Wasz dron i czy w ogóle jest to dron – zwłaszcza jeśli dopiero wylatujecie z Polski czy innego kraju europejskiego. Z tego względu najczęściej nie ma znaczenia, czy samą „jednostkę główną” przewozicie w bagażu nadawanym czy w podręcznym. W jej wypadku najważniejsze jest zachowanie zdrowego rozsądku i wzięcie pod uwagę, jak czasem traktowane są bagaże nadawane. Jeśli macie pewność, że Wasza maszyna jest dobrze zabezpieczona w walizce czy dużym plecaku, to śmiało nadajcie ją do luku. Ja osobiście – ze względu na wartość Mavica – wolę jednak wziąć go ze sobą do podręcznego i mieć pewność, że nikt nie pierdolnie nim do luku bagażowego niczym kulą do kręgli.

Co się tyczy samych baterii: zgodnie z międzynarodowymi przepisami lotniczymi akumulatory do urządzeń elektronicznych (w tym najczęściej stosowane w dronach baterie LiPo) zostały podzielone na 3 kategorie mocy: do 100 Wh, 100-160 Wh oraz powyżej 160 Wh. W zależności od mocy naszej baterii, dotyczą jej różne wytyczne.

Jeśli nie wiecie, jaką moc ma Wasza bateria, to wystarczy pomnożyć (mili)amperogodziny przez voltaż. Przykładowo, dla Mavica będzie to 11.4 V x 3830 mAh. Wynik dzielimy przez 1000 (bo mowa jest o miliamperogodzinach, a nie o amperogodzinach) i otrzymujemy 43,66 Wh.

Jak widać, nawet w przypadku dość potężnych baterii do DJI Mavic Pro, spokojnie „łapiemy” się na pierwszą kategorię. Co to oznacza?

Ano to, że zdroworozsądkową, dowolną ilość tych baterii możemy mieć w bagażu podręcznym – zarówno w samym urządzeniu, jak i luzem. Nie ma potrzeby ich dodatkowego zabezpieczania, aczkolwiek jeśli koniecznie chcecie wydać te 20 ziko na LiPo-bagi, to na pewno nikt Was za to nie rozstrzela. Dobrą praktyką jest również przewożenie baterii nie naładowanych w pełni – tak na wszelki wypadek. Ważna rzecz – nawet baterii o stosunkowo małej mocy NIE WOLNO przewozić luzem w bagażu nadawanym. Dozwolone jest tylko i wyłącznie przewożenie ich w zasilanym (i wyłączonym) nimi urządzeniu. Pytanie tylko, po co to robić.

Jeśli jakimś cudem Wasz dron zasilany jest bateriami o większej mocy (do 160 wH) , to pakujecie je do bagażu podręcznego w ilości 1 (w urządzeniu) + maksymalnie 2 sztuki luzem. W każdym przypadku na przewóz takiej baterii trzeba mieć jednak zgodę linii lotniczej, z której usług akurat korzystacie. Natomiast baterii o współczynniku wH powyżej 160 nie można samolotem przewozić w ogóle. I kropka.

Przepisy przepisami…

… a realia realiami. Zapamiętajcie jedno: to, że na lotnisku „wylotowym” puszczą Was z bateriami nie oznacza, że państwo do którego lecicie na pewno Was wpuści. Przewód baterii czy drona to jedno, a jego wwóz do danego kraju – drugie. Natomiast nie musicie w żadnym razie przejmować się jakimiś legendarnymi „wymogami linii lotniczych” – przynajmniej w przypadku ich dużych i znanych przedstawicieli. Jeśli lecicie rozpadającym się samolotem Cebu Pacific na jakieś zadupie na Filipinach, to może i warto dopytać, ale popularne, europejskie linie lotnicze nie zaskakują podróżnych dodatkowymi wymaganiami – także dlatego, że nie mają jak ich wyegzekwować. Zwróćcie uwagę, że podczas kontroli bezpieczeństwa na lotnisku nikt nie pyta Was o to, jakimi liniami lecicie – to powodowałoby masę problemów i przestojów, których lotniska chcą uniknąć. Dlatego nie musicie przejmować się plotkami, że niby w WizzAirze to, a w Lufthansie tamto. W podręcznym możecie przewozić baterie i już.

