Iskra świętości w Sodomie
Co tu dużo mówić: większości odwiedzających Tajlandię Pattaya kojarzy się tylko z jednym: seks-turystyką. Jeśli ktokolwiek z Was słyszał kiedyś o tym, że w Krainie Uśmiechu pełno jest podstarzałych Niemców w skarpetach i sandałach, chodzących pod rękę z 5-krotnie od nich młodszymi Tajkami, to opowieść ta na 90% miała swoje źródło właśnie w Pattayi – naczelnym tajskim kurwidołku.
Ja sam do tego miasta trafiłem nieco przez przypadek. Na Ko Samui deszcz i wiatr prawie urywały łeb, więc po jednym dniu zmarnowanym na tej wyspie, razem z moimi towarzyszkami wsiedliśmy w samolot i polecieliśmy do jedynego miejsca na południu Tajlandii, w którym w danej chwili nie padało. Tak się złożyło, że była to akurat Pattaya, znana – poza łatwością zaliczenia chętnej Tajki – także z całkiem zacnych plaż.
Wyobraźcie więc sobie moje zdziwienie, kiedy w przewodniku wyczytałem, że to w tym właśnie mieście powstaje (od circa 40 lat) epicka, ekumeniczna budowla, będąca hymnem pochwalnym dla szeroko pojętej, wschodnioazjatyckiej kultury religijnej, tolerancji oraz oświecenia jako takiego.
Sanktuarium Prawdy w Pattayi
Sanktuarium Prawdy to kuriozum. W 1981 roku tajski milioner Lek Viriyaphan doszedł do wniosku, że właśnie w Pattayi umieści jeden ze swoich „oświeceniowych” projektów. Ten majętny jegomość generalnie znany jest w swoim kraju z inicjatyw (jedną z nich jest muzeum Ancient City pod Bangkokiem), mających na celu szerzenie oraz zachowanie wiedzy o kulturze, tradycji i religii, a także promowanie tolerancji i ogólnego dobra. Jakkolwiek naiwnie by to nie brzmiało, gość rzuca w ten cel ogromnymi ilościami pieniędzy, a Sanktuarium Prawdy jest tego najlepszym przykładem.
Ogromna, widoczna z daleka budowla, otoczona dodatkowo wcale niemałym murem, zaczęła powstawać na 4 lata przed moimi urodzinami, a jej ukończenie planowane jest na rok… 2050 (sic!). Gigantyczna, wykonana w całości z drewna konstrukcja jest jednocześnie świątynią i swoistym muzeum, mającym być symbolem uniwersalnych prawd, łączących najważniejsze tradycje religijne Azji południowo-wschodniej.
Konstrukcja składa się z czterech, NAPRAWDĘ bogato zdobionych skrzydeł, nawiązujących do tradycji religijnych Tajów, Khmerów, Chińczyków oraz Hindusów. Każdy cal budowli pokrywają płaskorzeźby nawiązujące do tych religii, tworząc niesamowity, poważnie zapierający dech w piersi misz-masz. Ta wizualna, ekumeniczna uczta nie kończy się wraz z wejściem do środka budynku, bowiem jego wnętrze również jest zdobione. Dodatkowo, pod sufitem wiszą wielkie plakaty, ukazujące religijne autorytety z całego świata – nie zabrakło wśród nich Jana Pawła II.
Prace w Sanktuarium Prawdy trwają cały czas. Każdy odwiedzający dostaje kask budowalny i w tym kretyńskim nakryciu głowy może do woli patrzeć, jak dziesiątki robotników uwijają się z dłutami przy ścianach budowli. Wszystkie płaskorzeźby są wykonywane ręcznie, chociaż twierdzenie o tym, że budynek powstał bez użycia ani jednego gwoździa, można włożyć między bajki – sam potknąłem się o jeden.
Mimo to, rozmach projektu robi ogromne wrażenie i muszę szczerze stwierdzić, że mierzące 105 metrów Sanktuarium Prawdy jest jednym z tych miejsc, które – po więcej niż 10 latach podróżowania – zdołało bez trudu wbić mnie w ziemię. Na pewno nie spodziewałem się natknąć na tak imponujące miejsce w mieście słynącym z szybkich lodzików za 15 dolców.
Jeśli pozostajecie sceptyczni, to zapraszam do obejrzenia krótkiego filmu, który wrzucam dla Was poniżej – można na nim zobaczyć skalę budynku oraz przerażającą wręcz ilość zdobień, którymi jest on pokryty. Docenili to zresztą producenci jednego z najpopularniejszych seriali na platformie Netflix.
Z czystym sumieniem muszę stwierdzić, że do Pattayi można wpaść TYLKO po to, żeby zobaczyć Sanktuarium Prawdy. Jeśli taki właśnie będzie Was cel, możecie rozważyć znalezienie noclegu w pobliżu kompleksu, żeby mieć go pod ręką. My tak zrobiliśmy i odkryliśmy przy okazji, że w pobliżu budowli jest też całkiem znośna i kameralna plaża. W szczególności polecam opcje apartamentowe w którymś z licznie rozstawionych na wybrzeżu budynków mieszkalnych – będzie taniej. Wszystkie możliwości noclegowe na miejscu możecie zobaczyć na poniższej mapce:
Brak komentarzy