Kalsoy, czyli owce na cygarze

Kalsoy to jedno z tych miejsc archipelagu Wysp Owczych, które cieszy się największym zainteresowaniem turystów. Nie to, żeby na ten skrawek lądu ściągały setki pstrykających aparatami Japończyków, ale powiedzmy, że jeśli się tam wybierzecie, to najprawdopodobniej nie będziecie jedynymi obcokrajowcami na miejscu. Wysepka jest stosunkowo niewielka – rozciąga się na zaledwie około 30 km (przy circa 1 km szerokości), a do tego jest stale zamieszkana przez około 150 osób. Jeśli więc spędzacie na Wyspach Owczych przynajmniej te 3-4 dni, a do tego dysponujecie wynajętym samochodem (jest to poniekąd warunek konieczny, o czym niżej), to warto poświęcić te kilka godzin i na Kalsoy się wybrać.

Jak dostać się na Kalsoy

Zajmijmy się najpierw kwestiami praktycznymi. Dostanie się na Kalsoy jest tak naprawdę sprawą trywialną. Wystarczy dojechać do miasta Klaksvik na Bordoy i stamtąd złapać prom samochodowy nr 56 do wioski Sydradalur (na Google Maps przystań znajdziecie pod nazwą Ferjulega). Bardziej problematyczny jest timing, bowiem rozkład rejsów różni się w zależności od sezonu oraz dnia tygodnia. Najczęściej prom pływa w poniedziałki, środy i piątki, ale nawet wtedy jednostka robi sobie długą przerwę pomiędzy 10:00 a 15:00, co może być problematyczne dla tych, którzy nocują z dala od Bordoy i lubią sobie pospać. Statek nie jest również zbyt duży, mieści około 10-12 pojazdów, więc jeśli pojawicie się na przystani na ostatnią chwilę, to może zabraknąć dla Was miejsca. Niemniej, w internecie dostępny jest dokładny rozkład rejsów na Kalsoy i planując Waszą wycieczkę na tę wyspę musicie po prostu mieć go pod ręką. My niestety szukaliśmy go na bieżąco, w wyniku czego nasza wyprawa nie poszła dokładnie tak, jak moglibyśmy sobie to wymarzyć. Na przystani pojawiliśmy się trochę za późno, a kiepskie warunki pogodowe sprawiły, że nie starczyło nam czasu na wszystko, co chcieliśmy zobaczyć. Pogoda jest tu również o tyle ważna, że w przypadku bardzo niespokojnego morza dany kurs może po prostu się nie odbyć, a taka sytuacja może utrzymywać się przez kilka godzin, a nawet dni.

Rejs na Kalsoy - widoki

Podczas rejsu czekają na Was syte widoczki

Sam transfer pomiędzy wyspami trwa zaledwie 20 minut i kosztuje 160 DKK za samochód z kierowcą plus po 40 DKK za każdego pasażera. Płatność uiszczacie wjeżdżając na jednostkę i obejmuje ona rejs w obie strony, także wracając po prostu pakujecie się na prom jak królowie.

Prom na Kalsoy

Na promie może być również luz – w zależności od tego, jak traficie

No właśnie – wjeżdżając. Oczywiście możecie udać się na Kalsoy bez samochodu, ale jeżeli planujecie trekking pod latarnię morską Kallur, to będzie to wyjątkowo trudne zadanie. Główna atrakcja Kalsoy znajduje się na jej północnym krańcu, 30 kilometrów od miejsca, w którym wysiądziecie z promu. To oznacza albo dłuuugi, wymagający spacer w dwie strony albo konieczność przenocowania na miejscu. Ta druga możliwość jest o tyle limitowana, że na wyspie znajduje się tylko jeden kemping (w miejscowości Mikladur, w ¾ długości Kalsoy), a z innych elementów infrastruktury turystycznej natkniecie się tam tylko na publiczne toalety (w każdej z mijanych miejscowości). Z tego względu na wyspę raczej radzę wybrać się kołowym środkiem transportu, chyba że na Owcach spędzacie więcej czasu i możecie poświęcić go na solidną przebieżkę, prawdopodobnie z namiotem na plecach.