Co więcej – posiadanie baterii LiPo w bagażu może być dobrym argumentem przeciwko temu, by obsługa budżetowych linii lotniczych nie wtryniła Wam bagażu do ładowni na etapie boardingu. Jeśli macie przy sobie ich sporą ilość – zwłaszcza luzem – to obsługa naziemna po prostu nie może załadować ich do luku. UWAGA – nie oznacza to, że możecie na chama kupić lot z bagażem, który domyślnie trafia do ładowni (tak od początku 2018 roku jest w RyanAirze), a następnie upierać się, że bagaż musi być przy Was. W takim wypadku linia ma pełne prawo obciążyć Was dodatkowymi kosztami.

Wwóz drona do innego kraju

Można by zakładać, że skoro już wpuścili Wam sprzęt na pokład busa, statku czy samolotu, to nie macie się czym martwić, right? WRONG! Zanim pojedziecie gdziekolwiek ze swoją zabawką, KONIECZNIE sprawdźcie odpowiednie przepisy. Może się bowiem okazać, że w niektórych przypadkach całkowicie zakazane jest już samo przywiezienie drona, nie mówiąc o jego użytkowaniu.

Najbardziej reprezentatywnym przykładem jest tu popularne Maroko, w którym obowiązuje całkowity zakaz wwozu takich urządzeń. Nie myślcie też, że wszyscy mają to w dupie i i tak Was puszczą. Jeśli celnicy zauważą, że macie trochę więcej gratów fotograficznych, to od razu spytają Was, czy macie drona, a jeśli tak jest, to ulegnie on BEZZWROTNEJ konfiskacie.

Z dronem za granicę - Maroko

Na szczęście Maroko daje radę i bez drona

Używanie drona za granicą

Jeśli jesteście zainteresowani konkretnymi przepisami dotyczącymi użytkowania drona w różnych krajach, sprawdźcie ogólne regulacje dronowe w Unii Europejskiej oraz drugi wpis, który staram się regularnie aktualizować: Regulacje dronowe na świecie.

No dobra – załóżmy, że dron jest już przewieziony, baterie podładowane, a Wy nie możecie się doczekać na pierwszy start. Co zrobić najpierw?

Najpierw – zdecydowanie jeszcze przed wyjazdem na miejsce – sprawdźcie przepisy. Europa potrafi rozpieścić. Nasze uregulowania prawne są mało restrykcyjne, a mniejszymi maszynami latać można praktycznie wszędzie. Oczywiście mocno upraszczając, ale jednak.

Niestety, w wielu innych krajach przepisy zmieniają się na bieżąco, albo przeciwnie – nie zostały od dawna zaktualizowane, w związku z czym aktywność dronowania regulowana jest tymi samymi prawami, które dotyczą… samolotów pasażerskich (ewentualnie modeli RC). W pierwszym przypadku najczęściej wystarczy wybadać sytuację, bo nowe przepisy są odpowiednio ogłaszane; w drugim bywa gorzej, bo czasem do informacji ciężko się dokopać, a poza tym nie zawsze praktyka podąża za prawem (w końcu trudno pilota ważącego 250 g DJI Mini 2 traktować na tych samych zasadach, co pilota Boeinga 747).

