Muzeum Polskiej Wódki przedpremierowo

Dziś, 12 czerwca 2018 roku, na mapie Warszawy oficjalnie pojawia się nowa atrakcja turystyczna i to z rodzaju tych najbliższych memu sercu. Mowa o Muzeum Polskiej Wódki, które zagospodarowało część dawnej fabryki wódek Koneser na warszawskiej Pradze – miejsca, które parę lat temu straszyło osypującym się tynkiem i wszechobecnym zapachem sików, a obecnie jest tak hipsterskie, że niedługo pewnie nie będą tam wpuszczać bez brody. Parę dni temu miałem okazję (i przyjemność) uczestniczyć w przedpremierowym zwiedzaniu wzmiankowanego muzeum, dzięki czemu w dniu jego otwarcia mogę Wam donieść, czy warto stać w kolejkach, które pewnikiem się pod nim ustawią.

Polska wódka

Wódka to nie tylko alkohol, który człowiek pije w celu jak najszybszego doprowadzenia się do stanu, pozwalającego na zupełnie bezproblemowe odśpiewanie całego repertuaru ABBY podczas piątkowego karaoke. Wódka, podobnie jak whisky, calvados czy wermut, ma swoich znawców i entuzjastów, pijących ją na ciepło (sic!) i – o zgrozo – czerpiących z tego całą masę jak najbardziej zmysłowych wrażeń, niewiele mających wspólnego z rzyganiem pod płotem o 5:00 nad ranem. Wódka to jednak jedno, a POLSKA wódka to oddzielna historia, której – jak się okazuje – można postawić niemałe muzeum.

Tradycyjna polska wódka musi spełniać trzy główne warunki:

  1. Jej butelka musi posiadać oznaczenie Polska Wódka/Polish Vodka;
  2. Musi być wykonana z jednego z pięciu zbóż (lub ich miksu): żyta, jęczmienia, owsa, pszenicy lub przenżyta (tak, jest coś takiego); ALBO z ziemniaków (w tym wypadku nie ma mowy o mieszaniu ich z czymkolwiek);
  3. Cały jej proces produkcyjny – od zbioru plonów aż po zakorkowanie – musi odbywać się na terenie Polski.

Pominę tutaj cały proces legislacyjny, który Polską Wódkę jako taką zoficjalizował, ale fakt jest taki, że w jej przypadku możemy mówić o alkoholu narodowym wysokiej jakości, którym – podobnie jak Mołdawia winem czy Chorwacja likierem wiśniowym Maraschino – możemy chwalić się na całym świecie.

Muzeum Polskiej Wódki

Wyborowa, czyli polska jakość

Na Pradze polska wódka dorobiła się godnego pomniczku, w który zainwestowano niemały pieniądz. Już muzealne lobby wyraźnie wskazuje nam, że nie mamy do czynienia z prowincjonalnym muzeum taniego wina, a z konkretną instytucją, ufundowaną przez ludzi znających się na rzeczy… a potem jest tylko lepiej.

Pod względem jakości i drobiazgowości wykonania eksponatów, Muzeum Polskiej Wódki nawet na cal nie odbiega od światowej sławy atrakcji podobnego rodzaju, jak choćby Heineken Experience czy House of Bols w Amsterdamie. Historia i proces destylacji polskiej wódki jest przedstawiony w szeregu wyśmienicie zaprojektowanych pomieszczeń, naszpikowanych technologią i elementami interaktywnymi, dającymi masę zabawy odwiedzającym. Mamy więc możliwość przyjrzenia się dokładnie wszystkim zbożom, niezbędnym do produkcji głównego bohatera (do tego jest też chłodziarka z ziemniakami, co jest dość zabawne, ale zasadne); poznania procesu doskonalenia jego destylacji przez wieki, czy wreszcie obejrzenia wielu historycznych butelek wody ognistej, w tym także tej najstarszej (i seryjnej). Aha – przed wizytą w salach obejrzycie jeszcze krótki film, który odbudował moją wiarę w to, że polskie muzea potrafią nakręcić przyzwoity materiał video.

Muzeum Polskiej Wódki - 1 sala

Jedno z pierwszych pomieszczeń, które odwiedzicie

Osobny akapit warto poświęcić czemuś, co nazwałem sobie w głowie „salą toastów”. Tu interaktywność muzeum przechodzi najśmielsze pojęcie, a o konkretnych rozwiązaniach nie napiszę tylko dlatego, że nie chcę zepsuć Wam wrażeń. Dość powiedzieć, że z tej sali wyjdziecie bogatsi o wiedzę na temat NAPRAWDĘ dziwnych zwyczajów związanych z piciem wódki, a także będziecie mieli okazję „upić się” na trzeźwo.

