10 ciekawostek o Wyspie Sark

Wyspa Sark jest niewątpliwie najciekawszą (i najmniejszą) z Wysp Normandzkich. Trudno jednak zgadnąć, że – pomimo skromnych rozmiarów – jest również lokalnym spłachetkiem lądu o największym natężeniu zwariowanych historii na metr kwadratowy. Wydawałoby się, że wszystko, co najbardziej kuriozalne w tym rejonie świata, występuje tutaj w dziesięciokrotnym nasileniu, poniekąd kompensując fakt, że Sark da się przemierzyć na piechotę w kilkadziesiąt minut.

Na Sark spędziliśmy wprawdzie zaledwie 3/4 dnia, ale trochę napatrzyłem się na miejscu, a trochę doczytałem po fakcie, więc poniżej znajdziecie 10 rozszerzonych ciekawostek o tej nieprzeciętnej pod każdym względem wysepce.

W innym miejscu na blogu znajdziecie z kolei 10 ciekawostek o Wyspach Normandzkich w ogóle, w których o Sark również wspominam.

10. Sami sobie Sarkiem

Sark to taki dziwny kraj-hybryda: ani kraj per se, ani mikronacja. Formalnie Wielki Suwerenny Pan Sarku (Senior) jest (nadal) lennikiem króla Anglii, a administracyjnie podlega baliwowi wyspy Guernsey. Faktycznie Wyspa jest mocno uzależniona od swoich sąsiadów, bo absolutnie nie jest samowystarczalna i braki prowiantowe i inne dopływają na nią statkiem raz w tygodniu. Po „demokratyzacji” (o czym niżej) w 2008 roku na Sark powstał 30-osobowy Parlament wybierany w wyborach powszechnych, ale Senior nadal mu przewodzi i ma mocne, graniczące z decydującym zdanie w wielu ważnych kwestiach.

Ale sprawy świata zewnętrznego nadal są tu – jak widać – dostrzegane

9. Mało ziemi, dużo zachodu

De facto Sark nadal określa się mianem państwa feudalnego. Głównie dlatego, że ziemia jest tu dzierżawiona od Seniora, a następnie dziedziczona (do 1999 – tylko w linii męskiej; patrz niżej). To nadal wywołuje szok u zachodnich turystów… i nie tylko, do czego jeszcze wrócimy. Nowych domów się tu nie buduje, ale od czasu do czasu można kupić jakiś stary. Wiąże się to jednak z wydatkiem bajońskich sum, kilkukrotnie przewyższających wartość podobnych nieruchomości choćby na pobliskich wyspach Guernsey czy Jersey.

W takiej wieży z chęcią bym zamieszkał…

8. Dziwne prawo, ale prawo

Lud Sark jest bardzo dumny ze swoich średniowiecznych tradycji i bardzo konserwatywny. To głównie z tego faktu wynika to, że do tej pory na Wyspie obowiązują takie, a nie inne prawa i zwyczaje. Wprawdzie od 2008 roku – i nie bez oporów ludności – nieco zaczęło się tutaj zmieniać, ale warto wskazać, że do 2003 roku istniał tu zakaz rozwodów, a do 2004 roku formalnie można tu było wykonywać karę śmierci. Dodatkowo, kobiety mogły sprawować tutaj funkcje urzędowe dopiero od 1968 roku. Nie wspomnę też o całym wachlarzu dziwnych obowiązków, jakie na mieszkańców Wyspy nakłada Senior. Jednym z nich jest na przykład przymus trzymania w domu muszkietu na wypadek inwazji z zewnątrz, gdyż Sark (a to dopiero) nie posiada armii.

7. 2 policjantów, 1 cela i sąd na wniosek

Jeśli ktoś robi się na Sark niegrzeczny, do akcji wkroczyć może dwóch policjantów, którzy na Sark wybierani są spośród obywateli na 2-letnie, nieodpłatne kadencje. Ostatnia większa akcja tutejszej policji miała miejsce w 1992 roku, kiedy to nie do końca rozgarnięty Francuz – Andre Gardes – dokonał na Sark „inwazji”, terroryzując ludność za pomocą pistoletu i roszcząc sobie pretensje do tytułu Seniora (wraz z kolegą robił to już zresztą 2 lata wcześniej). Policjanci dopadli go w momencie przeładowywania broni, dali mu w mordę, a następnie wsadzili do lokalnego więzienia, tym samym wypełniając go w 100%, bowiem tamtejsza cela mieści zaledwie jedną osobę.

Wspomniana cela

W przypadku sporów cywilnych na Wyspie funkcjonuje z kolei instytucja sądów zwoływanych na wniosek potencjalnie pokrzywdzonego. Na Clameur de Haro powołują się obecnie głównie zwaśnieni sąsiedzi, wykłócający się o granice nieruchomości.

6. Za tym traktorem!

Na Sark nie funkcjonuje transport publiczny… ani właściwie żaden, który można by nazwać wydajnym. Większość mieszkańców porusza się na wyspie pieszo lub na rowerze, a w nagłych przypadkach używa się… ciągników siodłowych z opcjonalną przyczepą. Własną przyczepę-karetkę ma na przykład jedyny na wyspie lekarz oraz ochotnicza straż pożarna. Dodatkowo, nad Wyspą obowiązuje absolutny zakaz ruchu lotniczego (tak, drony też odpadają).

