Turda – sól, Rzymianie i… chińskie zamki

Turda. Ta miejscowość to żelazny punkt każdej wycieczki do Transylwanii. Nie jest tak jednak ze względu na jakiś tutejszy zamek czy inną, górującą nad miasteczkiem budowlę, a na coś wręcz przeciwnego. Większość turystów przyjeżdża do Turdy, aby obejrzeć… kopalnię soli. Jeśli jednak oczekujecie czegoś pokroju polskiej Wieliczki, to będziecie BARDZO zaskoczeni.

Miasteczko Turda

Miasto Turda leży jakieś 30 km na południe od Klużu-Napoki, więc można się do niej dostać bardzo szybko. My mieliśmy do dyspozycji wynajęty samochód, ale niezmotoryzowani mogą wybrać busika odjeżdżającego z Piata Mihai Viteazul – taka podróż to 40 minut i uszczuplenie Waszego budżetu o jakieś 7 lej.

Kiedy jeszcze sól była w cenie (czytaj – mniej-więcej w czasach Kazimierza Wielkiego), Turda była ważnym ośrodkiem handlowym. Po zamknięciu kopalni w 1932 roku, miejscowość straciła na znaczeniu przemysłowym, ale wkrótce stała się jednym z lokalnych centrów turystycznych. Poza kopalnią i kilkoma innymi, okolicznymi atrakcjami (patrz niżej), miasteczko oferuje niezbyt imponujący, ale sympatyczny placyk główny oraz kilka opcji jedzenia i zakwaterowania. Nie powiedziałbym jednak, żeby Turda chwytała za serce na tyle mocno, by spędzać w niej noc. My zahaczyliśmy o nią przejazdem, a następnie popędziliśmy w kierunku Sighisoary.

Salina Turda

Salina oznacza oczywiście kopalnię soli. Kiedy produkcja została wstrzymana w 1932 roku, ktoś szybko doszedł do wniosku, że taki kawał dziury w ziemi nie może się zmarnować. Zamiast robić z kopalni kolejną atrakcję w stylu zjedź-i-zwiedź, Rumuni potraktowali sprawę iście… po rumuńsku. Czyli w kiczowatym pierdolnięciem.

Salina Turda została przekształcona w spektakularny i nieco porąbany park rozrywki. We wnętrzu największej pieczary, do której możemy zajrzeć niemal od razu po zejściu pod ziemię, ktoś jebnął nie tylko diabelski młyn, ale również stoły do ping-ponga, trampoliny, stragany z żarciem i parę innych atrakcji, których nikt nie spodziewałby się we wnętrzu ziemi. Zwariowanego obrazu miejsca dopełnia druga, zalana wodą pieczara, po której można… popływać łódką. Na wyspie na jej środku ustawione są dodatkowo jakieś drewniane, kosmiczne konstrukcje, nasrane światełkami LED jakby ktoś trafił na wyprzedaż w IKEI.

Salina Turda - widok na główną pieczarę

Tu przydałby się jakiś tryb 3D

Ogrom pomieszczenia głównego (ale poważnie – OGROM) jest nie do oddania słowami. Dość powiedzieć, że po schodach złaziliśmy na sam dół jakieś 5 minut – i to bez zbędnego przystawania w kolejkach. Zamiast próbować ubrać to wszystko w zgrabne akapity, może po prostu pokażę Wam krótki film:

Wjazd do saliny w Turdzie kosztuje 30 lej, a zmotoryzowani powinni do tej ceny doliczyć jeszcze 5 lej na parking. Zdecydowanie polecam odwiedzić kopalnię poza weekendem, kiedy na miejscu będzie jakieś 10 razy mniej turystów. My mieliśmy to nieszczęście, że pod kopalnią wylądowaliśmy w długi, rumuński weekend, przez co wystawaliśmy w dzikich kolejkach. Nie kombinujcie też z tylnym wyjściem – podczas naszej wizyty było właśnie przygotowywane do ostatecznego zamknięcia. Dodam też, że stragany pod głównym wejściem to dobre miejsce na zakupienie pamiątek. Ceny są tu umiarkowane, a wybór naprawdę duży.

