Nie samym Pafos człowiek żyje!
Od początku będę szczery – daliśmy dupy. Mając na zjeżdżenie Cypru zaledwie tydzień, a do tego zaliczając jeden dzień załamania pogodowego, który skłonił nas do lekkiej modyfikacji planu zwiedzania, ostatecznie (werble)… NIE ZWIEDZILIŚMY RUIN W PAFOS! Tak, tak – jakkolwiek obrazoburczo by to brzmiało, jedna z największych atrakcji południowego Cypru została przez nas bezczelnie pominięta. Na usprawiedliwienie napiszę tylko, że po tej okolicy kręciliśmy się 1 stycznia, kiedy wszystkie „oficjalne” obiekty turystyczne są na Cyprze zamknięte, a dodatkowo obiekt o tak dużym znaczeniu nie poddaje się łatwo zwiedzaniu na krzywy ryj. Jednakże, patrz: tytuł wpisu.
Abstrahując od naszej pafosowej wpadki, na temat tamtejszego kompleksu ruin wisi już w internecie tyle tekstów, że kolejny u mnie nic by nie zmienił. Ponadto, biorąc pod uwagę fakt, że wcześniej zdołaliśmy obejrzeć sobie trochę innych, podobnych lokalizacji (w tym Salaminę, o której jeszcze będzie), osobiście nie odczuwam z tego powodu jakiegoś ogromnego żalu. Wreszcie, jak to często zaznaczam, w każdym kraju lubię zostawić sobie coś, do czego warto wrócić. Niech więc będzie tak, że w przypadku Cypru będą to Pafos oraz…
No dobra. Ale skoro nie byliśmy w samym Pafos, a Królewskie Grobowce obwąchaliśmy po ciemku, to co właściwie robiliśmy przez cały dzień w okolicach tego miasta?
Pomijając atrakcje znajdujące się w bezpośredniej okolicy zachodniego krańca Limassol, o których pisałem tutaj, tak naprawdę mieliśmy całkiem zajęty dzień.
Petra Tou Ramiou
Petra Tou Ramiou to chyba najbardziej znana plaża Cypru i ewidentnie widać to po ilościach zadeptujących ją turystów. Nawet 1 stycznia plażowy parking był szczelnie zastawiony samochodami, a na romantyczne zdjęcia na tle skały, z której podobno wynurzyła się na brzeg grecka bogini miłości, nie można było liczyć.
Sam nie jestem „plażowy”, więc ta atrakcja nie wyrwała mnie z sandałów (tym bardziej, że ich nie nosiłem). Na pewno swoje robią tu hordy Karyn różnych narodowości, prężących swoje gibkie ciała przed selfie-stickami i panicznie unikających spojrzeń brzuchatych Rosjan o bogatej wyobraźni. Jako takie emocje wywołał we mnie tunel prowadzący na samą plażę, chociaż jego „sekretny” klimat ciężko poczuć, kiedy zaraz za tobą przeciska się nim 6-osobowa, niemiecka rodzina spragniona lodów. Poza tym to plaża jak plaża, a jej wyróżnikiem są głównie sterczące wszędzie skałki, wpływające pozytywnie na malowniczość krajobrazu. Przez ilość ludzi na metr kwadratowy nie chciało mi się jednak nawet wyciągać drona. Zamiast tego, szybko spakowaliśmy manatki i ruszyliśmy do…
Souskiou
Na trop tej wioski wpadłem na metaforycznej „trzeciej stronie wyników Google”, kiedy szukałem „dziwnych” atrakcji Cypru. Wioska znana jest z kilku rzeczy, a żadną z nich nie jest jej wielkość.
- Po pierwsze – dorocznie odbywa się w niej festiwal kulturalny, którego nazwa – To Panairi tis Souskious – oznacza również zabawną osobę albo sytuację, nad którą straciło się panowanie.
- Po drugie – w jej bezpośredniej okolicy odkryto najstarszy cmentarz na Cyprze, pochodzący z III wieku przed naszą erą.
- Po trzecie – nawet pomimo powyższych faktów, Souskiou jest obecnie praktycznie bezludna. W 2011 roku na miejscu mieszkało zaledwie… 10 mieszkańców.
Taki stan to oczywiście wynik turecko-greckiego konfliktu, który „wydmuchał” z sadyby większość mieszkańców, których stan liczbowy od roku 2001 znacznie się jednak powiększył. Wtedy na terenie sioła stale obecna była aż dwójka ludzi.
Niestety, za naszej bytności do wioski nie sposób było dojechać na czterech kołach – deszcze z poprzedniego dnia potworzyły na drodze kałuże wielkości małych jezior. Jako, że nie mieliśmy za wiele czasu, jej zabudowania obejrzeliśmy sobie z daleka, robiąc użytek z zoomu w naszych aparatach. Istotnie, na całkiem solidnym obszarze widać przede wszystkim ruiny, a tylko w skrajnych zabudowaniach dostrzegliśmy jakikolwiek ruch. Jeśli jesteście fanami urbexu (oraz – w niesprzyjających warunkach – jazdy terenowej), to myślę, że w Souskiou spokojnie można spędzić pół dnia, buszując po opuszczonych domach, w których podobno zostało sporo mebli i wyposażenia. Czyżby kolejny powód, by wrócić w okolice Pafos?
Wrak statku Edro III
Stary, poczciwy Edro III to jedna z tych znanych-nieznanych atrakcji Cypru, dla których niektórzy – w tym my – potrafią specjalnie przejechać 17 kilometrów dzielących go od Pafos (względnie zrobić przystanek w drodze na półwysep Akamas). O historii feralnej jednostki możecie przeczytać więcej na zaprzyjaźnionym blogu Daleko-niedaleko, a u mnie posłuchacie jej w skróconej wersji, przy okazji oglądając jednak kilka z moich ulubionych ujęć uchwyconych na Cyprze:
W pobliżu Edro III znajdują się również morskie jaskinie – wystarczy przejść się brzegiem około 1,6 km na północ od wraku.
Ello ,!
Zamierzam zwiedzic Souskiou tego lata jedyny srodek transportu to autobus z Pafos do Perou tou Romiou,pytanie czy lepiej za punkt wyjscia obrac w/w miejsce czy raczej Kouklie?
Mamy kwatere w Pafos naprzeciw gobowcow krolewskich i pytanie drugie czy za nimi plaza jest normalnie czy tez za plotem pozdrawiam
Zdecydowanie łatwiej będzie z Pafos. Co do plaży przy Grobowcach, to – o ile pamiętam – plaża jest częściowo odgrodzona.