Mołdawskie żarcie na szybko

Wszystkie relacje z Mołdawii mówią jedno: jakkolwiek sam kraj może się podobać lub nie podobać w ogóle, tak nieliczne (jak na razie) „rzesze” odwiedzających twierdzą jasno – mołdawskie jedzenie jest zajebiste.

Jak wiecie, nie jestem jakimś gastro-freakiem i daleko mi od zachwycania się kulinarną stroną odwiedzanych przeze mnie miejsc. Niemniej – i mnie Mołdawia ujęła dobrym jedzeniem, a do tego zażyła mnie z mańki i zrobiła to w sposób, którego zupełnie się nie spodziewałem. Konkretnie, serce skradły mi mołdawskie sieci fast-foodowe.

Wiele krajów Europy Wschodniej naprawdę umie w fast-foody. Tak naprawdę nie wiem, na czym rzecz polega, ale zarówno Mołdawia, jak i – przykładowo – Rosja czy Ukraina, poszły w świetną stronę i, miast amerykanizować rynek gastronomiczny na potęgę, wykształciły własne sieciówki, oferujące naprawdę dobrą szamę. Moja osobista teoria jest taka, że po rozpadzie ZSRR Polska nieco za mocno zwróciła się na zachód, pod względem żarcia rezygnując dość bezmyślnie z własnych tradycji kulinarnych, bez zastanowienia rzucając się w hamburgerowo-pizzowy świat McDonaldsa, KFC czy Pizzy Hut. Sami zresztą być może pamiętacie, jaki szał towarzyszył otwarciu pierwszego McDonalda przy ul. Świętokrzyskiej w Warszawie. Ukraina, Rosja czy Mołdawia właśnie pozostały najwyraźniej sceptyczne. Owszem, amerykańskie sieci shit-foodowe prosperują na miejscu bez problemów, ale kawałek tortu wykroiły dla siebie także te restauracje, które oferują przede wszystkim przyzwoitej jakości jedzenie regionalne, satysfakcjonujące nie tylko localsów, ale również spragnionych nowych smaków turystów. Na Ukrainie przykładem takiej sieciówki jest Puzata Chata, natomiast podczas wizyty w Mołdawii nie można w mojej opinii ominąć przynajmniej jednego lokalu o wdzięcznej nazwie La Placinte.

La Placinte

La Placinte to mołdawska sieć restauracji, słynąca – jak łatwo się domyślić – z naprawdę dobrej, stricte mołdawskiej kuchni. W jej menu, zaprojektowanym zgodnie z najlepszymi, europejskimi wzorcami (czytelne nazewnictwo, duże zdjęcia i rzeczowy opis) znajdziecie praktycznie wszystkie najsłynniejsze potrawy kuchni mołdawskiej.

Prym wiedzie tu oczywiście placinta, czyli mołdawska „pizza”, mająca z pizzą mniej więcej tyle wspólnego, co gruzińskie chaczapuri (ergo – głównie kształt). Podobnie jak najsłynniejsza gruzińska potrawa, placinta występuje w różnych kształtach i rozmiarach, ale jej najpopularniejsza odmiana jest po prostu specjalnie zawijanym plackiem z ciasta zbliżonego do francuskiego, w środku którego znajdziecie solidne pokłady bryndzy. Bryndza jest zresztą w Mołdawii serem numer jeden, podawanym zarówno na ciepło, jak i na zimno, a także jako okrasa do zup, sałatek i dań mięsnych. Typowa placinta w La Placinte kosztuje około 35 lejów, czyli circa 7 zł. Zjedzenie dwóch gwarantuje, że z lokalu będą musieli Was wynosić.

Mołdawia - Placinta

Placinta zrobiona telefonem, z gumką recepturką profesjonalnie przeciągniętą przez obiektyw

Poza placintami, w menu tej fast-foodowej sieci znajdują się także inne mołdawskie specjały, wśród których najpopularniejszymi są:

  • Ciorba, czyli coś na kształt kwaskowatego rosołu z dużą ilością warzyw (i mięsa), którą oczywiście można doprawić bryndzą oraz śmietaną;
  • Barszcz, którego nikomu nie trzeba przedstawiać, nawet jeśli dostaniecie do niego… a jakże – bryndzę;
  • Mamałyga, czyli – moim zdaniem – dość mdła masa na bazie mąki kukurydzianej (uwielbianej w Mołdawii), która nabiera zupełnie innego wymiaru, jeśli zjemy ją z… sami zgadnijcie czym;
  • Sarmale – małe, kapuściane pierożki przypominające mikro-gołąbki, nadziewane praktycznie wszystkim, włącznie z… tak, tak – BRYNDZĄ;
  • W CHOLERĘ liczne potrawy mięsne, bazujące w dużej mierze na wołowinie i wieprzowinie. Prym wiodą tu przede wszystkim mici moldovenesti (małe kiełbaski po złudzenia przypominające bałkańskie cevapcici) oraz carnacior, czyli ogromny, kiełbasiany balas, najczęściej robiony z wieprzowiny.

Te wszystkie smakowitości otulone są zazwyczaj dużą porcją warzyw wszelakiej maści – surowych albo gotowanych.

