Wynajem samochodu w Tromso (zimą)

Biorąc pod uwagę norweskie ceny, mogłaby wydawać się, że wynajem samochodu w tym kraju nie będzie zbyt ekonomiczną opcją… i trochę tak jest. Jeśli jednak pomnożymy naszą determinację przez ceny norweskiego transportu publicznego (w 2017 roku przejazd w dwie strony autobusem z lotniska w Bergen do miasta kosztował tyle, ile wynajem najtańszego samochodu na jeden dzień), to szybko dojdziemy do wniosku, że warto rozważyć tę opcję.

Tekst ten opieram na ofertach, które zebraliśmy z chłopakami podczas naszego wyjazdu do Tromso w marcu 2018 roku (czyli jeszcze zimą). Można traktować go jednak jako referencję odnośnie wynajmu samochodu na obszarze całej Norwegii, biorąc jednak pod uwagę fakt, że na północy jest DROŻEJ. Dla przykładu: cena trzydniowego wynajmu najtańszego samochodu przez Rentalcars.com w Oslo oscyluje w granicach 300 zł, podczas gdy w Tromso będzie ona bliższa 400 zł. Zasada jest taka, że im mniejsze i bardziej oddalone od cywilizacji miejsce, tym drożej wyjdzie nas wynajęcie auta.

Wybór oferty

O ile w przypadku większości krajów europejskich często idę na łatwiznę i korzystam z popularnych serwisów pośredniczących w wynajmie samochodów, o tyle w Norwegii mieliśmy ciśnienie na maksymalną oszczędność. Z tego względu szybko odrzuciliśmy opcję wynajmu przez najbardziej znane strony internetowe. Po doliczeniu pełnego ubezpieczenia, które chcieliśmy wykupić ze względu na panujące wtedy w kraju warunki zimowe, większość serwisów zwracało nam oferty wycenione na blisko 1500 zł (najtańszy samochód na 5 pełnych dni). Dla porównania, za tydzień wożenia się po Maroku płaci się (również z pełnym ubezpieczeniem) około 2/3 tej kwoty.

Oszczędzę Wam opisu tego, jak szukaliśmy ofert, tym bardziej że był to wspólny wysiłek, do którego ja – z wrodzonego lenistwa – przykładałem się najmniej. Napiszę tylko, że w po 3 dniach udało nam się wpaść na trop dwóch firm oraz jednej aplikacji sieciowej, które rokowały jako-takie nadzieje.

Nabobil.no

Wspomniana aplikacja wydaje się być lekiem na cenowe bolączki związane z wynajmem samochodu w Norwegii, ale niestety nie mogą z niej korzystać osoby, które nie dysponują jakimś formalnym związkiem z Norwegią (np. tamtejszym prawem jazdy; stan na kwiecień 2018). Jeśli jednak macie w tym kraju jakiegoś znajomego, to warto spróbować obejść zasady i poprosić go o pośrednictwo. Korzyść jest duża, bo wybór aut jest bardzo szeroki (są one udostępniane przez osoby prywatne), a ceny stosunkowo niskie. Aplikacja akceptuje również konta założone na podstawie dokumentów z kilku innych krajów – przeważnie skandynawskich lub z nimi graniczących.

Summa summarum, najlepszą ofertę przedstawiła nam firma o swojsko brzmiącej nazwie RentAWreck (czyli po polsku – Wynajmij szrota). Za średniej klasy samochód (nie najnowsza Toyota Corolla z silnikiem Diesla i obszernym bagażnikiem) wynajęty na 5 dni, zapłaciliśmy równo 2315 koron, czyli jakieś 1030 zł (do tego doszła kaucja w wysokości ok. 750 zł, zwrócona mi na kartę po +/- 7 dniach). W cenie wynajmu otrzymaliśmy pełne ubezpieczenie oraz – UWAGA – limit na 1000 przejechanych kilometrów. To ostatnie bardzo rzadko zdarza się w globalnych firmach pokroju AVISa czy Europcara, dlatego warto zwrócić na niego uwagę. Dodam, że my do limitu nawet się nie zbliżyliśmy, ale przejechanie 1000 km w 5 dni nie jest żadnym niesamowitym wyczynem. Z RentAWreck skontaktujecie się przez ich stronę internetową, a za wynajem samochodu zapłacicie dopiero po przylocie do Tromso, na podstawie wystawionej mailowo rezerwacji.

Wynajem samochodu w Tromso - RentAWreck

Tym woziliśmy się po fiordach i innych takich

Stoisko RentAWrecka znajduje się tam, gdzie reszta stoisk „samochodowych” obecnych na lotnisku w Tromso. Wystarczy przejść 30 metrów na lewo po wyjściu z odprawy celnej. Mnie osobiście zaskoczyła przyjazność obsługi – facet przed przystąpieniem do formalności przedstawił mi się, podał rękę i zaczął niemal brytyjskim small-talkiem dotyczącym lotu i podróży. Cała procedura trwała jakieś 20 minut, włączając w to podpisanie papierów, pobranie opłaty i kaucji oraz szybki przegląd samochodu. Dość powiedzieć, że było miło (jak to w Norwegii), szybko i konkretnie.