O tym, dlaczego nocowanie na kempingach niekoniecznie jest na Wyspach Owczych dobrym pomysłem napisałem w ogólnym tekście dotyczącym wyboru noclegów na archipelagu. Radzę się z nim zapoznać, zanim przyjdą Wam do głowy jakieś głupie pomysły.

Atrakcje Kalsoy

Po co właściwie wybierać się na Kalsoy? Odpowiedź można streścić w 3 punktach.

1. Droga na północ

Jednym z wyróżników tej konkretnej wyspy wśród innych Farojów jest niestandardowa trasa samochodowa. Połowa drogi wiodącej na północ wiedzie przez słynne, jednokierunkowe tunele, poprowadzone pod licznymi górami i wzgórzami.

Kalsoy - pierwszy tunel

Wjazd do „tunelowej trasy”

Do pierwszego tunelu wjedziecie w okolicach 15 kilometra trasy, a wychyniecie z niego tylko po to, by za chwilę schować się w kolejnym, a potem jeszcze następnym. Dla nas było to pierwsze zetknięcie się z jednokierunkowymi, wykutymi w litej skale tunelami i doświadczenie było dość… osobliwe. Plusem natomiast jest to, że ruch na Kalsoy jest generalnie niewielki, także nie ryzykujecie za bardzo długimi przestojami w oczekiwaniu, aż minie Was ruch z drugiej strony.

Kalsoy - wnętrze jednokierunkowego tunelu

Krótki postój w jednokierunkowym tunelu

Miejscowości Mikladalur oraz Trollanes (zamieszkałe kolejno przez około 80 i 25 osób) łączy kolejny tunel i w każdej z nich warto się zatrzymać, nie tylko po to, żeby podziwiać ogólny widok.

2. Syrenka z Mikladalur

Świecąca cyckami (i nie tylko) Kopakonan to jeden z najbardziej znanych widoków na Wyspach Owczych. Rzeźba tej bezwstydnej aparatki zlokalizowana jest w wiosce Mikladalur, z którą wiąże ją legenda.

Wyspy Owcze - Kopakonan

Kopakonan jak ją rzeźbiarz stworzył

Otóż dawno, dawno temu miejscowy farmer wyszedł (zapewne na bani) na brzeg morza w 13 dzień roku. Tak się złożyło, że akurat wtedy jedna z syren (lokalnie będących kobietami, które oddały życie na morzu w wyższej sprawie) korzystała ze swojego jedynego dnia w roku, kiedy mogła zrzucić foczą skórę i bawić wśród ludzi (przekaz mówi głównie o tańcu, ale nie oszukujmy się…). Sprytny (i niezawodnie napalony) farmer odczekał, aż panna wejdzie w głąb lądu, a następnie zajumał jej skórę i ukrył w swoim domu, zamykając pomieszczenie na klucz. Pozbawiona możliwości powrotu do wody, dziewucha przewróciła oczami, po czym ułożyła sobie życie z farmerem, dając mu po jakimś czasie dzieci, najpewniej lekko jadących rybą. Któregoś dnia farmer wreszcie stracił ostrożność i zostawił w domu klucz do pomieszczenia za skórą swojej morskiej branki. Ta wykorzystała okazję i chyłkiem wróciła do morza, łącząc się ponownie z panem-foką, będącym jej prawowitym małżonkiem w oceanie. Historia milczy o tym, jak jej foczy małżonek zniósł wiadomość o zdradzie, ale wiadomo, że pannica mimo wszystko tęskniła za swoimi ludzkimi dziećmi i była widywana w foczej postaci na brzegu, z którego ich wypatrywała. Mam szczerą nadzieję, że nikt jej wtedy nie upolował i nie zżarł. Pomnik Kopakonan upamiętnia całą tę radosną przypowiastkę, niezawodnie wskazującą na właściwe wzorce w procesie zdobywania partnera życiowego.

