Cześć!

Jeśli tu jesteś, to najprawdopodobniej chcesz dowiedzieć się czegoś o osobach współtworzących bloga jedź, BAW SIĘ!. Aby jednak umieścić część zapoznawczą w sensownym kontekście, proponujemy Ci zapoznać się najpierw z historią powstania strony:

Krótka historia powstania jedź, BAW SIĘ!

jedź, BAW SIĘ! pojawiło się w sieci w lipcu 2013 roku z jednoosobowej inicjatywy Brewy (patrz niżej). Początkowo miał to być swoisty kompromis pomiędzy chęcią spisania gdzieś wspomnień z wyjazdów a próbą zostania ultra-sławnym. Na wydanie książki nie starczało Brewie ani chęci, ani nerwów, ani czasu, więc uznał on, że na początek w zupełności wystarczą mu ciemne zakątki internetów.

„Jedź” czy „Jedz”?

Zakładając bloga, Brewa stanął przed trudną sztuką wyboru nazwy. Oddajmy mu głos i zobaczmy, jak przebiegał proces tworzenia tytułu, który po dziś dzień sprawia, że nasz blog kojarzy się ludziom z JEDZENIEM:

Kilka lat temu moi rodzice stanęli przed wyborem. Albo dadzą mi kasę na pierwszy, w pełni samodzielny wyjazd „w dalekie kraje” albo… w zasadzie nic. Pomimo mojej słabej pozycji przetargowej, studiów (opłacanych przez nich) w trakcie i generalnego braku szacunku dla pieniądza, rodzice postanowili dać mi szansę. Myśleli zapewne, że pojedzie, umęczy się jak dziki knur, wróci i jeszcze przeprosi. Może potem wreszcie pójdzie do roboty. Nic bardziej mylnego.

Proroczymi miały okazać się słowa mojego ojca, który – wręczając mi 6 tysięcy złotych w gotówce – powiedział: Masz. Jedź, baw się. Tak też uczyniłem.

Prawie siedem lat później, zabierając się do stawiania bloga, pomyślałem, że to właśnie będzie dobra nazwa. Dlaczego? Ano dlatego, że przez cały ten czas spełniałem tylko polecenie mojego ojca – jeżdżąc i bawiąc się, często w sposób, który mojego staruszka zapewne przyprawiłby o stan przedzawałowy.

Przez następne lata, wydając umiarkowanie niewiele, kilka razy w roku wyjeżdżałem, by spędzać co najmniej 1-3 tygodnie w dalekich krajach, ze szczególnym uwzględnieniem Azji. Poznawałem życie, byłem okradany (kilkukrotnie), sypiałem w publicznych parkach, byłem wywalany z klubów, ściągałem pijawki z nóg pomimo tego, że jako jedyny miałem skarpety przeciw pijawkom, a także poznawałem kulturę i inne takie pierdoły dla lamusów.

Początkowo, z szacunku dla moich znajomych, starałem się pomijać (niektóre) imiona. Nigdy nie zamierzałem natomiast pomijać nic z tego, co się wydarzyło, a wydarzyło się naprawdę sporo. Były clubbingi w Bangkoku, kradzieże mienia publicznego w Wietnamie i spożywanie grzybów w Indonezji. Na blogu chciałem opowiadać o tym wszystkim tak, jak przedstawiałem te historie swoim znajomym – z zachowaniem zaledwie minimalnej poprawności politycznej, ze wszystkimi szczegółami, a także z jajem – w odniesieniu do pewnej określonej definicji poczucia humoru.

Po dobrych kilku latach od założenia bloga okazało się, że ktoś faktycznie chce go czytać. Od 2016 roku Brewa zaczął inwestować w niego coraz więcej czasu, z żelazną konsekwencją ugruntowując flagową cechę witryny, czyli regularne aktualizacje dwa razy w tygodniu. Można powiedzieć, że shit got serious.

Poniewczasie strona rozrosła się do znacznych rozmiarów i z typowego, frajerskiego pamiętniczka przekształciła w pełnoprawny blog podróżniczy. Zaczęły się pierwsze współprace. Nie bez znaczenia było tu również uczestnictwo Brewy w cieszyńskich spotkaniach blogerów podróżniczych, na których poznał blogosferę i nauczył się mnóstwa nowych rzeczy (w tym także dowiedział, jak sypiają żyrafy).