Jeśli szukacie samochodu w Tromsø, możecie również skorzystać z poniższego linku. Wy znajdziecie tanią ofertę, a mi wpadnie kilka złotych na rozwój bloga i kolejne wyjazdy.
RentalCars.com - samochód w Tromso

Zimowa jazda po północnej Norwegii

Jeśli chodzi o zimową jazdę samochodem po północnej części Norwegii, to jest to sytuacja typu na dwoje babka wróżyła. Ogólny stan norweskich dróg jest dobry lub bardzo dobry, a przejazdy należą do przyjemnych – także za sprawą mijanych po drodze, urywających tyłki widoków. W przypadku bardziej odległych (a co za tym idzie – mocniej zaśnieżonych) dróg, wynajęty samochód zrobi użytek z nabijanych kolcami opon, które zimą dostaniecie w standardzie. Problematyczne mogą być wyłącznie miejsca, gdzie droga od dłuższego czasu pokryta jest lodem, ale nie będzie do wyzwanie, z którym nie poradzicie sobie cierpliwością i ostrożnością. Norwegowie dbają jednak bardzo o swoje trasy i większym problemem od ich nieprzejezdności może być to, że utkniecie za wolno jadącą odśnieżarką.

Wynajem samochodu w Tromso - kolce

Osobiście pierwszy raz jeździłem na kolcach

To wszystko dotyczy jednak wyłącznie dobrych warunków pogodowych, czyli braku opadów, czystego nieba i pełnej lampy. Jeśli norweski nieboskłon zapragnie rzygnąć śniegiem w stopniu większym niż ten, z którym najczęściej mamy do czynienia w Polsce, to z jazdy samochodem najlepiej po prostu zrezygnować. Nam zdarzył się na szczęście tylko jeden taki dzień – pod sam koniec wyjazdu. Bardzo szybko doszliśmy do wniosku, że padający obficie śnieg i zawodzący wiatr mogą skutecznie przeszkodzić nam w późniejszym powrocie na lotnisko. Ostatecznie połowę finalnego dnia naszego norweskiego tripu spędziliśmy w galerii handlowej i oferującym nielimitowane Wi-Fi Burger Kingu.

Wynajem samochodu w Tromso - złe warunki

W tym miejscu postanowiliśmy zawrócić

Wożąc się autem po północy Norwegii warto pamiętać również o tym, że wieczorami może się tu zmienić organizacja ruchu. Przykładowo, ogromny kompleks tuneli wyjazdowych z Tromso (serio ogromny – pierwszy raz spotkałem się tam z podziemnymi rondami oraz wjazdami bezpośrednio na parkingi) jest częściowo zamykany na noc. Nie wiem dokładnie, z jakich względów, ale biorąc pod uwagę ilość unoszących się w powietrzu spalin, być może po prostu po to, żeby trochę przewietrzyć. Poza tym, zakładając dobrą pogodę, samochodem na północy Norwegii dojedziecie bez problemu prawie wszędzie.

Cholerne miejskie parkingi

Problematyczna może być kwestia parkowania w samym Tromso, gdzie – co do zasady – nie istnieje coś takiego jak darmowy parking poza godzinami nocnymi. Nasz codzienny, poranny rytuał zawierał szybkie, przedśniadaniowe wyjście na zewnątrz i wpakowanie kilku NOK-ów do parkometru, który „działał” od 8:00. Godzina parkowania w Tromso to koszt około 20 koron, także nie były to małe pieniądze. Na szczęście poza miastem parkowanie jest już darmowe – także w okolicach początków ścieżek trekkingowych czy punktów widokowych. Takich parkingów jest zresztą na północy całe mnóstwo.

Paliwo w Norwegii – koszt i występowanie

Norwegia praktycznie śpi na ropie naftowej, dlatego ceny paliwa są tu stosunkowo niskie. „Stosunkowo”, bowiem faktycznie są tylko NIECO wyższe niż w Polsce. Weźmy tu jednak pod uwagę fakt, że większość innych towarów nie kosztuje w Norwegii 50 gr czy 1 zł więcej niż u nas, tak jak ma to miejsce w przypadku benzyny czy oleju napędowego.

Wynajem samochodu w Tromso - droga

Tu raczej nie znajdziemy stacji benzynowej

Pięć dni umiarkowanego jeżdżenia po okolicach Tromso (większość całodniowych wycieczek zamykała się w niecałych 100 km w obie strony) kosztowało nas dodatkowe 100 zł wydane na paliwo, a więc w sumie bardzo niewiele. Tu jednak ostrzegę, że występowanie stacji benzynowych nie jest poza większymi miastami aż tak powszechne, dlatego w przypadku planowania dłuższych rajdów, warto najpierw zrobić postój na Circle K, gdzie przy okazji można wtrząchnąć jakiegoś hot-doga.

Tym sposobem pełny koszt wynajmu naszego samochodu z paliwem uplasował się na poziomie 1130 zł, co – po rozbiciu na 4 pasażerów – dało ok. 280 zł/osobę. Jak na 5 dni zapierniczania po dzikiej północy, to są to moim zdaniem naprawdę niewielkie pieniądze.

Podobała Ci się ta notka? Poczytaj inne moje wpisy o Norwegii, Szwecji lub o Svalbardzie! Możesz również polubić mój blog na Facebooku – często wrzucam tam dodatkowe treści.

komentarze 2

  1. Wojtek 24 lipca 2019
    • Brewa 24 lipca 2019

Dodaj komentarz:

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

error

Podobało się? Może zostaniemy w taczu?