Mołdawia - barszcz

Barszczyk jak malowany

Jeśli jakimś cudem nie najecie się jednym czy dwoma mołdawskimi daniami z La Placinte, to lokal oferuje możliwość skutecznego dobicia się deserem. Tu szczególnie polecam naleśniki z kwaśną śmietaną i dżemem wiśniowym, zwane caciula lui gugata – niebo w gębie, o ile nie porzygacie się od nadmiaru wchłoniętych kalorii… a jest to całkiem możliwe, bo przy mołdawskich cenach aż żal nie zamówić więcej niż jednego dania. Koszt najdroższych potraw w La Placinte oscyluje w okolicach 150 lei, czyli 30 zł (przy czym są to już najczęściej dwuosobowe półmiski). W cenie otrzymujecie ponadto swojski klimat, naprawdę ładny, folklorystyczny wystrój oraz niezłą obsługę, przy czym jakość tej ostatniej jest znacznie wyższa w Kiszyniowie, gdzie sieć dysponuje 12 lokalami (stan na sierpień 2017).

Andy’s Pizza et consortes

Co ciekawe, mołdawska firma odpowiedzialna za La Placinte nie poprzestała tylko na kuchni lokalnej. W wielu miejscach La Placinta towarzyszy lokalom sieci Andy’s Pizza (tych drugich jest zresztą więcej niż tych pierwszych), oferujących miks dań znacznie mocniej kojarzących się z typowym fast-foodem.

W ofercie Andy’s Pizza znajdziecie, co niewątpliwie zaskakujące – pizze, a także pasty, burgery i inne „zachodnie dania”. Dużym plusem Andy’ego, w którym też zdarzyło nam się jeść, jest zasadnicze przeniesienie na niego standardów z La Placinty. Mamy więc bardzo czytelne menu, fajny, tym razem nieco nowocześniejszy wystrój, a także naprawdę konkurencyjne ceny. Oferowane potrawy może nie urywają dupy przy nosie, ale da się wśród nich znaleźć parę rodzynków. Przykładowo, pizze są wcale przyzwoite.

Desant na Rumunię

Sukces La Placinte był na tyle duży, że lokale tej sieciówki 3 lata temu pojawiły się w Rumunii, szturmem zdobywając serca mieszkańców Starszego brata i stając się na pewien czas „tą nową knajpą, do której trzeba się przejść”. Tym samym nie może pochwalić się z kolei Andy’s Pizza, która – pomimo dużo większej ilości lokali w samej Mołdawii – nie wyszła jeszcze za granice kraju ojczystego.

Na sukcesie Andy’s Pizza żeruje zresztą kilka innych mołdawskich sieciówek. Godną polecenia jest Pizza Mania, z menu niemal 1:1 przeniesionego z Andy’s Pizza, ale nieco lepszymi cenami i większymi porcjami… Jest jednak szansa, że to drugie tylko nam się wydawało, bo do lokalu trafiliśmy o 23:00 na potężnej gastrofazie, związanej ze spożyciem zbyt wielu browarów… A skoro już przy tym jesteśmy…

Mołdawia - Pizza Mania

Dobry statement nie jest zły

Wino, piwo i nie tylko

O mołdawskim winie jeszcze napiszę albo opowiem – zresztą nie śmiałbym pisać o Mołdawii i pominąć tę kluczową kwestię. Już teraz wspomnę jednak, że wino w Mołdawii to alkohol numer jeden, dostępny wszędzie, w śmiesznych cenach i w wyjątkowej jakości. Na samym winie się nie znam, ale to co piłem było bardziej niż satysfakcjonujące w smaku, a do tego kosztowało tyle, co typowy polski jabol. Jeśli ktoś jest fanem „napoju bogów”, to wizytę w Mołdawii może spokojnie ograniczyć do touru po tutejszych winnicach. Może i niewiele zapamięta, ale na pewno wyjedzie zadowolony.

Piwo w Mołdawii jest dość przeciętne, ale tanie. Najpopularniejszy browar – Chisinau – oferuje jasny jak rozwodnione siki płyn, który gładko przechodzi przez gardło i nie pozostawia wyraźniejszych wspomnień. Na jakieś twory zbliżone do craftowych trzeba pewnie w Mołdawii poczekać kilka lat, chociaż spragniony koneser na pewno już teraz znajdzie coś ciekawszego niż typowe koncernówki.

Mołdawia - piwo

Już nie pamiętam, jak to piwo smakuje…

Mocniejszy alkohol w Mołdawii jest dostępny szeroko, a do tego nawet w mniejszych sklepach jego wybór może zadowolić nawet najwybredniejszych pijusów. Byłem bardzo zaskoczony, kiedy na półce Bieleckiego supermarketu znalazłem 0,5 litra holenderskiego DeKuypera o smaku melonowym, wycenione na około 200 lei (40 zł). Wynika z tego jasno, że w Mołdawii można skołatać się tanio, a do tego z finezją.

Mołdawia - alkohol

Przykładowy przekrój cenowy – supermarket w Bielcach

Podobał Ci się ten wpis? Możesz poczytać inne moje posty o Mołdawii i polubić mój blog na Facebooku – często wrzucam tam dodatkowe treści.

Comment 1

  1. Globfoterka 26 kwietnia 2019

Dodaj komentarz:

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error

Podobało się? Może zostaniemy w taczu?