10 ciekawostek o Wyspach Normandzkich

Wyspy Normandzkie to archipelag tak samo mały… jak mało znany. Pomimo, iż są położone rzut beretem (dosłownie!) od Francji, Channel Islands pozostają chyba jednym z najmniej popularnych turystycznie obszarów Europy, którą od biedy można nazwać centralną, nie licząc „wewnętrznych” turystów z Wielkiej Brytanii i Francji właśnie. Oto więc 10 ciekawostek na temat tego archipelagu, który może stanowić swoisty wstęp do lepszego zapoznania się z Wyspami Normandzkimi.

1. Istnieją

Jakkolwiek by to nie brzmiało, to w sumie ciekawostka nad ciekawostkami, jeśli chodzi o ten region Europy. Daję sobie głowę uciąć, że jeśli spytacie dziesięciu swoich znajomych, czy wiedzą, gdzie leżą Wyspy Normandzkie, to co najwyżej jeden z nich będzie miał wątłe pojęcie o ich lokalizacji. Zresztą, pal licho lokalizację! Wyspy Normandzkie (a konkretniej: Jersey i Guernsey) to dwie z zaledwie trzech dependencji korony brytyjskiej, mających formalny status quasi-państw, zależnych od Zjednoczonego Królestwa przede wszystkim w wyniku tradycji, a nie z mocy aktów prawnych. Mało kto zdaje sobie sprawę z faktu, ze Jersey i Guernsey są de iure oddzielnymi państwami europejskimi, do których bez większego wysiłku można skoczyć na długi weekend.

Terminal na Jersey to właściwie punkt graniczny

2. Setki lat pod ostrzałem

Los nigdy nie był zbyt łaskawy dla tego archipelagu, czy może raczej dla zamieszkujących go ludzi. Od samych początków istnienia cywilizacji – nazwijmy ją tak – europejskiej – mieszkańcy Wysp Normandzkich musieli stale wybierać pomiędzy Wielką Brytanią a Francją. Jak wiemy, te Państwa przez większość spisanej historii nie darzyły się zbytnią sympatią, a rzucone pomiędzy nimi wysepki ciągle dostawały z tego tytułu rykoszetem. Po bitwie pod Hastings w 1066 roku, obie główne wyspy dostały się pod panowanie brytyjskie i od tego czasu co rusz „gościły” wojska francuskie, w międzyczasie biorąc też pośredni udział w brytyjskiej wojnie domowej (gubernator Jersey „przygarnął” w jej trakcie Karola II, który potem odzyskał swój tron). Kiedy wydawało się, że po uwięzieniu Napoleona wyspy będą mogły odetchnąć, nadszedł wiek XX, a z nim II Wojna Światowa i okupacja Wysp Normandzkich przez siły nazistowskie. Tak naprawdę, relatywny spokój w archipelagu datuje się dopiero od zakończenia II WŚ.

Przy dobrej pogodzie Francja wydaje się być o… strzał z armaty

3. Niezbyt dumna matka… Warsaw Shore

Zły do szpiku kości program typu reality TV, w którym młodzi ludzie głównie chlają, imprezują i uprawiają niezabezpieczony seks z kim popadnie, to polska wersja formatu Jersey Shore, skupiającego się na tym samym, tyle że w wykonaniu młodzieży ze stanu New Jersey. Pewnie już wiecie, do czego to zmierza, ale uściślijmy: nazwa stanu New Jersey wzięła się stąd, że wspomniany w punkcie 2, wdzięczny za azyl król Karol II, nadał część obszaru ówczesnej kolonii Nowy Jork gubernatorowi Wyspy Jersey, a ten oryginalnie ochrzcił ją New Jersey. Gdyby historia potoczyła się inaczej, być może Jersey Shore nigdy by nie powstało, a ludziom oszczędzono by późniejszego widoku ekscesów Eweliny, Kasjusza czy Dzika. I tak przetrwanie monarchii brytyjskiej doprowadziło do patologizacji polskiej telewizji…

