Szukasz draki? Uciekaj z Larnaki!
Powiem wprost: planując nasz wyjazd na Cypr, Larnakę od początku postanowiłem ominąć szerokim łukiem i nawet nocleg znalazłem nam ponad 5 km od miasta. Czy słusznie? O ile moje wstępne osądy rzeczywistość zazwyczaj weryfikuje na plus, o tyle w przypadku tego miasta chyba nieco się pomyliłem i nie przyznałem mu takiego kredytu zaufania, na jakie zasługiwało.
Larnaka i najbliższe okolice
Nie ma się co rozpisywać: do centrum Larnaki zawitaliśmy dosłownie na kilka godzin i miało to miejsce w późnych godzinach wieczornych, więc mogliśmy co najwyżej zerknąć sobie na wszystko z zewnątrz. Trochę żałuję, bowiem o ile tutejszy zamek i zlokalizowany w pobliżu meczet Kebir nie zrobiły na mnie wielkiego wrażenia (być może dlatego, że na Cyprze jest naprawdę sporo bardziej imponujących budowli), o tyle już XVIII-wieczny akwedukt Kamares z chęcią obejrzałbym sobie w świetle dnia. Ten ostatni zaskoczył mnie swoim rozmiarem i dobrym stanem, chociaż ciężko było określić dokładnie, bowiem miasto poskąpiło hajsu na jego wieczorne oświetlenie.
Odwiedziny w zimowej Larnace nie powinny się również obyć bez przystanku nad tutejszym Słonym Jeziorem. Nie powinny, ale czasem się odbywają, a najlepszym przykładem na to był nasz wyjazd… chociaż też nie do końca. Słone jezioro w Larnace jest znanym, zimowym habitatem całej masy flamingów, które można podziwiać (zazwyczaj) przez lornetkę. Do podziwiania wymagane są jednak dobre warunki świetlne, których my naturalnie nie mieliśmy, jako że w okolicy zameldowaliśmy się około… północy. Ptasiory z konieczności musieliśmy odpuścić, a w zamian odwiedziliśmy…
Będąc nad tutejszym Słonym Jeziorem, możecie nadłożyć jeszcze kawałek drogi i podjechać na przylądek Kiti. Znajdziecie tu nie tylko „zbudowany przez anioły” kościół Panagia Angeloktisti i sympatyczną latarnię morską, ale także trochę mniej znaną atrakcję, jaką jest wenecka wieża sygnałowa. Ta konkretna – w wiosce Pervolia – jest podobno najlepiej utrzymaną spośród 4 budowli tego typu, znajdujących się na południowym wybrzeżu Cypru. Inne wieże sygnałowe znajdziecie w wioskach Alaminos, Pyla oraz Xylophagou. Niestety, pomimo mojego uwielbienia dla wież, tych konstrukcji nie dane mi było odwiedzić.
Agia Napa poza sezonem
Krótka piłka: Agia Napa jest martwa poza sezonem. Oczywiście można sobie zajrzeć do tutejszego klasztoru, podjechać na plażę Nissi, a nawet wbić się do pobliskiego Water Worldu (największego parku wodnego na Cyprze), ale jeśli liczymy na dzikie imprezy do świtu i aktywne życie nocne, to mocno się zawiedziemy. Nasza krótka wizyta w tej miejscowości ograniczyła się do postoju na posiłek w jednej z niewielu otwartych restauracji, którą zresztą z niemałym trudem znaleźliśmy. Tu po raz pierwszy spróbowaliśmy zresztą…
Dużym plusem Agii Napy – nawet w zimie – jest solidna baza noclegowa. Jeśli nie zależy nam na bliskości Larnaki, to tu na pewno znajdziemy sporo niedrogich, kameralnych opcji – w sam raz dla kogoś, kto nie ma ochoty na pobyt w dużym, mocno wyludnionym hotelu.
Cape Greco
Przylądek Greco na pewno nie jest miejscem, które urywa dupsko przy kostkach, ale idealnie nadaje się na pierwszą przygodę z „naturalnymi” atrakcjami Cypru. Jeśli lubicie spacery z częstymi przystankami na podziwianie widoków, to wystarczy podjechać na położony centralnie parking (przystanek autobusowy Kavo Gkreko) i skierować się w dowolną stronę.
Cape Greko dysponuje 15 kilometrami pieszych ścieżek, a leniuchy (takie jak my) mogą je również przemierzać samochodem. Obszar jest dość rozległy, a podczas jego odkrywania natkniemy się między innymi na kilka jaskiń, fotogeniczny łuk skalny i parę naprawdę fajnych punktów widokowych, z których będziemy mogli podziwiać rozległe, zielone przestrzenie, morze oraz… stację radarową położoną na końcu niewielkiego półwyspu. Stacja jest – oczywiście – off-limits dla turystów, bowiem jest instalacją wojskową. Szkoda, bo położone na wprost niej wyniesienie idealnie nadawałoby się na bazę do krótkiego oblotu dronem.
Skalny kościół Agioi Saranta
Ten skalny kośció, zlokalizowany w pobliżu miejscowości Protaras, to jedna z tych atrakcji, która – pomimo ogromnej atrakcyjności – wciąż nie trafiła do masowej świadomości turystów. Nie mam bladego pojęcia, czemu ląduje tu tak mało ludzi, bo miejsce jest doprawy magiczne, ale z drugiej strony może to i lepiej. Kościół – czy raczej kapliczka – to tak naprawdę zabudowana niepełną ścianą jaskinia, ze sztucznym sklepieniem w kształcie niewielkiej kopuły. Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na temat tego fantastycznego miejsca, zapraszam do obejrzenia krótkiego filmu poniżej:
Brak komentarzy