Wreszcie, w 2018 roku w życiu Brewy pojawiła się Agatka – pierwsza i jedyna partnerka życiowa, którą chciał dopuścić do współtworzenia strony. Agatka z dziką chęcią podjęła wyzwanie, początkowo pojawiając się tylko na filmach, a następnie – od 2019 roku – próbując swoich sił w pisaniu autorskich artykułów.

Tym sposobem od grudnia 2019 roku oficjalnie prowadzimy bloga dwuosobowo.

Autorzy jedź, BAW SIĘ!:

Agatka

Elektreny - Agatka

Agatka w opuszczonym parku rozrywki w Elektrenach

Piękna i mądra niewiasta, której silny charakter wykuty został na niemal równie pięknych ulicach Wrocławia oraz w siedzibach ulokowanych tam korporacji. Po spotkaniu Brewy podjęła decyzję o przeprowadzce do Warszawy, tylko przez chwilę opłakując dolnośląską stolicę. Zawodowo jest turbo-wymiataczem w branży e-commerce, co pozwala jej bez trudu rozumieć różne bezsensowne, internetowe skróty.

Podczas naszych podróży Agatka odpowiada za szeroko pojętą aprowizację gastronomiczną oraz logistykę noclegów. Nie liczymy już, ile poziomów Geniusa wbiła na Bookingu, ile kasy zaoszczędziliśmy dzięki wynajdowanym przez nią dealom oraz ile razy uratowała nasze żołądki przed samostrawieniem.

Agatka jeszcze wdraża się w kwestie blogowe, co nie przeszkadza jej w opieprzaniu Brewy kiedy zrobi jej brzydkie zdjęcie albo uwieczni ją na filmie pod niewłaściwym kątem. Pisze również własne teksty, koncentrujące się jak na razie na kwestiach praktycznych związanych z „kobiecym” podróżowaniem. Co nie bez znaczenia, jest dla Brewy ogromnym wsparciem podczas jego pracy blogowej (i nie tylko), bez słowa skargi akceptując to, że napisanie tekstu czasem bywa dla niego ważniejsze niż zrobienie prania czy zjedzenie śniadania.

Tutaj możesz poczytać wpisy autorstwa Agatki.

Brewa

Hue - Brewa

Brewa dosiadający smoka w wietnamskim Hue

Oryginalnie Piotrek, ale przyjaciele i znajomi mówią na niego Brewa. Na co dzień pracuje w branży reklamy internetowej, a swego czasu prowadził również sklep internetowy… z grami planszowymi. Jest z Warszawy, ale mógłby być skądkolwiek, byle tylko był tam internet i dostęp do jakiegoś środka transportu dalekosiężnego. Ma również masę przeróżnych, dziwnych zainteresowań, które większość ludzi kwituje przewróceniem oczami i słowem dorośnij. Między innymi brak takiej reakcji u Agatki sprawia, że nie może bez niej żyć.

W podróży Brewa zajmuje się wyznaczaniem celów i dróg, a także dba o odpowiednie tło merytoryczne. W zasadzie jest mu wszystko jedno, gdzie pojedzie – na wyjazd do Azji cieszy się tylko odrobinę bardziej niż na wycieczkę do Łodzi.

Jako, że oryginalnie blog był jego „dzieckiem”, to naturalnie zna go na przestrzał i ciągle kombinuje, jak go rozwijać – czy to przez kolejne wpisy, czy przez optymalizację back– i front-endu. Z ogromną przyjemnością pozwala jednak Agatce działać na nim w zakresie, w jakim ta ma na to ochotę.

Tutaj możesz poczytać wpisy autorstwa Brewy.

Autorzy zdjęć

Pewna część zdjęć użyta do ilustracji (przeważnie starszych) wpisów nie jest naszego autorstwa, aczkolwiek zawsze użyte są one za zgodą autorów. Zaliczają się do nich (jak na razie): A. Adamiec, B. Baczyńska, A. Jaszczyk oraz M. Lech.