Recenzja: Torba fotograficzna Caden K2 (z AliExpress)
Ostatnio zauważyłem, że z każdym kolejnym wyjazdem w domu magicznym sposobem przybywa mi różnorakiego sprzętu fotograficznego. Podczas kiedy jeszcze w zeszłym roku wyruszałem na wyjazdy wyposażony w aparat z dwoma szkłami i kamerę sportową, to przed wyjazdem do Norwegii niespełna miesiąc temu musiałem zmierzyć się z potrzebą wzięcia ze sobą dodatkowo drona, dwóch gimbali, kolejnego obiektywu i stosu innych pierdół, które w międzyczasie znalazły drogę do mojego foto-zasobnika. Samo pakowanie tego całego szajsu nie było jednak tak problematyczne, jak zagadnienie poruszania się z nim na wyjeździe. Dotychczasowe torby okazywały się albo za małe, albo na tyle niepraktyczne, że zacząłem rozważać – a jakże – zakup kolejnego akcesorium. Tym sposobem, w niespełna 2 tygodnie po złożeniu zamówienia – trafiła do mnie torba fotograficzna Caden K2, którą już od dłuższego czasu miałem na wishliście na AliExpress.
Torba Caden K2 to jeden z droższych zakupów, których dokonałem na AliExpress, ale jakoś szczególnie się z nim nie szczypałem. Moja wersja – oczywiście w kolorze oczojebnej pomarańczy – kosztowała około 35 dolców (czyli +/- 130 zł). Za podobną rozmiarowo i funkcjonalnie torbę w Polsce musiałbym dać zapewne jakieś 200 zico, a i tak nie miałbym w niej tego wszystkiego, co oferuje torba Caden. A oferuje całkiem sporo.
Caden K2 – wygląd i ergonomia
Torba Caden K2 to przedstawiciel dość skromnej grupy dużych toreb trójkątnych, dedykowanych do noszenia TYLKO na prawym ramieniu. Gruby, miękki pasek skonstruowany jest tak, że noszenie torby po lewej stronie w ogóle nie wchodzi w rachubę. Dla niektórych (np. leworęcznych) może to być wada, ale dzięki takiej konstrukcji torba bardzo dobrze trzyma się naszego boku. Dodatkowym, opcjonalnym (i chowanym) zabezpieczeniem jest cienki pasek biodrowy, który możemy zapiąć na przykład podczas przemierzania bardziej wymagającego szlaku. Co ważne, zapięcie pasa biodrowego w żaden sposób nie utrudnia dostępu do torby. Acha – jest też, rzecz jasna, zwykły uchwyt do przenoszenia w ręku.
Sama torba jest, jak na ilość zaimplementowanych rozwiązań, dość lekka. Model K2 to około 900 gramów wagi, a model K1 – pozbawiony m.in. frontowej kieszeni – jakieś 700 gramów. Oba modele wykonane są z poliestru, który producent określa jako „wodoodporny”. Zamiast jednak testować jej wodoodporność, podczas deszczu torbę lepiej schować do dołączanego do niej pokrowca, chowanego sprytnie w kieszeni na pasku głównym.
Jeśli chodzi o ogólny wygląd torby, to ja jestem zachwycony – nie tylko dlatego, że bardzo lubię pomarańczowy (użytkownicy o bardziej tradycyjnym podejściu mogą wybrać wariant czarny, a model K1 występuje także w kolorze czarnym, jak również khaki i zielonym). Caden K2 ma bardzo zwartą konstrukcję i – nawet po zapakowaniu jej pod korek – zajmie co najwyżej połowę standardowego bagażu podręcznego. Torba również „nie wygląda” na towar budżetowy: szycia i hafty są równe, wszystko jest ładnie spasowane i wygląda po prostu dobrze.
Caden K2 – funkcjonalność
Przejdźmy jednak do największej zalety torby Caden K2, czyli funkcjonalności i pakowności.
Na początek – niespodzianka: pomimo tego, co mogą sugerować niektóre zdjęcia producenta, torba NIE OTWIERA się w całości. Do jej głównej komory dostaniemy się tylko przez dwie klapy boczne o długości około 20 i szerokości 10 cm. To, co początkowo uznałem za wadę, szybko okazało się zaletą. Może i nieco ciężej jest całą torbę zapakować, ale ostatecznie żaden sprzęt nigdy mi z niej przez przypadek nie wypadł, bo po prostu nie ma na to miejsca.
Główną komorę możemy dostosować do naszych potrzeb za pomocą trzech elastycznych, miękkich, zakończonych rzepami przedziałek. Najczęściej sprowadza się to do tego, że niejako dzielimy torbę na dwie niezależne części, do których dostajemy się otwierając klapę z prawej bądź z lewej. Jak na mój gust, zamiast średniej przedziałki wystarczyłaby dodatkowa mała, ale i tak znalazłem sposób na wykorzystanie tej pierwszej – „owijam” nią szczelnie teleobiektyw, który dzięki temu nie lata po wnętrzu. Wnętrze torby wymoszczone jest miękkim materiałem, a grubość ścian jest bardzo satysfakcjonująca.