Taksówka na Sark

5. Śmierdząca kasa

Pomijając zwariowane ceny nieruchomości, Sark większość „swojego” dochodu czerpie z turystyki oraz, a jakże, z off-shore’owych operacji finansowych. Ta ostatnia kwestia sprawia, że wielu bogaczy interesuje się Wysepką z przyczyn zgoła nieturystycznych, podobnie zresztą jak instytucje skarbowe w Wielkiej Brytanii.

Z drugiej strony, podatki na Sark są dość symboliczne (jakiś czas temu trybut dla Seniora został zastąpiony rocznym podatkiem… i w sumie tyle), a wynalazki w stylu VAT-u w ogóle tu nie obowiązują. Lokalna ludność raczej nie ma problemu z kasą, co widać między innymi po zwyczaju niezamykania posiadłości pod nieobecność właścicieli czy wystawiania towarów na sprzedaż przed  dom i zdawanie się na uczciwość kupujących, umieszczających należność w skarbonkach.

Bierzcie i przebierajcie w tym wszyscy…

4. Cudze gołębie do piachu

Zwierzęta na Sark też nie mają łatwego życia. Zwierzaki płci żeńskiej mogą być formalnie posiadane wyłącznie przez Seniora (o ile wiem – nie dotyczy to kotów, choć głównie ze względów praktycznych); i tylko on może na Wyspie… hodować gołębie. „Bezpańskie” gołębie są natomiast bezdusznie mordowane, bo nikt ich na miejscu tolerować nie zamierza. Jeśli w związku z tym kogoś dziwią duże obramowania tutejszych kominów, które aż proszą się o to, by jakiś zmęczony ptak sobie na nich przysiadł, to spieszę poinformować, że mają one służyć wiedźmom (sic!) , które najwyraźniej nad Sark latają regularnie.

3. Liliputy z piekła rodem i inne przypowieści

Ogólnie folklor jest ważny dla mieszkańców Sark, jak to zresztą zaskakująco często bywa w krajach wyspiarskich (Wyspy Owcze czy Islandia, anyone?). Poza Wiedźmami, na Sark niegdyś regularnie „widywało się” przedstawicieli małego ludku zwanego Pouquelayes, którego przedstawiciele mogli oddzielać głowę od ciała i skorzy byli do przeróżnych, mało bezpiecznych psot. Do tego, rzecz jasna, na Sark znajdziemy kilkadziesiąt nawiedzonych miejsc, na czele z główną atrakcją turystyczną Wyspy – przejściem La Coupee. Na miejscu możemy spotkać podobno: jeźdźca bez głowy, lewitujące trumny (z piratami w środku) oraz sympatycznego ogara piekielnego o imieniu Tchico. Raczej nie na raz.

Z taką pogodą nietrudno o „mistyczny” klimacik…

2. Ciemno jak na Sark

Sark posiada również status Dark Sky Island, który zdobyła jako jedna z pierwszych wysp na świecie (w 2011 roku). Nie musiała się o niego starać długo, bo mało kto tu używa światła po zmierzchu (pewnie ze strachu przed Tchico), a nawet mniej bezpieczne rejony Wyspy oznaczone są po prostu tabliczkami z ostrzeżeniami. Nie radzę więc kręcić się po klifach po zmroku, nie tylko dlatego, że może nas dopaść bezgłowy jeździec. Obserwację gwiazd można jednak przeprowadzać z niemal dowolnego miejsca na Sark, bo status do czegoś zobowiązuje.

1. Ach, ci bracia Barclay

Historia sporu braci Barclay z „rządem” Sark to materiał nie tylko na odrębny artykuł, ale wręcz na obszerny reportaż. Dość powiedzieć, że kiedy bogacze sprowadzili się na położoną tuż obok Sark wysepkę Brecqhou, życie na „głównej” wyspie zrobiło się dla wszystkich odrobinę trudniejsze. Milionerzy, pompujący w Sark sporą część swojego majątku, szybko zaczęli domagać się preferencyjnego traktowania. Przylatywali na Brecqhou helikopterem, odmówili zapłaty wymaganego prawem Sark senioralnego trybutu za nabycie nieruchomości (w wysokości 1/13 przedmiotu transakcji), a potem zaczęła się cała awantura z dziedziczeniem. Bracia dysponowali czwórką dzieci, na którą chcieli scedować po śmierci swój majątek, a Senior Sark nijak sobie tego nie wyobrażał, ze względu na panujące na Wyspie zwyczaje i niemożność dzielenia majątku. Afera skończyła się poważnym krachem finansowym na lokalnym rynku, kiedy bracia wycofali finansowanie wielu lokalnych instytucji. Obecnie na arenie sporu został już tylko jeden z braci Barclay (drugi w międzyczasie odwalił kitę), który nadal nastręcza sporych problemów… Z drugiej strony, dąsy bogatych braci mocno przyspieszyły proces demokratyzacji prawa na Sark, więc – jak to zwykle – nie ma tego złego.

I tylko owce mają wywalone…

Tutaj poczytasz/pooglądasz coś więcej o Wyspach Normandzkich, na których Brewa gościł w 2022 roku.

Brak komentarzy

Dodaj komentarz:

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error

Podobało się? Może zostaniemy w taczu?