Co do zasady, na świecie spotykamy się z 4 głównymi kategoriami ogólnych uregulowań dotyczących operowania bezzałogowymi statkami powietrznymi:

  1. Lot na zdroworozsądkowych zasadach jest ogólnie dozwolony, z ewentualnymi uregulowaniami dodatkowymi (np. ograniczenie wysokości do 120 metrów, zakaz lotów nad konkretnymi obszarami – jak Machu Picchu w Peru czy Angkor Wat w Kambodży; zakaz lotów nocnych, odpowiednie oznaczenie drona itp.). Takie przepisy mamy w między innymi w krajach Unii Europejskiej czy – przykładowo – w Chinach i kilku krajach karaibskich.
  2. Lot dozwolony jest tylko po rejestracji (potwierdzonej bądź nie) w jakiejś lokalnej odmianie Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Tak jest choćby na Trynidadzie i Tobago czy – w przypadku maszyn ważących powyżej 2 kg – w Australii.
  3. Lot dozwolony jest tylko po otrzymaniu odpowiedniego (POTWIERDZONEGO) pozwolenia od konkretnego urzędu i/lub władz lokalnych – tu przykładem może być Rosja, Wietnam czy Indie.
  4. Lot (a czasem nawet wwóz) drona jest całkowicie zabroniony. Tu koronnym przykładem jest wspomniane już Maroko, Nikaragua czy – podobno – Kirgistan, chociaż w tym ostatnim przypadku trudno stwierdzić na pewno, bo spotkałem z relacjami operatorów, którzy nie mieli absolutnie żadnych problemów na miejscu.

Dodatkowo, w większości przypadków ogólne zasady lotów dotyczą NIEKOMERCYJNEGO użycia drona (chodzi raczej o czerpanie zysków z samego filmowania niż o ciułanie hajsu na YouTube, ale czasem lepiej dmuchać na zimne), dodatkowo nieprzekraczającego konkretnej kategorii wagowej (z reguły jest to 7 kg). Czasem też za granicą (choćby w Gruzji) bardziej restrykcyjne zasady nie obejmują maszyn ultra-lekkich (do 250 g), aczkolwiek postępująca miniaturyzacja zapewne niedługo wpłynie na ten stan rzeczy.

Z dronem za granicę - Wyspa Man

Mój Mavic na swoim pierwszym ważniejszym wyjeździe – jeszcze bez gejowych naklejek

Z żalem muszę jednak zaznaczyć, że informacje odnośnie odpowiednich uregulowań krajowych są wprawdzie możliwe do znalezienia w internecie, ale należy traktować je na zasadzie ograniczonego zaufania. Im bardziej konkretna informacja, tym większe prawdopodobieństwo, że jest prawdziwa, ale w wielu przypadkach – choćby dotyczących państw Azji Centralnej – info na interesujący nas temat sprowadza się do wzmianki „generally no problem” i na tym koniec. Niektórym mogłaby się wydawać, że przepisy dronowe nie mogą być przecież specjalnie skomplikowane, a poza tym kto je niby będzie egzekwował? Lokalna policja? Jeśli macie takie podejście, to ok – nie mówcie mi jednak potem, że nie ostrzegałem. Aby pokazać Wam, jak różne mogą być „krajowe” podejścia do kwestii „latadeł” z kamerami, przedstawiam dodatkowo przykładowy, skrócony spis regulacji w krajach, które odwiedziłem niedawno lub planuję odwiedzić w najbliższej przyszłości:

  • Wyspa Man – ogólnie latamy bez problemu i zdroworozsądkowo, o ile pojazd nie waży więcej niż 7 kg;
  • Ukraina – w teorii każdy lot z kamerą musi mieć zgodę Ministerstwa Lotnictwa, obowiązują przepisy lotnicze, odpowiednio „przekładane” na drony;
  • Mołdawia – trudno doszukać się konkretnych informacji, w praktyce wszyscy mają wywalone;
  • Maroko – całkowity zakaz wwozu i użytkowania.

Jak widać, przepisy dotyczące dronów mogą być naprawdę przeróżne, a to że dany kraj uznawany jest za mocno „turystyczny” nie ma żadnego znaczenia. Mało kto zwraca na przykład uwagę na to, że w Tajlandii każdy dron ważący powyżej 2 kg i/lub wyposażony w kamerę musi zostać zgłoszony i ZAAKCEPTOWANY przez tamtejszy Urząd Lotnictwa Cywilnego – taka rejestracja może zająć… do 2 miesięcy.

