Park of Poland: Suntago – poradnik przetrwania
Otwarcie Suntago, najnowszego polskiego parku rozrywki, w tym wypadku w odmianie wodnej, odbiło się szerokim echem w całej Polsce. Naszą opinię na temat parku podsumowaliśmy już we wcześniejszym wpisie, w tym natomiast chcemy przekazać Wam dawkę niezbędnej wiedzy, pomocnej przy pierwszej wizycie na miejscu. Zastrzegamy, że poradnik powstał tuż po otwarciu pierwszej części Park of Poland, związku z czym za pewien czas może się nieco zdezaktualizować. Myślimy jednak, że przez kilka miesięcy spokojnie możecie zakładać, że przynajmniej 90% zawartych w nim informacji utrzyma swoją aktualność. WAŻNE: Poza podstawami, w poradniku zawarliśmy kilka rad praktycznych, które ułatwią życie przede wszystkim tym, którzy wybierają się na miejsce bez dzieciaków.
Suntago – trochę teorii
Najnowszy polski park wodny, dumnie nazywający się największym tego typu projektem w Europie, to kompleks rozrywkowy, parking oraz część noclegowa. Parkingu nie będziemy tu omawiać, bo nie ma czego (jest duży, kropka). To samo tyczy się jak na razie części noclegowej, bowiem Suntago Village nie została jeszcze otwarta dla gości. Docelowo ma jednak oferować odwiedzjącym nocleg w jednym ze 100 komfortowych bungalowów, zlokalizowanych parę minut spaceru od głównej atrakcji. Poza bungalowami inwestorzy planują również 4-gwiazdkowy hotel, ale ten jest jeszcze w sferze planów.
Co oferuje zasadnicza część Suntago? Strona internetowa i broszury mówią o 3 głównych strefach (oraz czwartej quasi-strefie Spa/Wellness):
- „dziecięcej” Jamango, mogącej pochwalić się 32 zjeżdżalniami wodnymi o łącznej długości 3,2 km (najdłuższa – Jungle Eclipse – to aż 10% łącznej trasy, którą możemy przebyć na tyłku). Do tego dochodzi 4000 leżaków oraz 300 palm, jakby to ostatnie miało większe znaczenie. Najważniejsze są tu, rzecz jasna, zjeżdżalnie, bowiem część z nich jest naprawdę wykręcona, a kilka z nich przeznaczonych jest raczej dla starszych wielbicieli tego typu rozrywek (np. słynne „zapadnie”, gdzie grunt dosłownie znika nam spod nóg). Całości dopełnia 2000 m.kw. basenów z atrakcjami, takimi jak fale czy rwąca rzeka. Więcej o „aktywnych” atrakcjach Jamango piszemy w ramce „Aktywne” atrakcje Suntago, poniżej.
- „dorosłej” Relax, której główną częścią jest 840-metrowy basen, otoczony „ogrodem”. Kwestię cudzysłowów omówiamy w tekście Suntago – nasza opinia. Tu znajdziemy jeszcze rozsuwany dach (w lato będzie można złapać trochę słońca), baseny ze wzbogacaną mineralnie wodą oraz wspomnianą wcześniej mini-strefę Wellnes&Spa.
- również „dorosłej” Saunarii, oferującej 10 różnych saun (lub podobnych), w tym jedną mokrą, jedną zimną (wut?), jedną grotę solną i takie tam różności.
Do stref „dorosłych” wpuszczani są odwiedzający, którzy ukończyli 16 rok życia, co od samego początku stało się źródłem ogromnego bólu dupy co poniektórych dzieciatych entuzjastów rozrywek wodnych, a uradowało frakcję nie-dzieciatych, którzy po prostu chcieli w spokoju pomoczyć dupy.
Tak to miało wyglądać w teorii. A jak jest w praktyce?
Dojazd do Suntago
Kwestia dojazdu do Par of Poland AKA Suntago jest, jak na razie, prosta: musicie mieć samochód lub trochę cierpliwości. Park zlokalizowany jest, jak to zwykle w takich przypadkach bywa, na totalnym zadupiu, do którego jednak z Warszawy dojeżdża się w niecałe 30 minut (a z Łodzi w jakąś godzinę), głównie wygodnymi trasami szybkiego ruchu/autostradą.