Żeby nie było, rzeźba foko-syrenki jest ulokowana w wyjątkowo widowiskowym miejscu, więc jak skończycie już sesję do Playboya, to warto skierować obiektyw aparatu także w kilku innych kierunkach. Uważajcie na dojście do posągu, bo bywa wyjątkowo śliskie. W okolicy jest też – o ile pamiętam – sklep z pamiątkami, a także publiczna toaleta. W miejscowości Mikladalur znajdziecie również wspomniany wcześniej, jedyny na wyspie kemping.

Kalsoy - widoki w Mikladalur

Widoki na lewo od syrenki

3. Trekking na Kallur

Nawet wyjątkowo zdeterminowany fan kobiecej urody stwierdzi, że to nie Kopakonan jest najważniejszą atrakcją Kalsoy. Pierwsze miejsce na podium w tej klasyfikacji zajmuje bowiem spacer na przylądek Kallur, goszczący niewielką latarnię morską o tej samej nazwie.

Wyspy Owcze - latarnia morska Kallur

Latarnia morska na Kallur nie imponuje rozmachem…

Na spacer pod latarnię zazwyczaj wyrusza się z wioski Trollanes, będącej najdalej wysuniętą ludzką siedzibą na wyspie. Spacer nie jest bardzo trudny – wystarczy wejść kawałek pod górę, a potem dojść do przylądka stosunkowo łagodną granią. Niestety, plany może pokrzyżować Wam pogoda i mała ilość czasu, tak jak to było w naszym przypadku. Jeśli chcecie obejrzeć sobie świetny widok, jaki zazwyczaj rozciąga się na pobliski klif spod okolic latarni morskiej, wybierzcie się na trekking w suchy dzień. W innym wypadku nie tylko wszystko będzie przesłaniać mgła, ale również spacer będzie znacznie bardziej męczący. Nas pokonał bardzo podmokły teren, którego spokojne przebycie było niemożliwe w niecałą godzinę, którą dysponowaliśmy. Na całą taką przebieżkę dobrze jest mieć przynajmniej 1,5 do 2 godzin, które wykorzystacie na podejście na sam szczyt oraz na nacieszenie oczu krajobrazem. Jeśli macie drona, to koniecznie zabierzecie go pod latarnię, bo w dobrą pogodę widoki są tu obłędne.

Wyspy Owcze - wioska Trollanes

Widok na wioskę Trollanes od strony Kallur


Wracając na przystań promową w Sydradalur musicie pamiętać, że ostatni REGULARNY prom do Klaksvik odpływa z niej w tygodniu o 18:50 (a w weekendy o 17:35). Jest to o tyle irytujące, że w okresie wakacyjnym po Owcach można praktycznie kręcić się przez całą dobę, na co pozwalają jasne noce. Jest niby możliwość późnego kursu powrotnego na życzenie (o 22:35), ale jest on warunkowany raczej potrzebami lokalnej ludności, a nie widzimisię turystów, którzy chcieliby dłużej pogapić się na zaśniedziałe cycki. Powrót samochodem na południe Kalsoy nie powinien Wam zająć dłużej niż 15 minut, ale tu też radzę założyć jakiś zapas czasowy, uwzględniający możliwość przestojów w tunelach (wracając jedziecie pasem podporządkowanym). Wreszcie, istnieje niezerowe ryzyko tego, że ostatni kurs zbierze z wyspy wszystkich turystów, co może oznaczać większą ilość samochodów, niż prom jest w stanie pomieścić. W takim wypadku możecie liczyć tylko na kurs nadprogramowy lub na pole kempingowe w Mikladalur.

Podobał Ci się ten wpis? Możesz poczytać inne posty o Wyspach Owczych i polubić nasz blog na Facebooku – często wrzucamy tam dodatkowe treści.

Brak komentarzy

Dodaj komentarz:

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error

Podobało się? Może zostaniemy w taczu?