Z dronem za granicę - Cypr

Takich ujęć nie złapiecie rzuconym aparatem

W internecie jest kilka stron, na których można sprawdzić te informacje na temat dronowania za granicą, które są przynajmniej częściowo potwierdzone. Ja osobiście używam łącznie trzech stron: Drone Laws for Every Country in The World, Global Drone Regulations oraz UAV Systems. Na wszystkich jest jednak sporo białych plam (dotyczy to zwłaszcza krajów afrykańskich), a czasem nawet zdarza się, że informacje z nich pochodzące wzajemnie się wykluczają. Jeśli macie telefon z Androidem, to przydatna może okazać się także aplikacja DroneMate (płatna – 22 zł), która zasadniczo klonuje pierwszą ze wspomnianych wyżej map i – podobno – jest na bieżąco aktualizowana.

Podniebne historie z dreszczykiem

Aby uzmysłowić Wam, jak mylące może być opieranie się na informacjach znalezionych w internecie, poprosiłem kilku innych, dronujących blogerów o podzielenie się ich „dziwnymi” historiami, związanymi z filmowaniem z powietrza. Zwróćcie uwagę, że w jednym przypadku chodziło nie tyle o same przepisy, co o proste „nie, bo nie”. To dość wyraźnie uzmysławia, że czasem przepisy swoje, a ludzie swoje. Ważna rzecz: poniższe teksty zostały napisane przed 1 stycznia 2021, a co za tym idzie – przed wprowadzeniem wspólnych regulacji odnośnie bezzałogowców w Unii Europejskiej.

UWAGA: Jeśli ktoś nie życzy sobie, by ktoś inny filmował z powietrza jego samego lub jego własność, to – zasadniczo – operator drona musi taki stan rzeczy uszanować. Prawo do prywatności to bardzo ważna rzecz, na którą trzeba być uczulonym zwłaszcza w krajach arabskich czy skandynawskich.

Ruda z bloga Bałkany według Rudej:

Generalnie dronem latamy głównie na Bałkanach, ale zabraliśmy go również w podróż poślubną do Turcji. Wiedzieliśmy, że obowiązują tam zasady takie same, jak wszędzie, to znaczy nie wolno latać przy lotniskach, terenach wojskowych etc. Pewnego dnia postanowiliśmy polatać nocą nad Kusadasi. A dokładniej nad zamkiem. Nagle podeszło do nas dwóch mężczyzn, którzy stwierdzili: Wiecie, że jakby przyszła tu policja, to musielibyście oddać kartę pamięci? Dlaczego? Ano dlatego, że twierdzy nie wolno filmować/fotografować z góry. Niestety nie udało nam się uzyskać odpowiedzi, dlaczego jest taki zakaz. Szybko skończyliśmy latać, by nie kusić losu oraz by nie musieć się przekonywać, że nasi rozmówcy rzeczywiście mieli rację.

Bałkany według Rudej - Kusadasi nocą z dronem

Coś tam jednak udało się złapać…

Mój komentarz: większość map „dronowych” wskazuje, że w Turcji nie ma konkretnych uregulowań dotyczących dronów „rekreacyjnych”.

Sylwia z bloga Dubai Notes:

Wybierasz się do Dubaju i planujesz polatać swoim dronem wokół ikonicznych budynków: Burj Al Arab czy Burj Kalifa? A może marzą ci się ujęcia bezkresnych plaż i sztucznej palmy? Uważaj! Możesz wylądować za kratkami!

Po kilku nieszczęśliwych wydarzeniach, gdy z powodu beztrosko bujającego w chmurach drobna lotnisko musiało zostać zamknięte (i to nie raz, a dwa razy) w 2017 roku regulacje w Emiratach bardzo się zaostrzyły dla posiadaczy dronów. Do tej pory, aby móc latać, należało się zarejestrować w GCAA (General Civil Aviation Authority), a zarejestrować się może tylko rezydent. Teoretycznie turyści latać dronami nie mogą. Kary za latanie dronem bez zezwolenia są ogromne – sięgają 50 tysięcy złotych. Dodatkowo, osoba przyłapana może znaleźć się za kratkami. Tak, w Dubaju prawo jest bardzo restrykcyjne. 