Muzeum Polskiej Wódki - toast

Bynajmniej, nieobojętnie!

Po circa 45 minutach zwiedzania z przewodnikiem, traficie wreszcie do sali degustacyjnej, w której będziecie mieli okazję przekonać się, że wszystkie wódki faktycznie nie smakują tak samo. Pod okiem doświadczonego kipera spróbujecie trzech rodzajów palącego trunku oraz poznacie jeszcze kilka opowieści i anegdot. Do tego na pewno nieźle się wybawicie, do cna wysilając wyobraźnię przy próbach opisania różnic w smaku napoju alkoholowego, który zazwyczaj na imprezach pije się tak, by tego smaku w ogóle nie poczuć.

Muzeum Polskiej Wódki - degustacja

Kompletny secik degustatorski

Jeśli będzie Wam mało (czy to rozrywki, czy wódki), to do dyspozycji gości muzeum oddaje jeszcze Bar ¾, ulokowany – niespodzianka – na 3 i 4 piętrze Zakładu Rektyfikacji, w którym ulokowana jest placówka. Serwowane tam drinki są znacznie bardziej oryginalne niż wódka z colą czy klasyczny screwdriver, także jeśli nie zdarzyło Wam się jeszcze golnąć drina, którego składnikami są chleb i szczypta soli, to zdecydowanie wypada zaliczyć tu przynajmniej krótki przystanek. Jeśli z kolei nie pijecie alkoholu i do Muzem Polskiej Wódki weszliście przez… przypadek (?), to w jego budynku znajdziecie także pijalnię czekolady Wedla. Żarcie? Też jest, pod postacią lokali Bistro WuWu i restauracji ZONI.

Muzeum Polskiej Wódki - Bar 3/4

W Barze 3/4 szkła na pewno nie zabraknie

Wszystko, od ekspozycji i rekwizytów poczynając, a na wystroju kończąc, jest w Muzeum Polskiej Wódki przemyślane i zaprojektowane tak, by robić wrażenie. Pełni energii przewodnicy odpowiadają na pytania, kelnerzy uwijają się jak w ukropie, a dyrektor muzeum chodzi cały w uśmiechach. W sumie się nie dziwię, bo instytucja ma gigantyczny potencjał i jedynym niepewnym elementem pozostaje ilość odwiedzających. Zaproszenie blogerów podróżniczych na przedpremierowe zwiedzanie wskazuje jednak, że marketing placówki ma łeb na karku – Muzeum Polskiej Wódki ma zamiar sprowadzić do siebie turystów z całej Polski i świata, a mi trudno wyobrazić sobie powód, dla którego miałbym nie polecić wizyty w nim.

Muzeum Polskiej Wódki - eksponat

Jeden z muzealnych eksponatów

Panie, po ile to?

Bilet wstępu do Muzeum Polskiej Wódki kosztuje 40 zł, a cena ta zawiera również degustację. W porównaniu z innymi tego typu atrakcjami na świecie, jest to naprawdę niewygórowana cena.

Muzeum oferuje także różnego rodzaje pakiety specjalne, w tym zwiedzanie po godzinach, wersję VIP czy uczestnictwo w modułach szkoleniowych, zapewne dedykowanym firmom. Nie powiem – warsztaty tworzenia koktajli z polską wódką na pewno znajdą amatorów wśród działów HR warszawskich korporacji.

Z odwiedzeniem Muzeum Polskiej Wódki nie będą mieli również problemu obcokrajowcy – wizyta zawsze odbywa się w towarzystwie przewodników, w tym także mówiących po angielsku, niemiecku oraz rosyjsku.

Jeśli nie macie planów na któryś z najbliższych weekendów, to zdecydowanie zalecam kupno biletu do Muzeum Polskiej wódki na jego stronie internetowej. Obecne upały nie zachęcają do stania w kolejce do kasy, a te niezawodnie wkrótce pojawią się pod Koneserem.

Podobał Ci się ten wpis? Możesz poczytać inne moje posty o Polsce i polubić mój blog na Facebooku – często wrzucam tam dodatkowe treści.

komentarzy 6

  1. jan 14 czerwca 2018
    • Brewa 14 czerwca 2018
  2. Szymon Rogacki 18 czerwca 2018
  3. Ina 18 czerwca 2018
    • Brewa 19 czerwca 2018

Dodaj komentarz:

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error

Podobało się? Może zostaniemy w taczu?