Salina Turda - widok z dołu

A tak to wygląda z dołu

Niedaleko: Salina Praid

Jeśli zdecydowanie lubicie sól, to Rumunia będzie miała dla Was jeszcze jedną atrakcję. Salina Praid położona jest jakieś 130 km na wschód od Turdy (najlepiej dostać się z niej z Targu Mures) i jest miejscówką spokojniejszą, choć nadal rozrywkową. Główną atrakcją są tu: park linowy, basen ze słoną wodą oraz – co nie jest niespodzianką – spora liczba dziwnych, drewnianych konstrukcji. Wjazd kosztuje mniej więcej tyle samo, co w Turdzie.

Turda – inne atrakcje

Nie jarają Was podziemne pieczary, w których można by schować całe stado tyranozaurów? Nie ma problemu. Turda i jej okolice oferują jeszcze kilka innych, (względnie) interesujących punktów.

Najważniejszym z nich jest wąwóz Turda, zlokalizowany 8 kilometrów na zachód od centrum miasteczka. To popularne miejsce piknikowe, a miłośnicy przyrody mogą spędzić tu kilka dodatkowych godzin na paru ścieżkach trekkingowych. Cały kanion macie do dyspozycji za 4 leje od osoby, a dostaniecie się do niego własnym samochodem albo busem z centrum miasta. W przypadku tej pierwszej opcji bądźcie nastawieni na rajd po naprawdę mocno przykurzonej szutrówce.

Wąwóz Turda

„Piękny” punkt widokowy na Wąwóz Turda

Jeśli prowadzicie własną listę najmniej satysfakcjonujących atrakcji świata, to Turda również ma coś dla Was. Rzymska „twierdza” Potaissa zdecydowanie zasługuje na apostrofy, bo tak naprawdę oferuje wyłącznie paręset metrów smętnych fundamentów, ledwo wystających znad trawy i chwastów. Pomimo położenia niedaleko centrum miejscowości, zapewne nie uświadczycie tu nikogo – także dlatego, że oficjalnie na miejscu nadal prowadzone są prace archeologiczne. Jeśli jednak jesteście fanami bardzo starych (pozostałości datowane są na okolice 100 r p.n.e.), obrobionych kamieni ułożonych rzędami, to możecie wpaść na pole i ich poszukać.

Turda - rzymskie ruiny

To był największy budynek twierdzy. Był.

Na koniec zostawiłem Wam najbardziej syty kąsek. Uciekając z Turdy w kierunku Targu Mures, koniecznie wybierzcie mniej uczęszczaną drogę, prowadzącą przez miasteczko Campia Turzii. Po przejechaniu około 7 kilometrów z centrum Turdy, obróćcie głowy na lewo. Wytężać wzroku nie musicie, bo szybko dostrzeżecie miejsce, o które mi chodzi. W szczerym polu na środku zadupia, pomiędzy nielicznymi magazynami i obdrapanymi domami, ktoś poleciał po bandzie i dowalił dwa „chińskie” pałace, których zdjęciem można by opatrzeć hasło „kicz” w encyklopedii. Budynki są ogromne, sypią się jak choinka w maju, a do tego nikt w nich nie mieszka. Nie mam pojęcia, kto je tam zostawił i w jakim celu, ale nie natknęliśmy się w Rumunii na lepszy przykład na to, jak w kretyński sposób wydać naprawdę dużo pieniędzy. Zresztą, sami się przekonajcie:

Transylwania - chińskie zamki

A nie mówiłem?

Podobał Ci się ten wpis? Możesz poczytać inne notki o Rumunii lub polubić mój blog na Facebooku, gdzie na bieżąco informuję o nowych wpisach i wrzucam dodatkowe treści.

Dodaj komentarz:

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error

Podobało się? Może zostaniemy w taczu?