Obecnie nowe regulacje wskazują na to, że aby latać, trzeba się zarejestrować w ESMA (Emirates Standards and Metrology Authority), które pod jednym dachem zbiera kilka lokalnych urzędów. 

Zgodnie z notka w lokalnej gazecie Khaliji Times, z października 2017, nowe regulacje umożliwiające latanie dronami przez turystów są w trakcie przygotowania, jednak nie ma jeszcze żadnych oficjalnych informacji w tym temacie. 

W sąsiednim Omanie sprawa jest jeszcze bardziej opłakana. Turystycznie i hobbystycznie nie da się i kropka. Sylwia próbowała nawet uzyskać zezwolenie od Ministerstwa Turystyki, niestety bez skutku: Można postarać się o komercyjne zezwolenie, jednak to wiąże się ogromnymi kosztami, dodatkowo musimy opłacać jedna osobę, która musi być z nami przez cały czas przebywania z Omanie.

Mój komentarz: dostępne w sieci mapy wskazują Dubaj jako miejsce, gdzie dronem można spokojnie latać po rejestracji, jednak – uwaga – wyłącznie bez kamery/aparatu. Oman oznaczony jest „na czerwono”, ale informacje są bardzo skąpe: trzeba się zarejestrować, co może potrwać do miesiąca…

Michał z bloga Find Myself:

Na ogół kiedy używam drona, ludzie to widzący są przyjaźnie nastawieni. Podchodzą i obserwują z zainteresowaniem. Pytają jak działa i czy mogą popatrzeć na to, co nagrywam. Często mi się zdarza, że machają do kamery albo proszą o przesłanie im na maila filmu, który nagrałem. Podczas zdobywania najwyższego szczytu MaderyPico Ruivo – przytrafiła mi się inna sytuacja. Po odpoczynku i ustawieniu aparatu na timelapse’a, odpaliłem Sparka. Jeden starszy Pan podszedł i oglądał z zainteresowaniem, co nagrywam. Później jednak podeszła do mnie młoda parka. Najpierw chłopak zaczął mi brzęczeć do ucha, udając odgłos latającego drona, a za chwilę jego dziewczyna zaczęła na mnie krzyczeć, żebym przestał latać. Powiedziałem, że już właśnie zamierzam lądować, bo nagrywałem film promujący wyspę i przeprosiłem za kłopot. Ona odpowiedziała, że mam lądować natychmiast, jestem niemiły i życzy mi, żeby dron spadł. Byłem mocno zaskoczony jej agresywnym zachowaniem. Rozumiem, że dron jest dość głośnym urządzeniem, jednak latałem w dość dużej odległości i tylko 5 minut, bo dłużej nie potrzebowałem. Pierwszy raz spotkałem się z tak niechętnym nastawieniem do dronów.

Mój komentarz: informacje odnośnie Portugalii (wraz z Maderą) są dość niepewne. Wprawdzie kraj ten zapewnia własną, ogólnodostępną mapę z oznaczonymi no-fly zones (znajdziecie ją tutaj – jak widać, Pico Ruivo nie leży w żadnej z nich), ale jedna ze stron podaje, że lot z kamerą wymaga zgody… lotniczych sił zbrojnych Portugalii. Bądź mądry i pisz wiersze.

Niezależnie od Waszego podejścia do poszczególnych przepisów krajowych, najważniejsze jest jedno – zawsze dokładamy wszelkich starań, by latać nie stwarzając zagrożenia dla siebie i innych. Trzeba też przygotować się na kolejne ograniczenia w lotach bezzałogowymi statkami powietrznymi, które na pewno pojawią się wcześniej czy później. Niestety, jak na razie dostęp do nich jest praktycznie nieregulowany, co owocuje wieloma wypadkami, powodowanymi przez nie tyle niedoświadczonych, co po prostu bezmyślnych operatorów. Nie bądźmy jednymi z nich.