4. Parle vu British?

Ciągłe „przeciąganie” Wysp pomiędzy Francją i Wielką Brytanią sprawiło, że mieszkańcy Channel Islands musieli wykształcić w sobie love-hate relationship do obu tych nacji i wybrać złoty środek. Pomimo tego, że na Wyspach zasadniczo mówi się po angielsku, to jednak wiele ulic ma dwie nazwy (często o zupełnie innych etymologiach), a na ulicy słyszy się także francuski, a także miks obu tych języków. Oryginalnymi regionalnymi narzeczami – Jerriais i Guernesias – wywodzącymi się ze staronormańskiego francuskiego, posługuje się obecnie mniej niż 1% ludności wysp, ale są one kultywowane jako „języki przodków”, a zatem darzone wielkim szacunkiem przez autochtonów. Z trzeciej strony, żaden z dialektów używanych na Wyspach nie jest „szanowany” przez „prawdziwych” Brytyjczyków czy Francuzów, bo – jak wiadomo – dla niektórych niewłaściwy akcent to ekwiwalent beli słomy wystającej z tyłka. Na szczęście reszta Europy się tym nie przejmuje, a na ulicach St Helier czy St Peter’s Port słychać wiele innych języków, w tym także polski, jako że swego czasu wielu naszych rodaków trafiało tutaj w ramach pracy sezonowej.

Znaki i tablice przeważnie również są dwujęzyczne

5. Bunkry są i jest zajebiście

Pokłosiem wcześniej wspomnianych konfliktów zbrojnych, które dla Jersey i Guenrsey były stałym punktem w historycznym planie wieku, są liczne fortyfikacje, bunkry, wieże obserwacyjne i forty, obsiadające wybrzeża wysp niczym… wiadomo co. Ze czasów średniowiecznych każda z dwóch „głównych” wysp wyszła z kompletem zamków; walki z Francuzami obrodziły licznymi fortami, a następnie niewielkimi, ale solidnymi Martello Towers, w których obecnie można nawet spędzić noc czy zjeść sobie śledzika; Niemcy z kolei dojebali na Wyspach fortyfikacje, będące mokrym snem każdego zatwardziałego faszysty. Pomijając liczne minusy natury społeczno-socjologicznej, wszystkie te budowle to obecnie bardziej błogosławieństwo niż przekleństwo, bo przyciągają one na Wyspy coraz większe rzesze turystów. Localsi wiedzą też doskonale, jak te wojenne pozostałości zagospodarować, więc -> patrz: tytuł tego akapitu.

Na wybrzeżu to właściwie bunkier za bunkrem…

6. Czasem brytyjsko do przesady

Na Jersey, jak i na Guernsey, a zwłaszcza w ich „stolicach”, mimo wszystko każdy wyraźnie poczuje się jak w Wielkiej Brytanii. Tutejszą walutą są „lokalne” funty, wymienialne w stosunku 1:1 z brytyjskimi… aczkolwiek niemożliwe do wydania w samej Wielkiej Brytanii. Na ulicach miast natkniemy się na cholera-wie-komu-nadal-potrzebne budki telefoniczne, choć raczej nie są one czerwone. Z kolei w hotelach i restauracjach będziemy mieli niewątpliwą przyjemność obcowania z wesołym reliktem świata armatury łazienkowej, jakim są dwa oddzielne krany na wodę ciepłą i zimną. Umycie rąk w taki sposób, by jednej sobie nie odparzyć, a drugiej nie odmrozić, nadal jest jednym z największych wyzwań, przed jakim staje turysta zwiedzający Wyspy Normandzkie, a ich mieszkańcy z rozbawieniem obserwują te zmagania.

Na Sark budki mają przynajmniej konkretną funkcję…

7. Siesta i balanga jak w Hiszpanii

Zabijcie mnie, bo nie pamiętam dokładnie, ale jestem NIEMAL przekonany, ze w „dużej” Wielkiej Brytanii nie ma problemu z tym, żeby zjeść późny obiad na mieście. Na Wyspach Normandzkich natomiast ten problem istnieje. 90% knajp, w których próbowaliśmy zamówić coś do jedzenia po 15:00, odsyłało nas z kwitkiem i przykazaniem powrotu po 17:00. Z drugiej strony, na Wyspach Normandzkich dłużej posiedzimy przy piwku. Puby są na Wyspach czynne do godziny 00:45, a więc o ponad półtorej godziny dłużej niż w Anglii czy Szkocji.