Niezmotoryzowani mają również opcję autokarową. Specjalny, darmowy autobus rusza (średnio co 15 minut) z Alei Jerozolimskich 56 w Warszawie, a przynajmniej ruszał w dniach 20-28 lutego 2020. Ta opcja zapewne zostanie utrzymana, chociaż wątpię, by została darmowa na stałe. Tuż po otwarciu parku bilety na Suntago-bus można było rezerwować tylko telefonicznie, ale pewnie niebawem będzie to można zrobić przez stronę internetową.
Korzystanie z atrakcji Suntago
Aby bawić się w Suntago (od 9:00 do 22:00 w weekendy, w tygodniu od 10:00) potrzebujemy biletu. Ten można kupić na stronie internetowej parku, ale w niedalekiej przyszłości nabędziemy go także na miejscu. Cennik jest dość skomplikowany, bo zależy od wieku odwiedzających, wybranych przez nich stref oraz dni, w których zamierzają park odwiedzić. Ogólnie można powiedzieć, że za jeden, pełen dzień zabawy dorosły (dokładniej: osoba mająca minimum 16 lat) zapłaci od 99 do 129 zł. Warto również wskazać, że za wejście do „dodatkowych” (czyli wstępnie nie wykupionych) stref możemy zapłacić na miejscu, a cena nie będzie się przy tym różnić. Planując pierwszą wizytę najlepiej więc kupić bilet wyłącznie do strefy Jamango i ewentualnie rozszerzyć go na miejscu (zwłaszcza, jeśli jeszcze nie wiecie, czy będziecie chcieli siedzieć na saunach). Park umożliwia również zakup wejściówek godzinowych, na 2 i 4 godziny.
Przy wejściu na teren parku dostaniemy specjalną bransoletkę, która stanie się naszą kartą kredytową – wstępny limit wynosi 500 zł (hedoniści mogą poprosić o jego zwiększenie, nie trzeba przynosić PITu). Bransoletka się przydaje, bo w ogromnej, kolorowej strefie szatni cały swój dobytek zamkniecie w szafce, by wracać do niego tylko w razie konieczności. Do parkowych stref lepiej udać się wyłącznie z ręcznikiem i klapkami, bo nie znajdziecie w nich żadnych dodatkowych szafek. Być może w przyszłości się to zmieni, co byłoby o tyle wygodne, że głupio latać do szatni po książkę czy aparat fotograficzny, tym bardziej że do naszej szafki możemy mieć kawałek (nasza znajdowała się przy strefie Relax, ale dość daleko od Jamango). Jeśli nie lubicie chodzić, wybierzcie szatnie leżące po środku. Wielbicielom spokoju polecamy z kolei przebieralnie znajdujące się na prawo od stolików recepcyjnych – wyjdziecie z nich bezpośrednio na najmniej zatłoczoną część strefy Relax.
Większość atrakcji na terenie stref jest bezpłatna (wyjątkiem są zabiegi w strefie Wellness oraz „symulator” surfingowy Surf Air – 30 zł/pół godziny), ale przechodząc strefami będziecie musieli „odklikiwać” bransoletkę. W przypadku niewykupienia dostępu wcześniej, opłata zostanie doliczona do Waszego rachunku. Podejrzewamy, że dzieciaki do 16 roku życia mają tę opcję wyłączoną i mogą poruszać się tylko w granicach strefy Jamango, co niewątpliwie ułatwi zmęczonym rodzicom operację pozostawienia pociechy w obszarze zabaw i odprężenia się we względnym spokoju stref Relax i Saunarii. Ewentualne obciążania na bransoletce wyzerujecie przy kasach, wychodząc. Można płacić kartą, chociaż nasza recepcjonistka ostrzegała, że jeszcze bywają z tym jednostkowe problemy.
Poza tym sprawa jest względnie prosta. Po Suntago możecie poruszać się dowolnie, tylko okazjonalnie będąc przeganiani z miejsc, które jeszcze nie są przygotowane na odwiedziny (to najpewniej zmieni się po zakończeniu ostatnich prac). Warto jednak dać sobie chwilę na ogarnięcie nawigacji po kompleksie, bo na chwilę obecną brakuje w nim nawet podstawowych kierunkowskazów, znanych z innych miejsc tego typu (więcej w tekście Suntago – nasza opinia).
Jedzenie w Suntago
Aby coś w Suntago zjeść, potrzebujecie dwóch rzeczy: Waszej bransoletki i masy cierpliwości. Na tę pierwszą kasjerzy nabiją Wam kwotę, którą wydacie na szamę, a ta druga BARDZO przyda się podczas oczekiwania na posiłek (więcej w tekście: Suntago – nasza opinia).