Podobał Ci się ten wpis? Możesz polubić mój blog na Facebooku – często wrzucam tam dodatkowe treści.

komentarze 92

  1. Kinga Bielejec 26 stycznia 2018
  2. Ewa 29 marca 2018
    • Brewa 30 marca 2018
  3. Kuba 30 kwietnia 2018
  4. ryniek 11 czerwca 2018
    • Brewa 11 czerwca 2018
      • ryniek 12 czerwca 2018
      • Brewa 12 czerwca 2018
      • Darek 30 lipca 2019
      • Brewa 30 lipca 2019
      • Darek 30 lipca 2019
  5. ADAM ŁUKASZCZYK 27 sierpnia 2018
    • Brewa 27 sierpnia 2018
      • ADAM ŁUKASZCZYK 27 sierpnia 2018
      • Brewa 27 sierpnia 2018
      • ADAM 22 października 2018
      • Brewa 23 października 2018
      • ADAM ŁUKASZCZYK 8 listopada 2018
      • ADAM ŁUKASZCZYK 16 listopada 2018
      • Brewa 17 listopada 2018
    • edmun 29 maja 2019
  6. Tworek 12 września 2018
    • Brewa 12 września 2018
      • Alona 29 listopada 2019
  7. Bożena B 14 września 2018
    • Brewa 14 września 2018
  8. Adam 29 września 2018
    • Brewa 29 września 2018
  9. Studio Kisiel 2 października 2018
  10. Adam 9 listopada 2018
  11. GRZEGORZ 14 grudnia 2018
    • Brewa 17 grudnia 2018
  12. Szeptycki 15 stycznia 2019
  13. seniorages 11 marca 2019
    • Brewa 11 marca 2019
  14. Kamil 22 marca 2019
    • Brewa 22 marca 2019
    • Evelina 2 lipca 2019
  15. Matu 31 marca 2019
    • Brewa 1 kwietnia 2019
  16. Aleksander 8 kwietnia 2019
    • Brewa 9 kwietnia 2019
      • maczek 22 kwietnia 2019
  17. Rafał Jedynak 9 kwietnia 2019
    • Brewa 12 kwietnia 2019
  18. Łukasz 12 kwietnia 2019
    • Brewa 16 kwietnia 2019
  19. Arek 29 kwietnia 2019
    • Łukasz 1 października 2019
      • Brewa 1 października 2019
    • Robert 19 listopada 2019
      • Brewa 20 listopada 2019
      • Brewa 20 listopada 2019
  20. Leszek 11 maja 2019
    • Brewa 13 maja 2019
  21. Dora 19 maja 2019
  22. Jacek 3 czerwca 2019
  23. Sławek 9 czerwca 2019
  24. Szymon 29 czerwca 2019
    • Brewa 1 lipca 2019
      • Adam 7 lipca 2019
      • Adam 9 lipca 2019
  25. Szymon 1 lipca 2019
  26. Szymon 9 lipca 2019
  27. Damian 12 lipca 2019
    • Brewa 15 lipca 2019
  28. Igor 17 lipca 2019
  29. WALDEMAR 30 lipca 2019
    • Brewa 31 lipca 2019
  30. Jarek 6 sierpnia 2019
    • Brewa 7 sierpnia 2019
  31. Jarek 7 sierpnia 2019
    • Brewa 7 sierpnia 2019
  32. Mariusz 6 maja 2021
  33. Mariusz 6 maja 2021
    • Brewa 6 maja 2021
  34. Marcin 22 czerwca 2021
  35. Marcin 22 czerwca 2021
  36. Kamil 24 sierpnia 2021
    • Brewa 27 sierpnia 2021
  37. Robert Ostrowski 28 sierpnia 2021
    • Brewa 29 sierpnia 2021
  38. Lukasz 5 czerwca 2022
    • Brewa 6 czerwca 2022
  39. Lukasz 5 czerwca 2022

Dodaj komentarz:

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error

Podobało się? Może zostaniemy w taczu?