8. Usportowione maluchy

To ciekawostka z tych zaobserwowanych i zanotowanych zupełnie przypadkiem. Nie bardzo wiadomo dlaczego tak jest, ale typ, który założył na Guenrsey salon Fiata, a następnie otrzymał możliwość sprzedawania Abarthów (czyli Fiatów usportowionych „seryjnie”), prawdopodobnie kąpie się teraz w złocie i klejnotach, a może nawet odebrał już tytuł szlachecki. Stosunkowo rzadko spotykany w Europie Fiat 500 w wersji Abarth jest na Guernsey tak popularny, że codziennie mijało nas co najmniej kilka sztuk tych samochodów, których właściciele skupieni są w całkiem licznej grupie na Facebooku. Jakby tego było mało, w 2016 roku na Guernsey odbyła się próba pobicia światowego rekordu w ilości Abarthów zebranych w jednym miejscu, aczkolwiek nie udało mi się ustalić, czy zamiar został osiągnięty.

Ulubieniec kierowców z Guernsey

9. Dawno temu wczoraj na Sark

Położona u wybrzeży Guernsey wyspa Sark to kopalnia ciekawostek sama w sobie, do czego jeszcze pewnie wrócę. Dość powiedzieć, że do końca 2008 Sark była ostatnią na świecie… monarchią feudalną w pełnym tego słowa znaczeniu, a głową „państwa” był senior, z których ostatni żyje do dziś. Z ciekawszych krotochwil, do 2004 roku na Sark obowiązywała kara śmierci, a synowie mieli pierwszeństwo w dziedziczeniu aż do roku 1999. Po reformach z 2008, Sark stała się nieco bardziej demokratyczna, ale lokalna społeczność nadal narzeka na przestarzałe prawa i zbyt dużą rolę sprawczą urzędników „korony”. Przykładowo, o ile wiem, do tej pory obowiązuje tu prawo, zgodnie z którym mąż może bić nieposłuszną żonę, o ile przekrój użytego do tego celu kija ma średnicę mniejszą niż jego mały palec. O tym, że po wyspie nie wolno jeździć samochodem ani motocyklem nawet nie wspomnę. Co gorsza, demokratyzacji Sark nie sprzyja postawa braci Barclay (obecnie już tylko jednego), którzy w latach ’90 XX wieku osiedlili się na pobliskiej wysepce Brecqhou i od razu zaczęli trząść lokalną polityką, wymuszając różnorodne zmiany za pomocą miliardowego majątku. Co będzie dalej? Nie wiadomo, ale przynajmniej jednemu z braci zmarło się w międzyczasie, więc może drugi trochę stonuje retorykę.

Sprawdź też 10 ODDZIELNYCH ciekawostek o Wyspie Sark, które spisałem oddzielnie.

A to wszystko w pięknych okolicznościach przyrody…

10. Nadal przemiło

Co by jednak nie było, Wyspy Normandzkie – a przynajmniej te, które udało nam się odwiedzić – zamieszkiwane są nadal przez przemiłych, otwartych i bardzo pomocnych ludzi. Nie mieliśmy nigdy problemu z tym, żeby zameldować się godzinę wcześniej czy wymeldować 2 godziny później, a za każdym razem, kiedy rezygnowaliśmy ze śniadania w hotelu, właścicielka przybytku załamywała ręce, że przecież MUSIMY coś zjeść. Mogłoby się wydawać, że setki lat pomiędzy młotem a kowadłem, a następnie nazistowskie „dobicie” odciśnie jakieś piętno na psychice mieszkańców Channel Islands, ale najwyraźniej to wszystko tylko ich wzmocniło i kazało traktować odwiedzających odwrotnie proporcjonalnie do tego, jak mieszkańców Wysp traktował los. I choćby dlatego Wyspy Normandzkie zdecydowanie warto odwiedzić.

Poczucie humoru nie opuszczało ich nawet w najgorszych chwilach…

Tutaj poczytasz/pooglądasz coś więcej o Wyspach Normandzkich, na których Brewa gościł w 2022 roku.

Brak komentarzy

Dodaj komentarz:

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error

Podobało się? Może zostaniemy w taczu?