W parku jest 5 restauracji i 4 bary, przy czym wcale nie jest tak, że wszystkie znajdują się w strefie Relaks, jak poniekąd sugeruje strona internetowa parku. Knajpy rozlokowane są po całym obszarze Suntago, a trzema, do których nie mają dostępu dzieciaki, są: Portada („sekretna” knajpa niewymieniona na stronie internetowej, o której istnieniu dowiecie się z mapy parku), Nori sushi bar (domyślcie się) oraz Arizona steaks & burgers (tu też zgadnijcie sami). Jeśli zależy Wam na względnym spokoju przy jedzeniu i nie macie dzieci, to mocno rekomendujemy wybranie się na żarcie do któregoś z tych trzech przybytków.
My sami zdecydowaliśmy się na obiad w Arizonie, gdzie za dwa burgery, porcję frytek „belgijskich” (tylko z nazwy) oraz dwa piwa pszeniczne zapłaciliśmy ciut powyżej 100 zł. Co ważne, burgery były naprawdę niezłe i najedliśmy się nimi pod korek. W internecie ludzie wypowiadają się także dość przychylnie o pizzerii VaBene i tę opinię potwierdziła nam Pani, u której płaciliśmy przy wyjściu. Z drugiej strony, zdziwilibyśmy się gdyby powiedziała, że robią tam chujową pizzę…
Na stronie Park of Poland nie znajdziecie informacji o cenach w poszczególnych lokalach gastronomicznych (to niestety standard w tej branży), ale nastawcie się na rachunki w wysokościach typowo „warszawskich”. Poniżej wrzucamy zdjęcie części menu w Arizonie, które da Wam jako-taki ogląd, jeśli chodzi o zakres cenowy. Na stronie internetowej parku ta knajpa oznaczona jest dwoma symbolami dolara, co plasuje ją na środku rankingu cenowego. Za piwo w „pływających barach” na basenach zapłacicie z kolei 16 zł, co również powinno podpowiedzieć Wam, jakich cen spodziewać się na miejscu.
Ciekawostka: nie zauważyliśmy żadnych zakazów odnośnie wnoszenia do Suntago własnego jedzenia czy napojów. Na wejściu nie ma również skanerów. Może nie ma co wnosić mielonych dla całej rodziny oraz rosołu od babci przelanego w termos, ale chyba nikt nie pogniewa się, jeśli przemycicie do parku butelkę wody czy parę kanapek. No, przynajmniej do momentu, aż na miejscu pojawią się pierwsze sklepy z tego typu asortymentem.
BONUS: A po zabawie w Suntago…
Jak wspomnieliśmy, w samym parku nie można jeszcze oficjalnie przenocować, bowiem Suntago Village nie została jeszcze oddana do użytku.
Jeśli nie jesteście z Warszawy i planujecie zostać na noc gdzieś w okolicy parku, to najsensowniejszym wyborem będzie pobliski Żyrardów. Miasto to dysponuje jedynym w Europie, zachowanym w całości kompleksem urbanistycznym miasta przemysłowego z przełomu XIX i XX wieku, czyli z czasów, kiedy Żyrardów był przędzalniczą stolicą Polski. Świetnie będą się tu czuli wielbiciele architektury ceglanej, choć niektóre tutejsze budynki wyraźnie wymagają więcej opieki.
My sami – pomimo bliskości domu – spędziliśmy noc w Żyrardowie, wygodnie moszcząc się w gustownym lofcie, mieszącym się w Starej Przędzalni. Jeśli lubicie takie klimaty, to mieszkanko można wynająć tutaj.
Jeżeli macie jeszcze trochę czasu, to wizytę w Suntago warto połączyć z rzutem oka na pałac (i park) w pobliskich Radziejowicach, dosłownie 10 jazdy drogi od Park of Poland. Oryginalnie pochodzący z XVI i XVII wieku zespół pałacowy, złożony między innymi z „zameczku” zwieńczonego charakterystyczną wieżą, mogliście wprawdzie zobaczyć w kretyńskim programie Projekt Lady, ale to nie powód, żeby kłaść na nim laskę. Po obiekcie warto się przespacerować, a w drewnianym dworku, będącym niegdyś siedzibą zarządcy folwarku, można się nawet przespać. Pewnie i tak wyjdzie taniej, niż obiad dla 4 osób w Suntago…
Mamy nadzieję, że powyższe porady ułatwią Wam korzystanie z atrakcji parku i pozytywnie wpłyną na wrażenia, jakie będziecie mieć po wizycie. Może nawet na tyle, że będziecie bardziej zadowoleni niż my.
Brak komentarzy