Remont VW T3 – pierwsze prace na pace
Zabierając się (wreszcie, po niespełna 3 latach od zakupu) za remont naszego Volkswagena T3, prace postanowiliśmy zacząć „od dupy strony” – dosłownie. Rozpoczęcie robót od tylnej części samochodu miało te zalety, że gwarantowało solidny, wizualny skok do przodu (który był niezbędny dla utrzymania wysokiego morale) oraz wydawało nam się stosunkowo najłatwiejsze (co okazało się słuszne).
Część 1: wywalanie i czyszczenie
Robotę nad samochodem zaczęliśmy już w sierpniu 2019 roku, a na początku zrobiliśmy rzecz najprostszą. Konkretnie, wyjebaliśmy z niego wszystkie śmieci pozostawione przez poprzedniego właściciela. Na bruk poszły „meble” (cudzysłów zamierzony, bo z meblami miały wspólnego tylko tyle, że były wykonane z płyty wiórowej…), byle jak wycięte boczki-samoróbki i tym podobne pierdolety.
Na drugi ogień poszła wykładzina, pokrywająca część paki nad silnikiem (to była prosta sprawa) oraz… stare wygłuszenie. Tu okazało się, że sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana, bo któryś z poprzednich właścicieli użył butylu – materiału stosunkowo taniego i w miarę efektywnego, który jednak nakleja się pod wpływem wysokiej temperatury. To sprawia, że jego późniejsze zrywanie jest robotą bardzo żmudną. Butylem pokryta była cała paka nad silnikiem, a jej doczyszczanie – za pomocą benzyny – zajęło nam kilka dni. Trochę lepiej sprawa miała się z resztą wygłuszenia, będącego głównie pianką kauczukową naklejoną na gołą blachę. Tam, gdzie poprzedni użytkownicy auta nie pokusili się o doczyszczenie karoserii, pianka schodziła praktycznie pod dotykiem. Znacznie cięższym przeciwnikiem okazała się podłoga, bowiem ta była kiedyś stosunkowo czysta, przez co odchodząca pianka zostawiała na niej włókna. Pomimo silnej chęci zrobienia wszystkiego jak należy, podłogę doczyściliśmy tylko „najlepiej jak się dało”, przez co przez następne pół roku wymagała ona solidnego odkurzania po każdym fragmencie prac, jako że pozostałości kleju skrupulatnie zbierały na sobie wszystkie śmieci.
Wreszcie, zajęliśmy się również starą podsufitką, „zdobiącą” samochód chyba od nowości. Usunęliśmy to, co się dało bez wyjmowania szyb, a następnie zerwaliśmy leżącą pod nią wełnę, stanowiącą wygłuszenie/izolację od strony sufitu. Ta robota była w miarę prosta, tym bardziej że musieliśmy ją wykonać tylko częściowo, ze względów, o których napiszemy za jakiś czas.
Rzecz jasna, zrywanie całego tego szajsu powiązane było z czyszczeniem karoserii wewnątrz auta. Na ten cel zużyliśmy jakieś 3 litry benzyny, pracowicie szorując brud, zgromadzony przez lata użytkowania leciwego Volkswagena. Niektóre miejsca były dość problematyczne, ale napędzała nas świadomość, że tę pracę musimy wykonać raz, a dobrze.
Część 2: wygłuszanie
Po wyczyszczeniu auta zajęliśmy się natychmiastowym burzeniem efektu naszej ciężkiej pracy, to jest ponownym, tym razem solidnym wygłuszeniem i (częściowo) izolacją termiczną paki. Wygłuszenie w naszym busie jest o tyle ważne, że – przynajmniej na razie – jego sercem jest oldschoolowy silnik diesla, znany z dość dużej głośności pracy.
Pracę zaczęliśmy od sprawy najłatwiejszej, to jest od wyklejania newralgicznych elementów matą butylową (a nie czystym butylem), a następnie oklejania tej ostatniej matą kauczukową. Najprościej mówiąc, mata butylowa ma tłumić przede wszystkim drgania przenoszone przez karoserię, a kauczuk – wyższe tony, piski i takie tam dźwięki, zazwyczaj generowane przez starsze samochody podczas jazdy. Dodatkowo, mata kauczukowa ma również pewne właściwości termoizolacyjne, więc jest sensownym dodatkiem do standardowego wygłuszenia bazującego na macie butylowej.
Cały proces wygłuszania paki naszego busa, rzecz jasna w przyspieszonej wersji, możecie obejrzeć na poniższym filmie:
Wygłuszanie, będące tak naprawdę rozgrzewką przed właściwymi pracami, zajęło nam czas do końca roku. Zima 2019/2020 sprawiła, że musieliśmy przerwać robotę na kilka miesięcy, by wrócić do niej wczesną wiosną 2020 roku. Nie ukrywamy, że szerząca się pandemia koronawirusa BARDZO pomogła nam w przyspieszeniu prac.
Tak czy owak, pod koniec 2019 roku nasz VW T3 prezentował się mniej-więcej tak:
Brak komentarzy