Poza komorą główną, torba Caden K2 oferuje nam jeszcze multum kieszeni dodatkowych. Mamy więc: kieszeń na pas biodrowy, do którego schowamy też jakąś instrukcję lub coś w tym guście; wyściełane kieszenie na klapach, które idealnie nadają się do upychania filtrów i dekli; otwartą od góry kieszeń frontową na rzeczy podręczne, wraz z siatkową (i zapinaną) kieszenią na drobiazgi; i wreszcie – kolejną, ponownie zapinaną na suwak, wypasioną kieszeń wewnętrzną. Ta ostatnia jest dodatkowo rozdzielona miękką podziałką, na której znajdują się kolejne kieszonki, w tym jedna zapinana na rzep.
Gdyby tego było mało, Caden K2 dysponuje jeszcze dwoma troczkami ze ściągaczami oraz – od dołu – dwoma zapinanymi na klamry pasami, którymi możemy przymocować statyw. Klamry zabezpieczające obecne są również na klapach kieszeni głównych, które normalnie zamykamy na suwaki bo bokach.
W ramach mentalnej wizualizacji tego, ile do Caden K2 można zmieścić, napiszę tylko, że łażąc po Norwegii miałem w niej:
- Drona DJI Mavic Pro wraz z 3 bateriami (jedna w maszynie), kontrolerem, dodatkową osłoną, kompletem filtrów, 2 parami zapasowych śmigieł, przedłużeniem nóżek, kablami i pełną instrukcją;
- bezlusterkowca Sony A6000 z domyślnie zapiętym obiektywem 18-55, teleobiektywem (z osłoną), obiektywem-plackiem oraz szerokokątną nakładką na ten ostatni, 2 dodatkowymi bateriami, kompletem 3 filtrów i timelapserem (o wielkości połowy standardowego obiektywu);
- kamerę sportową Sony w etui wodoodpornym oraz pilota do niej, wraz z dodatkową baterią;
- kilka dodatkowych drobiazgów, w tym m.in. karty pamięci, baterie do gimbali i jakieś kable;
- w kieszeni podręcznej nosiłem zazwyczaj małego gimbala do kamery sportowej;
- mógłbym dopiąć do tego wszystkiego jeszcze statyw, ale przeważnie nie było takiej potrzeby.
Zasadniczo więc w torbie zmieściło się WSZYSTKO, co było mi „potrzebne” do dokumentowania podróży, a gdybym trochę się pogłowił, to mógłbym jeszcze wcisnąć do środka ze dwie ładowarki i telefon. Jak więc widać, Caden K2 jest pakowna jak sam skurwysyn, a do tego wejście z całym tym majdanem na Preikestolen nie sprawiło mi żadnej trudności.
Caden K2 – jakość wykonania
Nie obędzie się jednak bez łyżki dziegciu. Otóż, już w pierwszym tygodniu użytkowania Caden zrobił mi niemiłą niespodziankę. Mianowicie – poszedł jeden z suwaków od kieszeni głównej, a kiedy „naprawiłem” go metodą chałupniczą, podziałał jeszcze trochę i pękł.
Nie wiem, czy zawinił transport (pudło było wyraźnie wgniecione z jednej strony), czy ogólna jakość suwaków, ale fakt jest faktem, że zaraz po powrocie z wojaży musiałem zanieść torbę do naprawy. Pan w warsztacie spojrzał na nią i orzekł, że winę na pewno ponosi system odsuwania klap głównych, który pozwala na jednoczesne otwarcie obu suwaków. Sam mam wątpliwości, czy to na pewno to, ale nie chciałem się spierać, w wyniku czego za 38 zł otrzymałem wątpliwy tuning jednej z klap i teraz muszę ją otwierać klasycznie, po jednym suwaku na raz.
Poza przygodą z suwakami nie mam jednak zastrzeżeń do ogólnej jakości wykonania. Szwy w Caden K2, pomimo naprawdę sporego obciążenia, trzymają dobrze, a całość akcesorium sprawia wrażenie naprawdę porządnego. Jedyne, do czego przyczepiłbym się na koniec, to brak podgumowania części spodniej, na której stawiamy torbę. Wydaje mi się, ze niewielkim kosztem można było zabezpieczyć dół torby przed zabrudzeniem i konsekwencjami nieopatrznego postawienia jej na czymś mokrym.
Torba Caden K2 jak na razie wydaje mi się dobrym zakupem, a swoją obecną opinię potwierdzę ostatecznie w ciągu najbliższych wyjazdów, w tym już niebawem do Czarnobyla. Tam ponownie zamierzam zabrać ze sobą całkiem solidny komplet sprzętu, także będzie mogła się wykazać. Jeśli sami jesteście zainteresowani zakupem torby, to znajdziecie ją – jak wspomniałem – na AliExpress. Co ciekawe, niektórzy dystrybutorzy piszą tam o możliwości wykonania indywidualnych przeróbek na zamówienie, także zawsze można podpytać o to gumowanie na dolnej części.