Remont VW T3 – „pakowe” lakierowanie i wyklejanie
Po tym, jak udało nam się oczyścić i wygłuszyć pakę naszego leciwego Volkswagena T3, nabraliśmy ochoty na robotę trochę innego rodzaju. Zapragnęliśmy sprawić, by samochód nabrał trochę lepszego wyglądu, który cieszyłby oko i upewniał nas w tym, że nasza praca faktycznie przekłada się na jakiś widzialny efekt. Wybór był prosty: postanowiliśmy dokończyć podłogę nad silnikiem.
Paka w modelu T3 to dość kuriozalny wynalazek. Mimo sporej ładowności, częściowo mieści pod sobą silnik, który utrudnia ładowanie większych gabarytów od tyłu samochodu. Z tego samego względu jednak wóz ten idealnie nadaje się na mikro-campera, bowiem jest „naturalnie” wyposażony w dobre miejsce do spania… pod którym jednak znajduje się klapa silnika. To właśnie te części – podwyższoną część paki oraz klapę silnika – wzięliśmy na warsztat.
Część 1: pierwsze lakierowanie
Żeby to wszystko miało sens i wyglądało dobrze, robotę rozpoczęliśmy od częściowego lakierowania samochodu. W tym celu zakupiliśmy odpowiednie materiały, to jest podkład, dwa kolory lakieru oraz lakier bezbarwny. Wszystkie „farbki” zostały przez nas zakupione w wersji w sprayu, bowiem wielkość malowanych elementów sprawiała, że operowanie na nich pistoletem malarskim nieco nas przerażała.
Jeśli chodzi o konkrety dotyczące materiałów „do wnętrza” (bo tym zestawem traktowaliśmy potem resztę wymagających polakierowania elementów naszego samochodu), to wybraliśmy następujące marki:
- Podkład akrylowy Novol, charakteryzujący się świetną fakturą po (nawet ręcznym) zeszlifowaniu papierem ściernym o ziarnie 1200;
- Lakiery barwne firmy Profix w wersji bazowej i o odpowiedniej kolorystyce;
- Lakier bezbarwny akrylowy APP, który ślicznie wybłyszcza pokryte nim elementy, o ile tylko właściwie go nałożymy (co nie jest znowu takie trudne).
Do tego wyposażyliśmy się jeszcze w kilka innych materiałów (jak wzmiankowany wyżej papier ścierny o odpowiedniej gramaturze), ale powiedzmy, że lakiery były najważniejsze.
Na pierwszy ogień lakierniczy poszła krawędź paki od strony tylnej klapy oraz obwód komory silnika. Te elementy karoserii miały być widoczne nawet po oklejeniu „części sypialnej” wykładziną samochodową, więc nie chcieliśmy, żeby straszyły. Sprawa okazała się stosunkowo prosta, chociaż zeszło na nią sporo taśmy malarskiej, kartonów i trochę nerwów. Elementy wymagały również wstępnego oszlifowania z pozostałości poprzedniego lakieru i brudu. Podczas pracy wyglądało to tak:
Po jednym dniu, zdjęciu zabezpieczeń i nauczeniu się, że taśmę malarską należy naklejać dokładnie, efekt pierwszego lakierowania we wnętrzu naszego busa prezentował się z kolei następująco:
W tym momencie należało kupić nową uszczelkę klapy silnika (nówkę sztukę nabyliśmy na Allegro za 80 zł), przykleić ją (my użyliśmy kleju Sikaflex, nazywanego czasem najlepszym przyjacielem kamper-majstra), a następnie zająć się samą klapą silnika, będącą w dość opłakanym stanie.
Część 2: renowacja klapy silnika
Klapa silnika w Volkswagenie T3 to kolejny dziwny twór, wykonany z jakiejś tam żywicy czy innego szajsu, a do tego podklejony specjalną gąbką wygłuszającą, mającą tendencję do chłonięcia nie tylko dźwięku silnika, ale również pochodzącego z niego brudu. Mówiąc wprost, całą klapę trzeba było oczyścić, gąbkę (wraz z zagadkową, metalową siatką wewnątrz) – zerwać, a następnie odpowiednio okleić. Od dołu na klapie miało wylądować nowe wygłuszenie (trudnopalna pianka grubości 10 mm), a od góry – standardowe wygłuszenie oraz wykładzina samochodowa. Jako, że pracy z klapą silnika było dość sporo, to przedstawiliśmy ją w formie filmu, który możecie zobaczyć poniżej:
Część 3: wyklejanie wykładziną
Po robocie przy klapie silnika, ostatnia część pracy przy pace jawiła się nam jako szybka jazda z górki. Pozostały z oklejania klapy materiał posłużył do wyklejenia podłogi nad silnikiem, a wcześniejsze, ostrożne wycinanki sprawiły, że była to kwestia wyłącznie delikatnego dopasowania rogów. Ponadto, użyty materiał (dwa kolory wykładziny samochodowej produkcji firmy StP w cenie 12,5 zł za arkusz 25×100 cm) okazał się wyjątkowo plastyczny i rozciągliwy, co pozytywnie wpływało nie tylko na wygodę jego przyklejania, ale również na czas całej pracy.
Summa summarum, po około dwóch dniach pracy nad paką, wyglądała ona jak poniżej i musimy szczerze przyznać, że efekt naszej pracy zdecydowanie przewyższył nasze oczekiwania. Nie było jednak czasu na zachwyty, bo na zrobienie czekały już niższe partie samochodu.